W posłuszeństwie bez zmian

inne Laboratorium

Niemal pół wieku temu Stanley Milgram w kontrowersyjnym eksperymencie udowodnił, że pod presją autorytetu człowiek jest gotów zrobić więcej niż pozornie wyznacza granica szaleństwa. Ta prawda o ludzkiej naturze stała się jednym z kanonów psychologii. Prawem, które wielokrotnie potwierdzono eksperymentalnie, podłączając pod prąd psy czy każąc zadawać ból dzieciom.

Przeprowadzony na początku lat sześćdziesiątych XX wieku eksperyment Stanleya Milgrama nad posłuszeństwem jest jednym z najbardziej znanych i najczęściej cytowanych badań psychologicznych. Z powodu kontrowersji etycznych, jakie wzbudził i nadal wzbudza, niewielu badaczy zdecydowało się na jego powtórzenie. Znaleźli się jednak tacy, którzy tego dokonali, uzyskując ciekawe i ważne rezultaty.

Pies pod napięciem
Jako jedni z pierwszych eksperyment Milgrama z udziałem prawdziwej ofiary powtórzyli w 1972 roku Charles L. Sheridan i Richard G. King z Uniwersytetu Missouri. Osoby badane, podobnie jak w oryginalnych badaniach, otrzymywały polecenie aplikowania ofierze wstrząsów o coraz wyższym napięciu. Ofiarą nie był jednak człowiek – w eksperymencie wykorzystano psa, szczeniaka. Piesek ów – inaczej niż w klasycznym eksperymencie – naprawdę był rażony prądem.
W badaniach wzięło udział 26 studentów – 13 kobiet i 13 mężczyzn. Podobnie jak u Milgrama poziomów wstrząsów było 30. Wstrząsy oznakowano tak, jak w oryginalnym eksperymencie – od 15 do 450 V. Poddawany wstrząsom elektrycznym pies biegał, skowyczał i wył, jednak mimo jego reakcji 54 procent mężczyzn i aż 100 procent kobiet było posłusznych eksperymentatorowi aż do końca procedury i wykorzystało wszystkie przyciski generatora prądu. Ich poziom posłuszeństwa był tu więc równie wysoki, jak u Milgrama, a w przypadku kobiet nawet wyższy.

To, że kobiety są bardziej podatne na wpływ autorytetu nie jest jednak udowodnione. Na przykład w badaniu Kilhama i Manna z roku 1974 stwierdzono, że kobiety były mniej posłuszne niż mężczyźni. Pierwszy z tych dwóch wyników tłumaczy się zwykle tym, że kobiety są w ogóle bardziej uległe i mniej asertywne niż mężczyźni; drugi natomiast – tym, że są mniej agresywne i bardziej empatyczne. Najbardziej prawdopodobne jest, że te dwie tendencje równoważą się – największa liczba badań wskazuje na brak różnic w poziomie posłuszeństwa między płciami.

Bezpieczny przekaźnik
Wspomniani W. Kilham i L. Mann zmodyfikowali procedurę milgramowską w innym kierunku. Do swojego badania wprowadzili dodatkowo osobę, która miała być „przekaźnikiem” poleceń: miała odbierać rozkazy od eksperymentatora i przekazywać je „wykonawcy”. W eksperymencie brało więc udział dwóch nauczycieli: pierwszy z nich („przekaźnik”) czytał pary słów skojarzonych, sprawdzał poprawność odpowiedzi ucznia i przekazywał te informacje drugiemu nauczycielowi („wykonawcy”), którego zadaniem było włączanie wstrząsów elektrycznych.

W badaniu zastosowano dwie wersje procedury eksperymentalnej – w każdej z nich badaniu podlegał tylko jeden z dwóch nauczycieli, drugi był w rzeczywistości pomocnikiem eksperymentatora. Różnica polegała na tym, że w jednej wersji osobom badanym wyznaczano jedynie role „przekaźników” poleceń zadawania bólu, a w drugiej – „wykonawców” rozkazów otrzymywanych od „przekaźnika”.

Okazało się, że osoby występujące w roli „przekaźnika” były znacznie bardziej posłuszne niż osoby w roli „wykonawcy”. Do końca skali wstrząsów dotarło 14 z 50 „wykonawców” (28 proc.) i 27 spośród 50 „przekaźników” (54 proc.). Mniej osób w roli „przekaźnika” sprzeciwiło się rozkazom, a jeśli już to robiły, to później niż „wykonawcy”. A zatem rola „przekaźnika” – osoby przekazującej polecenia autorytetu, będącej pomiędzy władzą wydającą rozkazy a bezpośrednim ich wykonawcą – okazała się rolą psychologicznie bezpieczną: wszak „przekaźnik” może wyprzeć się odpowiedzialności i za wydanie polecenia, i za jego wykonanie.

Krytyczne 150 woltów
Inną zmianę procedury milgramowskiej wprowadził w swoim niedawnym eksperymencie Jerry M. Burger z Uniwersytetu Santa Clara. I on – w części badania – wprowadził dodatkową osobę. Był to drugi nauczyciel – współpracownik eksperymentatora. Osoba ta, zawsze tej samej płci co badany, miała modelować jego zachowanie. Jako drugi nauczyciel rozpoczynała procedurę, ale w pewnym momencie, po fikcyjnym porażeniu ofiary prądem o napięci...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI