Uwaga przeceny! Jak nie wpaść w pułapkę konsumpcjonizmu?

Trening psychologiczny

Nie zawsze jemy tylko po to, aby zaspokoić fizyczny głód, czyli realną potrzebę. Wielu z nas w jedzeniu poszukuje pocieszenia, odprężenia lub nagrody. Tak jak emocjonalne jedzenie polega na używaniu pożywienia do tego, aby poczuć się lepiej, tak samo konsumujemy inne dobra. Kiedy czujemy głód niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych, możemy próbować zagłuszyć go urojonymi potrzebami – ubrań, przedmiotów, doznań.

Homo consumens

Człowiek narodzony w społeczeństwie konsumpcyjnym nie chce w żadnym stopniu doświadczać dyskomfortu. Chciałby, aby wszystkie jego pragnienia były zaspokajane, dąży do natychmiastowej gratyfikacji. Żądny wrażeń, ciągłej stymulacji, nowości, atrakcji, żyje w stanie nieustannego pobudzenia i czujności. Bacznie rozgląda się wokół siebie – czym nowym mógłby się jeszcze nasycić? Społeczeństwo konsumpcyjne opisał sarkastycznie John Caroll w swojej książce Ego and Soul: A Sociology of Modern West in the Search of Meaning: „Etos tego społeczeństwa głosi: jeśli czujesz się źle – jedz! Konsument jest pełen melancholii, a biorąc pod uwagę, że dolegliwość bierze się z poczucia pustki, zimna, płaskości, odczuwa on potrzebę wypełnienia swego wnętrza czymś ciepłym, smacznym, dającym energię. Oczywiście nie musi to być jedzenie. Pochłanianie jest drogą do zbawienia: konsumuj i bądź zadowolony! […]”. 
Chcąc uciec od niepokoju i przykrości, Homo consumens paradoksalnie stale jej doświadcza. Frustruje go, że przyjemność nie jest zadowalająca, nie dość intensywna ani trwała. Porusza się więc od bodźca do bodźca, od akcji do akcji, jest w ciągłym ruchu i szybkości. Zatrzymać się? To zbyt niebezpieczne. Już spowolnienie ujawnia ból. W stanie spoczynku Homo consumens zaczyna zauważać swoje przykre myśli, bolesne emocje, doskwiera mu ból fizyczny. Spętany lękiem przed porażką, odrzuceniem, byciem nieważnym stara się go zagłuszyć. Jego celami stają się złudzenia aktywowane przez fałszywe pragnienia. Przeróżne gadżety, używki, kompulsywne czynności pozwalają mu oszukiwać mózg, pozostawać w poczuciu rzekomego zadowolenia. Ulga jest jednak ulotna. Ostatecznej gratyfikacji i spełnienia nie będzie. 

Nietrwała rozkosz

W kulturze manii (jak współczesną kulturę określił dr hab. Tomasz Olchanowski, pedagog i kulturoznawca) wszystko ma krótki termin przydatności do spożycia. To świat permanentnego zużywania się produktów, stylów, relacji i wykreowanej w świecie social mediów tożsamości. Profesor Zbyszko Melosik, socjolog, w artykule z 2001 roku, Kultura instant: paradoksy pop-tożsamości, 
pisze o tym w ten sposób: „Oto wydaje nam się, że »już-już« osiągnęliśmy »ostateczny punkt« (najnowsza marka najlepszego samochodu, strój na miarę najbardziej ekstrawaganckich wymagań mody, makijaż a’la najefektowniejsza gwiazda filmu). Jednak za moment odczuwamy, że moment stabilizacji pragnień minął bezpowrotnie. Trzeba rozpocząć dalsze poszukiwania”. Muszą pojawiać się dobra alternatyw...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI