Poręczy schodów, które może jakoś pamiętają mnie, wchodzącą po nich nieśmiało ze świadectwem maturalnym. A potem przez wszystkie lata studiów. Czasem z drżeniem, by zobaczyć wyniki egzaminów, czasem nieuważnie, bo z nosem w notatkach albo pogrążonej w myślach czy rozmowie. I potem, wiele, wiele lat później, gdy sama szłam uczyć swoich studentów.
Stawki 5/7
„Ulica Miła wcale nie jest miła… ulicą Miłą nie chodź moja miła/ Domy, domy, domy surowe, trzypiętrowe, czteropiętrowe, idą, suną, ciągną się prosto, napęczniałe bólem i troską” – pisał poeta1. Tak, Miła, jak i Stawki, ulice warszawskiego Muranowa, mają swoją tragiczną historię i wielu kojarzą się nad wyraz boleśnie. W latach 20. i 30. XX wieku obszar ten, zamieszkały prawie w całości przez ludność żydowską, był symbolem biedy i wykluczenia czasów międzywojnia. A potem przyszła wojna i powstało tu getto. To tutaj właśnie, na Umschlang Platz, które jest parę kroków stąd, w swoją ostatnią podróż ruszali w bydlęcych wagonach Żydzi, przedtem w nieludzkich warunkach przetrzymywani w budynku obok, czekając na transport na śmierć. Każdy kamień, każdy skrawek terenu przesiąknięty jest strachem i cierpieniem.
A potem? A potem miało już nie być niczego…
Kojarzycie powojenne zdjęcie małej dziewczynki w za dużych butach, stojącej na dachu jednego z nielicznych ocalałych budynków i patrzącej na morze ruin? Po Powstaniu Warszawskim miał tutaj nie zostać kamień na kamieniu. I prawie się udało. A jednak kilka budowli, zupełnie przypadkowo, nie zostało zbombardowanych. To właśnie na dachu jednej z nich stoi bezimienna dziewczynka, której zdjęcie stało się symbolem okrucieństwa i bezsensu wojny.
I właśnie do tego domu, pod adres Stawki 5/7, w 1973 r. przeniósł się jeden z wydziałów Uniwersytetu Warszawskiego. Ten zupełnie niedostosowany budynek z tragiczną historią, na którego murach, według powtarzanych z ust do ust historii, nadal można znaleźć ślady krwi, na 52 lata stał się siedzibą Wydziału Psychologii2.
Tu właśnie pod koniec XX w. skończyłam studia, stając się psycholożką, i tu właśnie, zgodnie z niezmiennym chichotem historii, przeżyłam najpiękniejsze i najbardziej kolorowe lata swojego życia, będące fundamentem mojej tożsamości.
Tu też dziś, dwadzieścia lat później, uczę nowe pokolenia tych, którzy psychologami i psycholożkami chcą się stać. Właściwie powinnam powiedzieć „uczyłam”, bo w kolejnym roku akademick...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.