Usłysz swój ból

O poczuciu niezrozumienia i osamotnienia w przewlekłej chorobie

Psychologia i życie

Poczucie niezrozumienia w przewlekłej chorobie jest jak próba tłumaczenia piękna barw tęczy osobie niewidomej. Wkładasz wszystkie siły w to, aby przekazać niezwykłe doznania i odczucia, jakie zapewnia tęcza, ale osoba ta nigdy nie będzie w stanie w pełni zrozumieć tej wspaniałości, ponieważ brakuje jej kluczowego zmysłu – wzroku. 
 

Podobnie w przypadku przewlekłej choroby, niezrozumienie to uczucie bezsilności, gdy próbujesz opisać swoją trudną codzienność i cierpienie osobom, które nigdy nie doświadczyły tego co Ty. Choć możesz opowiadać o swoich objawach, bólu i trudnościach, to ci, którzy nie przechodzą przez to samo, nie są w stanie w pełni zrozumieć, jak to jest żyć z chorobą i zmagać się z jej skutkami. Jakbyś próbował komunikować się w języku, który jest obcy dla większości ludzi wokół Ciebie. Czujesz się odseparowany od reszty, ponieważ nie jesteś w stanie znaleźć wspólnego dialogu, którym mógłbyś przekazać swoje emocje, lęki i nadzieje. 

Poczucie ulgi i zrozumienia nadchodzi jednak, gdy spotkasz osobę, która rozumie i która podobnie jak Ty błądzi w poczuciu bezradności w walce z chorobą. Wydaje się, że wspólny język, który znacie, łagodzi bardziej niż wsparcie bliskich. I to wcale nie dlatego, że jesteś niewdzięczny i nieczuły względem rodziny i przyjaciół, którzy przecież starali się, jak mogli. 

Twój poziom wdzięczności sięgał zapewne tak daleko, że czasami, aby nie martwić bliskich, zapewniałeś o znaczącej poprawie i znikającym bólu. Ich radość i spokój miał dla Ciebie ogromne znaczenie i niwelował poczucie, że „mówisz znowu o tym samym – o chorobie”. To pozornie pomagało płynnie przejść na inne tematy rozmowy i dać namiastkę normalności. 

W rzeczywistości jednak dawało coś gorszego – uczucie, że znowu jesteś z tym zupełnie sam. 

Codzienne zmagania z nawra­cającym bólem, osłabieniem, nieprzespaną nocą, pilnowaniem leków i diety, kolejne niespełnione obietnice lekarzy, którzy deklarowali poprawę to już wystarczająco dużo jak dla jednej osoby. Gdy dochodzi smutek najbliższych i poczucie winy, że może robisz za mało, aby czuć się lepiej, i przez to obciążasz otoczenie, są jak samonapędzająca się machina prowadząca do jeszcze większego wyczerpania. 

Jednak takie „zapętlenie się” nie jest drogą bez wyjścia. Jest jak mało widoczna, ale znacząca strona doświadczania kryzysu. Może nas bardzo poturbować, ale jeśli postaramy się znaleźć pozytywną stronę nadchodzącej zmiany, może się okazać kluczem do transformacji w traktowaniu siebie. 

Zdrowy egoizm 

Chociaż słowo „egoizm” kojarzy się negatywnie, w przewlekłej chorobie pełni decydującą rolę w zachowaniu równowagi emocjonalnej i zdrowia psychicznego. Nasz dobrostan, dbałość o potrzeby oraz trzymanie zdrowych granic zdecydowanie przybliżają do bardziej znośnej codzienności. 

Gdy przewlekła choroba jest wieloletnim towarzyszem, przekierowanie swojego działania z „toksycznego altruizmu na zdrowy egoizm” odgrywa istotną rolę. Skupienie swojej uwagi na zadbaniu o własne potrzeby może
wydobyć z nas ogromną siłę i nieznaną dotychczas pasję.

UWAGA! Należy pamiętać, że każda osoba jest inna i każdy proces radzenia sobie z bólem i osamotnieniem będzie indywidualny. Ważne jest szukanie i korzystanie z narzędzi oraz strategii, które są najbardziej skuteczne i dopasowane do własnych potrzeb. 

Oto kilka przykładów, jak dbanie o dobrostan może pomóc w obliczu zmagań z chorobą: 

1. Poprawa zdrowia psychicznego: 


a)    Zdrowy egoizm zachęca do znalezienia psychoterapii, która pomoże w radzeniu sobie z lękiem, stresem, a nawet depresją, która niestety bardzo często towarzyszy chorobie. 
b)    Poszukanie grupy wsparcia lub zapoznanie osób, kt...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI