Walcząc o wygodne, „bezzmarszczkowe” życie, możemy zapomnieć o tym, co ważniejsze.
Często można spotkać się z tezą, że wartością najważniejszą w naszych czasach stają się komfort i sukces. Nic w tym złego. Jednak przyjęcie, że wygoda i sukces to wartości prymarne, ma głębsze skutki psychologiczne. W ten sposób wzmocniona zostaje potrzeba bycia pięknym, wiecznie młodym i szczęśliwym. Nie kwestionuję idei piękna, komfortu czy sukcesu, lecz za niebezpieczną uważam wersję takiego życia, w którym wygrywanie z innymi staje się ważniejsze od współpracy i pomagania, a starania o komfort zasłaniają ideę rozwoju wewnętrznego. Jaki udział w tworzeniu tego drogowskazu ma medycyna?
Niedawno, jadąc do pracy, zobaczyłem na przydrożnym bilbordzie reklamę ośrodka „karboksyterapii”, na którym opisano „strefy zabiegowe”. Wymieniono expressis verbis: ramiona, szyję, owal twarzy, skórę głowy, okolice oczu, podbródek, dekolt, brzuch, grzbiet dłoni, pośladki, uda i kolana. Strefy zabiegowe zatem to części ciała, które można odmłodzić i upiększyć.
POLECAMY
Inny przykład świadczący o możliwościach wpływania na piękno ciała kobiecego dotyczy rzęs. Jeśli zdaniem posiadaczki są one nie dość piękne, jest na to rada: wystarczy u siebie rozpoznać hipotrychozę rzęs, kupić odpowiedni płyn i regularnie smarować nim rzęsy. Firmy farmaceutyczne chętnie nam podpowiedzą, co trzeba zrobić, by nie łysieć, mieć wyrzeźbioną klatę i pozbyć się zmarszczek.
Są firmy farmaceutyczne zajmujące się produkowaniem substancji, dzięki którym sportowcy będą szybciej biegać, szybciej jeździć na rowerze, podnosić cięższe sztangi. Walce sportowców towarzyszy rywalizacja laboratoriów produkujących środki dopingujące z laboratoriami, które te środki wykrywają. Pojedynek trwa i na szybkie rozstrzygnięcie się nie zanosi, a dewiza igrzysk olimpijskich i Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego: Citius – Altius – Fortius (łac. szybciej, wyżej, mocniej) skazana jest na uzupełnienie: „i nie daj się złapać na dopingu”.
To przykłady tak zwanej medykalizacji życia, charakterystycznej dla kultury przełomu wieków. Dawniej przyjmowaliśmy z pokorą swoje ułomności, bolesne i przykre zjawiska towarzyszące procesom starzenia się i przemijania. Dzisiaj stają się one z definicji problemami medycznymi. W ten sposób zmianie ulega status medycyny, a lekarze przejmują kontrolę nad naszym stylem życia (nie tylko zdrowiem).
Wśród pierwszych badaczy zjawiska medykalizacji wymienia się amerykańskiego aktywistę społecznego Irvinga Zolę, austriackiego filozofa Ivana Illicha i amerykańskiego socjologa medycyny Petera Conrada. A Thomas...
Ten artykuł dostępny jest tylko dla Prenumeratorów.
Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.
Zobacz więcej