Jedno z gdańskich osiedli, wybudowane stosunkowo niedawno i z głową, więc bez architektonicznych barier dla niepełnosprawnych osób. W mieszkaniu na parterze najpierw witam się z Marzeną, a potem podchodzę do Piotra, który patrzy na mnie spod zmrużonych powiek. Poznałam ich kilkanaście lat temu u znajomych. Piotr, chory na stwardnienie rozsiane, już wtedy siedział na wózku, ale sam jadł, sam pił, na pewno zamieniliśmy parę słów. Teraz tylko się uśmiecha. Mówi Marzena.