W sidłach zemsty

Na temat Ja i mój rozwój

Mówi się, że jest ślepa. Ślepa? Zemsta oczami snajpera wpatruje się w winnego: w najmniejszych detalach rejestruje to, co on czyni. Ale zemsta jest bronią obosieczną, dosięga też mściciela.

4 czerwca 2004 roku Marvin John Hee[-]meyer zasiadł za sterami Komat[-]su – największego produkowa[-]nego na świecie buldożera. Odpalił silnik i rozbijając ścianę warsztatu, w którym przez lata naprawiał samochodowe tłumiki, wyjechał na ulice miasteczka Granby. Rozpoczął dzieło zniszczenia. Najpierw zrównał z ziemią sąsiadującą z jego działką fabrykę betonu. Potem przyszła kolej na gmach ratusza, biurowiec, w którym mieściła się redakcja lokalnej gazety, dom burmistrza. Podczas dwugodzinnego rajdu Heemeyer zamienił w gruzy 13 budowli.

Kilkakrotnie usiłowały mu przeszkodzić siły porządkowe, także specjalistyczna jednostka policji SWAT. Do „killdożera” – jak ochrzczono później pojazd Hee[-]meyera – strzelano z pistoletów, broni długiej, pociskami przeciwpancernymi, obrzucano go grana[-]tami. Bezskutecznie. Buldożer nieubłaganie pełzł ulicami Granby, obracając je w perzynę. Na próby zbliżenia się do maszyny, Marvin odpowiadał seriami z karabinów maszynowych!

Szaleństwo zakończyło się późnym popołudniem. W pojeździe zepsuła się chłodnica, na dodatek jedna z gąsienic ugrzęzła w dziurze, będącej niegdyś piwnicą pod miejscowym sklepem. Heemeyer chwycił wtedy pistolet, przystawił go sobie do głowy i pociągnął za spust. Zabił się.
Rajd Heemeyera przez Granby był zemstą. Zrujnował miasteczko – straty oszacowano na 7 milionów dolarów – które jego doprowadziło do ruiny. Chciał zranić tych, którzy wcześniej zranili jego. Wziąć odwet za krzywdę, jaka w jego mniemaniu go spotkała. Wyrównać rachunki. Przywrócić wykoślawioną, z jego punktu widzenia, sprawiedliwość...

Jak wyglądała ostatnia noc życia mściciela z Granby? O czym myślał, z czym się zmagał? Czy spał spokojnie? Arabskie przysłowie mówi wszak: Sen uspokaja gniew; kto myśli o zemście, ten nie śpi...

Vendetta na Ziemi

Na mścicieli patrzymy zazwyczaj ze strachem, z odrazą, albo przynajmniej z niesmakiem. Dystansujemy się wobec nich, jakby przylecieli na Ziemię z odległej „Planety Vendetty”. My, Ziemianie, nie chcemy z tamtymi mieć nic wspólnego. Twierdzimy, że nie chcemy znać języka odwetu, rewanżu. Zapewniamy, że brzydzi nas odpłacanie pięknym za nadobne...

Ale pragnienie zemsty nie tak łatwo zbagatelizować. To jedno z najsilniejszych uczuć, stare jak świat, jak człowiek. Tak silne, jak nowoczesna broń o największej sile rażenia. Zemsta uwieczniona jest na kartach świętych ksiąg, obecna w kanonie literatury, codziennie relacjonowana w wiadomościach stacji telewizyjnych wszystkich krajów świata.

Psychologowie ewolucyjni twierdzą, że pragnienie zemsty jest wpisane w naturę ludzką. Wszyscy jesteśmy mścicielami, przekonuje Michael McCullough, psycholog z University of Miami, w książce Beyond Revenge: The Evolution of the Forgiveness Instinct.

Przytacza w niej wyniki ankiety przeprowadzonej wśród tysiąca dorosłych Amerykanów, która pokazała, że pewnych krzywd nie jesteśmy w stanie przebaczyć. O ile trzy czwarte uczestników sondażu mogłoby przebaczyć kłamstwo, a dwie trzecie nawet kradzież pieniędzy, to już tylko co siódma osoba przebaczyłaby mordercy własnego dziecka.

McCullough twierdzi, że pragnienie zemsty zostało w nas „wyrzeźbione” przez dobór naturalny. Odczuwamy je, ponieważ kiedyś, w odległych czasach, bywało naszym przodkom przydatne. Zemsta pozwalała rozwiązywać problemy. Po pierwsze, zapobiegała ponownemu skrzywdzeniu. Po drugie, pomogła wyrobić sobie reputację osoby, która odpłaca za krzywdę i z którą zadzierać nie warto. Po trzecie, co może wydawać się paradoksalne, zemsta od początków ludzkości prowokowała współpracę: grupa wspólnie planowała, jak ukarać tego, kto skrzywdził członka ich społeczności, jak zemścić się na samolubnym agresorze za krzywdę jego ofiary.

Dziś tę ostatnią funkcję przejęły więzienia, sądy i inne instytucje przymusu. Czy zatem współczesne prawo nie jest niczym więcej jak usankcjonowaną zemstą? Zastanawia się nad tym początkujący adwokat z „Krótkiego filmu o zabijaniu” („Dekalog V”) Krzysztofa Kieślowskiego: „Kara jest zemstą. Zwłaszcza jeśli zmierza do zrealizowania krzywdy, a nie zapobiega zbrodni. Ale w czyim imieniu mści się prawo? Czy naprawdę w imieniu niewinnych? Czy prawdziwi niewinni stanowią prawo?”.
Nigdy nie udało się stworzyć doskonałego prawa. Paragrafy nie panują nad najbardziej naturalnym odruchem ludzkim – chęcią odpłacenia za krzywdę. Dla Donalda Browna, amerykańskiego profesora antropologii, autora książki Human Universals, jest to oczywiste. Przecież, jak pisze, zemsta jest uniwersalnym elementem natury ludzkiej, obecnym we wszystkich społecznościach (w ich kulturze, języku, zachowaniach, cechach psychicznych). Odwet, czyli tzw. wzajemność negatywna, to jeden z kilkuset uniwersaliów wymienianych przez Browna.

Grunt pod odwet

Marvin Heemeyer planował zemstę przez półtora roku. Opancerzył spychacz, zgromadził spory arsenał broni w kabinie, spisał listę winowajców i budynków do zniszczenia. Dopóki nie przekręcił kluczyka w stacyjce, dopóty „nie odpalił” zemsty... Co spowodowało, że tego dnia wczesnym rankiem wsiadł do „killdożera” i uru[-]chomił swój demoniczny plan?

Heemeyer przez lata prowadził sklep i warsztat, w którym montował i reperował tłumiki samochodowe. Był świetnym fachowcem, więc jego biznes nieźle prosperował. Był lubiany. Niestety, w pewnym momencie w Granby zatwierdzono nowe plany zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z nimi, obok jego warsztatu miała stanąć fabryka betonu. Z planów wynikało, że odetnie ona klientom jedyną drogę dojazdu do zakładu – a to dla rzemieślnika oznaczało ruinę. Heemeyer postanowił przeciw temu walczyć. Stracił wiele energii, czasu i pieniędzy, próbując nakłonić władze miasta do zmiany decyzji. Jego petycje trafiały w próżnię. W przypływie rozpaczy zdecydował, że drogę dojazdową zbuduje na własny koszt. Niestety, odmówiono mu pozwolenia. Odcięto od kanalizacji. Sypnęły się mandaty... Czara goryczy wypełniała się nieubłaganie.

Tak właśnie kiełkują ziarna zemsty. Gruntem pod nią są złość, wściekłość, poczucie niesprawiedliwości i bezsilności. Emocje wywołane krzywdą i upokorzeniem nakręcają spiralę odwetu. W pewnym momencie wymykają się spod kontroli i... ofiara przeistacza się w kata. A im bardziej ktoś myśli o krzywdzie, jaką mu wyrządziła druga osoba, tym bardziej koncentruje się na swojej złości, która rośnie i rośnie. Im bardziej jesteśmy rozzłoszczeni, tym trudniej nam myśleć o czymś innym. Chcemy tylko jednego: by złoczyńcę spotkała zasłużona kara.

Słodko-gorzki smak

Snując plany zemsty, jesteśmy przekonani, że jej dokonanie pozwoli nam wreszcie zaznać spokoju, przyniesie ulgę. Odwet ma być swoistym katharsis. Zakładamy, że zamknie bolesny rozdział z przeszłości i przyniesie poprawę samopoczucia.

Badania neuropsychologiczne pokazują, że planowanie zemsty rzeczywiście może poprawić nastrój. Dominique de Quervain, psychiatra z Universität Zürich, i jego współpracownicy przeprowadzili badanie z użyciem pozytonowej tomografii emisyjnej, które miało pokazać, co dzieje się w mózgu człowieka, gdy postanawia się na kimś zemścić. Wyobraźmy sobie, że uczestniczymy w grze. Dysponujemy pewną sumą pieniędzy, którą możemy oddać drugiemu graczowi. Wiemy, że nasz towarzysz otrzyma wtedy zwielokrotnioną kwotę; może się nią z nami podzielić lub nie. Oczekujemy oczywiście, że zachowa się uczciwie – przekaże nam pieniądze. Przecież gdyby nie nasza hojność, nie dostałby nic.

A co, jeśli okaże się sknerą i dusigroszem? Przed takim dylematem stanęli uczestnicy badania de Quervaina. Oszukany gracz miał możliwość ukarania drugiego gracza. Gdy zastanawiał się, czy to zrobić, naukowcy obserwowali pracę jego mózgu. Okazało się, że w momencie, kiedy myślimy o ukaraniu osoby, która zachowała się nie fair, następuje aktywacja prążkowia grzbietowego – obszaru mózgu związanego z odczuwaniem przyjemności. Nie powinny zatem dziwić snute z zawziętością fantazyjne plany zemsty na kimś, kto nadepnął nam na odcisk. Takie planowanie sprawia nam przyjemność. To dlatego mówi się, że zemsta smakuje słodko. Rzeczywiście smakuje, choć... krótko.

„Zemsta, na pierwszy rzut oka słodka, niebawem gorzko do siebie samej doskoczy” – czytamy w Raju utraconym Johna Miltona. Intuicję poety potwierdzają badania amerykańskich psychologów: Kevina Carlsmitha z Colgate University, Timothy’ego Wilsona z University of Virginia i Daniela Gilberta z Har[-]vard University. Uczestnicy ich eksperymentu brali udział w grze, w której inna osoba podjęła dz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI