Wstyd i poczucie winy - co z nami robią?

Psychologia i życie Otwarty dostęp

Poczucie winy, niosąc za sobą motywację do poprawy zachowania w przyszłości, może mieć aspekt rozwojowy. Wstyd jest natomiast dla człowieka emocją o wiele bardziej nieprzyjemną i trudną do zniesienia. Czy warto i można się go pozbyć?

Emocji doświadczamy przez całe życie. Zaczynamy je odczuwać jeszcze w okresie płodowym, towarzyszą człowiekowi w jego pierwszym kontakcie ze światem, tuż po narodzinach, komunikując otoczeniu – lekarzom, pielęgniarkom, rodzicom, że wszystko jest w porządku (gdy dziecko płacze) lub jest problem (gdy przyjściu na świat towarzyszy głucha cisza). Od tej chwili aż do momentu śmierci emocje będą z nami na dobre i na złe. Funkcjonowanie emocjonalne człowieka nie jest jednak w pełni ukształtowane w momencie narodzin. Potrzeba kilkunastu lat, aby paleta emocji, jakie odczuwamy, oraz nasza zdolność do kontrolowania emocji dojrzała.

Czym są emocje samoświadomościowe i jak powstają


Pierwsze emocje odczuwane przez nowonarodzone dziecko się relatywnie mało złożone i pojawiają się w odpowiedzi na proste bodźce. Po przyjściu na świat człowiek jest zdolny do odczuwania zaledwie dwóch, bardzo ogólnych stanów emocjonalnych – przyjemności oraz niezadowolenia. Po upływie kolejnych tygodni zaczynają się pojawiać radość, obrzydzenie, smutek, zaskoczenie, strach. Sprawa zaczyna się jednak komplikować w drugim roku życia, kiedy dziecko zaczyna przeżywać zazdrość (gdy ktoś ma coś, co chcielibyśmy mieć) oraz zakłopotanie (kiedy ktoś, w sposób niepożądany przez nas, koncentruje na nas swoją uwagę). Takie emocje nie pojawiają się już w odpowiedzi na łatwą do określenie klasę bodźców. Nie da się jednoznacznie przewidzieć, której zabawki dziecko pozazdrości swojej koleżance, prawda? Klasa uczuć, do których zalicza się zazdrość i zakłopotanie, to emocje samoświadomościowe, wymagające umiejętności skoncentrowania się na sobie i swoich wewnętrznych przeżyciach. Aby czegoś pozazdrościć, dziecko musi mieć świadomość tego, że (1) ono nie ma czegoś, co jest atrakcyjne, (2) że inne dziecko ma to coś oraz (3) że byłoby świetnie także to mieć. W drugim roku życia otwiera się więc kosmos bardzo złożonych emocji, wymagających skomplikowanej aktywności umysłowej. Paleta emocji ulegnie jeszcze większemu zróżnicowaniu, kiedy dziecko pozna, jakie oczekiwania wobec niego mają inni ludzie albo ono samo zacznie od siebie czegoś oczekiwać. Ten rodzaj emocji samoświadomościowych nazywamy emocjami ewaluatywnymi. Jaką emocję odczuje siedmioletnie dziecko, gdy przypadkowo obleje ulubioną sukienkę mamy sokiem marchewkowym? Zawstydzi się? A może będzie miało poczucie winy? Cóż, sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, bo emocje złożone, takie jak wstyd i poczucie winy, wymagają obecności innych ludzi, a przynajmniej ich obrazu w naszym umyśle. To sprawia, że bardzo różnimy się od siebie tym, kiedy i jak przeżywamy te emocje.

Standardy, zasady i cele

Michael Lewis, jeden z najsłynniejszych badaczy rozwoju emocjonalnego, uważa, że doświadczanie wstydu i poczucia winy u dzieci i dorosłych wymaga wiedzy o tym, jakie są obowiązujące standardy (nasze oraz innych ludzi), jakich zasad powinniśmy przestrzegać oraz jakie cele chcemy osiągnąć. Są to więc emocje wybitnie społeczne. Co ważne, nie chodzi jedynie o prostą wiedzę o istnieniu tych standardów, reguł i celów. Aby wstyd i poczucie winy mogły powstać, konieczna jest zdolność, aby umieć dokonać oceny samego siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie: „Jak wypadłem w świetle określonej zasady, celu, reguły?”. Taka zdolność do samooceny pojawia się około trzeciego roku życia i towarzyszy nam do śmierci. Jako istota społeczna, ewoluująca w grupach, człowiek jest niezdolny, aby zupełnie zignorować oczekiwania innych wobec niego, reguły współżycia społecznego lub całkowicie wycofać się z aktywności społecznej. Nasze decyzje, czynności dnia codziennego, relacje, aktywność zawodowa i społeczna dzieje się w świecie społecznym, wśród ludzi powiązanych siecią standardów, reguł i zasad. Co się dzieje w umyśle człowieka, który we własnych oczach nie osiągnie pożądanego standardu, złamie regułę, nie zrealizuje celu? To zależy! Przede wszystkim od tego, jak ocenimy takie zdarzenie. Wyobraźmy sobie młodą, dwudziestokilkuletnią kobietę, która udaje się na randkę z poznanym kilka dni wcześniej mężczyzną. Spacerują, zjadają kolację w restauracji, idą do kina. Późnym wieczorem on odprowadza ją pod drzwi mieszkania, rozmawiają jeszcze chwilę. Uzgadniają, że on zadzwoni jutro i umówią się na kolejne spotkanie. Po wszystkim, mężczyzna wyciąga rękę, aby się pożegnać. Kobieta, nieco zamyślona i trochę podekscytowana interesującą znajomością, reaguje automatycznie i nie ściskając wyciągniętej ręki, całuje znajomego. On reaguje dość dużym zmieszaniem, które stara się przykryć śmiechem, ale przecież ona widzi to zmieszanie. Jeszcze raz się żegnają, ona przekracza próg domu i pada na łóżko. Co czuje? Żeby to zrozumieć, musimy prześledzić kolejne kroki w tej prostej na pozór sytuacji.

Atrybucja, czyli kto jest odpowiedzialny za to, co zaszło 

Po pierwsze, zwróćmy uwagę, że przebieg spotkań z ludźmi i interakcje społeczne opierają się na pewnych skryptach wskazujących nam, jak możemy/nie możemy, jak powinniśmy/nie powinniśmy się zachowywać. W toku socjalizacji uczymy się tego, jak zachować się w sklepie, podczas czyichś urodzin oraz na romantycznym spotkaniu...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI