Surowe osądy miłości

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań


Siedziałyśmy w knajpie, ja i moja bliska koleżanka, z którą z powodów pandemicznych długo się nie widziałam. Fajnie było znowu znaleźć się w jej towarzystwie. Moja koleżanka zdawała się bowiem aniołem: mówiła z wielką łagodnością i patrzyła z wielką łagodnością. „Nic tylko czekać, aż rozlegnie się cichy szum skrzydeł” – pomyślałam. Była serdeczna dla kelnerki i pełna głębokiego zrozumienia dla problemów, które powierzałam jej miękkim uszom. Kiedy poszła do toalety, przez chwilę kontemplowałam kontrast pomiędzy nami, sama bywam zapalczywa, oburzona, impulsywna i wprost waląca. Mój namysł nad tym kontrastem przerwał dochodzący z tyłu głos jakiejś kobiety (jako psycholożka jestem absolutnie zdeterminowana podsłuchiwać każdą rozmowę, która odbywa się w mojej okolicy – to silniejsze ode mnie). Głos był szorstki, obcesowy i mroźny jak lutowy poranek. „Jak to, kiedy przyjadę? Nie wiem kiedy! Czasu nie mam, ja mam pracę, nie wiesz tego? Zadzwonię później!”. Poczułam na karku lodowaty oddech: kobieta, która właśnie skończyła rozmowę, stała blisko.

POLECAMY

A potem wróciła do naszego stolika. „Z kim rozmawiałaś?” – wydukałam słabo, bo ciągle nie mogłam dojść do siebie. „Z mamą moją” – wyjaśniła, znowu łagodnie, jak nie ona, a może właśnie jak ona. Już sama nie mogłam się połapać, która jest nią, a która nie i jak takie dwie w jednej mogą się pomieścić. „Kłócicie się?” – spytałam jeszcze, w sumie z nadzieją, że to jakaś wyjątkowa sytuacja, że normalnie anioł jest aniołem, tylko teraz akurat coś się niecodziennie „skichało”. „Nie, czemu?” – wyszeptała ku mnie aksamitnie koleżanka. 

W książce Podróż bohaterki amerykańska terapeutka, Maureen Mudrock, pisze o tym, w jaki sposób kobiety, kształtując własną tożsamość, przechodzą przez etap odrz...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI