Winni swojej niedojrzałości

Style życia Otwarty dostęp

Społeczne mechanizmy ujednolicania i standaryzacji tak silnie wciągnęły nas w swoje tryby, że w ogóle nie jesteśmy ich świadomi. Tymczasem kanony neoliberalnego świata ogłupiają nas i nie pozwalają dorosnąć. 

Andrzej Lipiński: Pani Profesor, tytuł Pani książki brzmi Dlaczego warto stawać się dorosłym? Czy dorastanie to rzeczywiście kwestia decyzji?

Susan Neiman: Tak właśnie uważam. Wszystkim nam naturalnie z czasem przybywa lat, czy tego chcemy, czy nie. Ja jednak starałam się podkreślić w książce różnicę między starzeniem się a stawaniem się dorosłym. Wielu moich przyjaciół było oburzonych, gdy zobaczyli tytuł książki. Niektórzy stwierdzili wręcz, że nie mają zamiaru dorastać, ich bohaterem był i zawsze pozostanie Piotruś Pan. Paradoksalnie wielu z nich to w moich oczach prawdziwe wzory do naśladowania, osoby silnie osadzone w rzeczywistości, zaangażowane w sprawy społeczne i polityczne, czyli w myśl mojej definicji jednostki – jak najbardziej dorosłe. Jednak bycie dorosłym nie cieszy się w naszym społeczeństwie zbyt dobrą reputacją, stąd nawet wśród osób naprawdę dojrzałych tak silna awersja wobec tego stanu. 

POLECAMY

Z czego to wynika? 

Zdania typu „Jak ty młodo wyglądasz” lub „Zobacz, jak on się świetnie trzyma” z reguły brzmią jak komplement i świadczą o tym, że dorastanie i starzenie się to powód do wstydu. Wyobrażenie, że dorastanie mogłoby być jakimś świetlanym celem, jest nam zupełnie obce. Pracując nad książką, myślałam o czytelnikach powyżej czterdziestki, czyli o ludziach, którzy mają ułożone życie i już nie oczekują od losu niczego nowego. Byłam doprawdy zaskoczona i poczułam wielką radość, gdy okazało się, że książka została przyjęta entuzjastycznie przez czytelników między 20. a 30. rokiem życia, którzy w komentarzach wyrażali szczery zachwyt faktem, że „wreszcie ktoś mówi o tym, że życie po trzydziestce też może być powodem do radości, a etap poprzedzający ten wiek to naprawdę trudny okres
życia”. 

Z wielu badań wynika, że większość ludzi osiąga stan względnej szczęśliwości dopiero po czterdziestce. A mimo to z tęsknotą wspominamy dzieciństwo i młodość. 

Z jednej strony zbyt silnie idealizujemy tamten czas, zupełnie przy tym zapominając, jak nieraz bywał trudny. Najłatwiej przypominamy to sobie, obserwując własne potomstwo. Zazwyczaj każde dziecko chce jak najprędzej stać się dorosłym, bo wierzy, że wtedy życie otworzy przed nim znacznie więcej możliwości. Konfrontacja z trudnościami własnych dzieci między 18. a 30. rokiem przywołuje pamięć o tym, jak wyglądała nasza młodość. Drugim powodem idealizowania przeszłości jest to, że żyjemy dziś w społeczeństwie, dla którego ludzie prawdziwie dorośli są elementem zakłócającym. Dorosły człowiek to osoba autonomiczna i samodzielnie myśląca. Przecież już Kant pisał, że „rząd nie potrzebuje jednostek dorosłych”, a współczesny neoliberalizm to system o światopoglądzie skrajnie niedorosłym, którego myślą przewodnią jest czysty konsumpcjonizm. 

Kant twierdził, że sami jesteśmy „winni naszej niedojrzałości”. Zgadza się Pani z tym? 

Kant w pierwszym akapicie rozprawy „Co to jest Oświecenie” rzeczywiście pisze o „samozawi...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI