Wciąż się stajemy

Na temat Ja i mój rozwój

„Żyj uważnie” - mawiał Krzysztof Kieślowski. Uważnie wobec otaczającego świata, innych ludzi, wreszcie samego siebie. Dzięki refleksji nad codziennymi zdarzeniami możemy poznawać i tworzyć siebie na nowo - przekonuje terapeutka Agnieszka Popiel .


PAULINA PAJĄK: – Dlaczego od wieków człowiek wciąż zadaje sobie pytanie: „kim jestem”?
AGNIESZKA POPIEL: – Bo tęskni za poznaniem tego, co nieosiągalne i niepoznawalne. Niewielu ludzi może powiedzieć: „Znam siebie na tyle doskonale, że jestem w stu procentach przewidywalny”. W każdej sytuacji prawdziwość tej deklaracji byłaby wątpliwa. I stąd pewnie te tysiące lat zmagania się z próbą odpowiedzi. Jesteśmy trochę jak w pogoni za znikającym punktem: czasem bliżej, czasem dalej. W naszą egzystencję wpisana jest próba ciągłego definiowania siebie w zmieniających się okolicznościach. Zatem samopoznanie zależy nie tylko od nas, ale i od tego, co dzieje się wokół.

Na ile więc poznajemy, a na ile kreujemy siebie w tych zmieniających się okolicznościach?
– To rzeczywiście podstawowy dylemat: poznajemy czy kreujemy? Czy istnieje obiektywna rzeczywistość i jednostka w nią wpisana, czy też cały czas tworzymy siebie? Bliski jest mi punkt widzenia konstruktywistów i Vittorio Guidano, który mówił, że w gruncie rzeczy nie ma tej obiektywnej rzeczywistości, a my siebie definiujemy wciąż na nowo w procesie stawania się. W dodatku to stawanie się jest codziennie czymś innym. Nie chodzi tu o podawanie w wątpliwość istnienia całej obiektywnej rzeczywistości, ale o te wszystkie procesy, które sprawiają, że nie jesteśmy raz na zawsze. Ten proces nieustannego stawania się – ciągłe zmagania pomiędzy tym, co zastane i tym, co chcielibyśmy zmienić – jest właściwie tym, kim jesteśmy. Poznawanie tego procesu jest znaczące zarówno dla rozwoju samej osoby, jak i dla rozpoczęcia procesu zmian.

To znaczy, że jeśli nie zatrzymamy się i nie przyjrzymy się temu, co jest w nas, to nie dokonamy zmiany w swoim życiu?
– W psychoterapii poznanie mechanizmów własnego działania, zwane przez niektórych „wglądem”, to pierwszy krok, aby wprowadzić zmianę. Pomocne może być przeanalizowanie, dlaczego zachowuję się czy myślę w pewien sposób. Ale często z samej tej świadomości nic nie wynika. Ot, wiem – zostałam skrzywdzona i tak reaguję na każdego, kto mi przypomina osobę krzywdzącą. Wgląd to warunek konieczny, ale niewystarczający, żeby zmiana się dokonała. Choć wielu terapeutów jest przekonanych, że bez niego bardzo trudno o zmiany, pacjenci widzą to nieco inaczej. W ramach programu „Trakt” prowadziliśmy terapię osób po wypadkach samochodowych, u których rozwinął się zespół stresu pourazowego. Kiedy dotarliśmy do nich po roku od zakończenia terapii, okazało się, że pomogła ona większości z nich. Zadaliśmy im zatem pytanie, gdzie upatrują przyczyn poprawy. Okazało się, że w pamięci wielu z nich pozostały raczej ćwiczenia oddechowe czy relaksacyjne niż wielogodzinne rozmowy o mechanizmach funkcjonowania czy postrzegania świata. A zatem autorefleksja nie zawsze jest konieczna – zmiana zachowania człowieka jest możliwa również dzięki modyfikacji okoliczności.

Definiując siebie, odwołujemy się do przeszłości, ale czy możemy ufać pamięci?
– Pamięć odgrywa w samopoznaniu rolę kluczową, ale tu czai się parę pułapek. Pamięć jest aktywna i podlega wpływowi różnych czynników, np. emocji – nie możemy jej całkiem ufać. Ukazują to badania nad pamięcią autobiograficzną osób z chorobą dwubiegunową. Poproszono je o podsumowanie swojej historii życia: będąc w depresji, przypominały sobie najbardziej negatywne wydarzenia, ale w manii mówiły: „Cóż, bywały depresje, ale przecież życie jest piękne”. Osoby przeżywające jakąś emocję, łatwiej przywołują sytuacje o zbliżonym kolorycie emocjonalnym. Pamięć jest zatem zwodnicza, choć definiuje nas i zapewnia poczucie ciągłości. Zbyt wątłe są podstawy zwrotu „przecież pamiętam” – łatwo można zaszczepić lub zmodyfikować wspomnienia, chociażby przez sugestywne opowieści innych osób.

À propos opowieści innych ludzi: często na zjazdach szkolnych ktoś przywołuje zdarzenia nas dotyczące, o których całkiem zapomnieliśmy.
– W szerszym ujęciu problem dotyczący ciągłości własnej tożsamości, naszego Ja, jest jednym z podstawowych zagadnień psychologii i jej matki – filozofii, w tym filozofii moralności, poruszającej takie zagadnienia, jak granice odpowiedzialności za czyny i decyzje sprzed wielu lat, o których chciałoby się powiedzieć: „wtedy byłem zupełnie kimś innym”. To jest doświadczenie chyba każdego z nas, które nie ogranicza się tylko do dawnych znajomych. Niedawno natrafiłam na swój pamiętnik sprzed wielu lat i pomyślałam: „To niemożliwe, żebym to była ja. To nie jest ta sama osoba”. Podobnie jest ze znajomymi, którzy pamiętają to, co w naszym zachowaniu było dla nich ważne. Tutaj troszkę spuszczamy z tonu narcystycznego – ważne nie ze względu na nas, ale dlatego, że w ich świecie nasze zachowanie było spójne, zabawne czy niezwykłe. Tymczasem dla nas było to zwyczajne i dlatego zapomniane zachowanie. Na przykład zachowanie osoby, która postępuje w myśl zasady, że należy mówić pewne rzeczy wprost i natychmiast, będzie zaskakujące i przez to zapamiętane przez koleżankę wychowaną w przekonaniu „zastanów się sto razy, zanim cokolwiek powiesz”. Ta tajemnica opowieści innych ludzi tkwi również w tym, że mówią oni jednak cały czas o sobie. Nawet jeśli opowiadają o jakimś zdarzeniu, w którym odgrywamy znaczącą rolę, to stanowi ono klucz do nich.

Skoro już jesteśmy przy narcyzmie... Osoby narcystyczne i te, które ciągle uciekają przed samymi sobą, chyba mają pod górkę w drodze do samopoznania...
– To przykłady skrajne, na ogół większość z nas ich nie doświadcza. Co nie znaczy, że nie możemy znaleźć się w niebezpiecznej sytuacji, w której staniemy się punktem odniesienia wyłączn...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI