Spotkanie z rozstaniem

Rodzina i związki Praktycznie

Spotykamy się. Jakiś czas jesteśmy razem, coraz bliżej. Przychodzi pora rozstania - ktoś odchodzi, ktoś zostaje porzucony. Czy może ono obyć się bez cierpienia? Czy trzeba zniszczyć coś, żeby się móc rozstać - z osobą, ideą, wspomnieniem, pasją?

Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:/czyjeś ciało i ziemię całą,/a zostanie tylko fotografia,/to – to jest bardzo mało... pisała Maria Pawlikowska-Jasnorzewska po rozstaniu z Janem Pawlikowskim, swym drugim mężem. Od pierwszego męża, Władysława Bzowskiego, odeszła sama. Drugi był miłością jej życia. Gdy zdradził ją z jakąś tancereczką, nie mogła wybaczyć. Ale rozstać się też było trudno. Jakby tchu zabrakło. W wierszu „Miłość” pisała: Nie widziałam cię już od miesiąca./I nic. Jestem może bledsza,/trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,/lecz widać można żyć bez powietrza! A potem spotkała lotnika, Jerzego Stefana Jasnorzewskiego. Trzeciego męża.

Zawsze zaczyna się od spotkania. Nie ma rozstań bez wcześniejszych spotkań. Rozstania bowiem są drugą stroną lub końcem tego, co rozpoczyna się spotkaniem. Jak zauważają Maria Anna Oleś i Piotr K. Oleś („Charaktery” 5/2007): „Niektóre spotkania mają tajemniczą moc. Wyławiamy je pamięcią spośród wielu innych, które były tylko mijaniem się”. Nasze życie okazuje się pasmem spotkań i rozstań: z ideami, pasjami, celami i osobami, z sensem życia odnalezionym, który potem znów tracimy. „Bywa, że towarzyszymy sobie jakiś czas, by potem twórczo się rozstać. Tak się zdarza w przypadku wielkich indywidualności, z których każda musi w pewnym momencie pójść w swoją stronę. Ani Alfred Adler, ani Carl Gustaw Jung nie stworzyliby swoich oryginalnych koncepcji, gdyby nie uwolnili się spod wpływu Zygmunta Freuda” – twierdzą Maria Anna Oleś i Piotr K. Oleś.

Drzwi w obie strony

Wydaje się, że wszystkie tego rodzaju spotkania mają podobną dynamikę: najpierw jest kontakt, zbliżenie, zainteresowanie i/lub fascynacja, potem obcowanie, rozwijanie relacji, przeżywanie emocjonalne, trwanie w niej i satysfakcje, a także trudności, które nieodmiennie towarzyszą spotkaniom. Spotkania wymagają trudu, z czasem rosną trudności, pojawiają się ambiwalencje, oddalanie się, porzucenie i wreszcie zakończenie relacji. Bywają też powroty. Są pary i miłości, które poruszają się przez fazy rozstań i powrotów do całkowitego zmęczenia. Jak mówi Wojciech Eichelberger: „Na drodze życia napotykamy bramy ważnych życiowych decyzji. Przekraczając je, z lękiem żegnamy się z tym, co znane. (...) Wydaje nam się, że po drugiej stronie drzwi nic nie ma. Zapominamy, że każde wyjście jest jednocześnie wejściem, że każde drzwi muszą gdzieś prowadzić”. Tam, gdzie jakaś relacja się kończy, z czasem pustka energetyczna wypełnia się nową więzią i relacją z obiektem podobnym lub całkowicie różnym. Pojawiają się nowe zainteresowania, zajęcia, miłości, pasje. Możemy wtedy oddawać się celom ważnym społecznie, służbie ludziom i zmienianiu świata na lepsze.

POLECAMY

O takiej możliwości pisze Erik H. Erikson w psychospołecznej teorii rozwoju osoby ludzkiej. Charakteryzuje życie ludzkie i rozwój osoby jako ciąg kolejnych stadiów i związanych z nimi kryzysów. Ostatnia, ósma faza w dorosłym życiu dotyczy kryzysu między integralnością a rozpaczą, wynikającą ze zmiennych kolei losu i kruchości egzystencji. Na tym etapie człowiek staje się świadom różnych stylów życia i ich względności, a zarazem gotów jest bronić własnego stylu życia i chronić go przed wszelkimi zagrożeniami. Pokonując rozpacz, ma szanse rozwinąć mądrość – rozumianą jako „bezstronne zainteresowanie samym życiem w obliczu samej śmierci”. Dostrzega, że jego życie ma cel i sens, wynikający z ogólniejszego porządku. To szczególne spotkanie z sensem życia obejmuje też ludzi i ich świadectwa, style życia, a także świat nieożywiony i pasje, jakie można znaleźć w odkrywaniu tego sensu.

Rozwód z nadzieją

Wydaje się, że albo my spotykamy kogoś, albo „coś” spotyka nas. To „coś” oznacza ważkie, uwewnętrznione doświadczenie. Spotkanie kogoś ważnego oznacza drgnienie w nas samych, rodzą się emocje, jest akcja i działanie. W tym drugim przypadku – gdy nas coś spotkało – jesteśmy raczej bierną stroną zdarzenia. Mam na myśli wydarzenia nie tylko nieoczekiwane, ale też niechciane. Fascynacje i uczucia burzące porządek, który zbudowaliśmy w zgodzie ze sobą i z wyborami służącymi naszemu życiu. Jakieś niespodziewane zauroczenia, rozbudzenia zmysłów...

Dla większości z nas najbardziej ekscytujące są spotkania z osobami, o których myślimy, że ubogacą nasze życie o nowe doświadczenia, porządki i cele życiowe, przydadzą mu sensu, wraz z przyjemnością i satysfakcją obcowania zarówno z ludźmi, jak i z własnym samospełnieniem. „Pamiętamy te spotkania, w których dokonało się coś ważnego dla nas,...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI