Podróż w nieznane

Trening psychologiczny

– A czy Ty lubisz zmianę? – zapytałam ostatnio dosyć przekornie kogoś bliskiego, kogo bardzo dobrze znam. Jakież było moje zdziwienie, kiedy usłyszałam energiczne, głośne z uśmiechem na ustach:
– No jasne, że lubię! Uwielbiam zmiany!

Nie było w tym odrobiny sarkazmu, ale czysta radość, prawie euforia. 
– Ale, że jak…?
– No, oczywiście, że lubię! Pod warunkiem że znam wszystkie jej szczegóły i wszystko przebiega zgodnie z moimi oczekiwaniami!

Siadam, zamykam oczy, oddycham i jestem z tym pytaniem skierowanym do siebie samej, gdy pytam siebie kilkakrotnie: „Czy lubisz zmiany?”. Co czujesz, gdy słyszysz słowo: „Zmiana”?
Odpowiedź pojawia się natychmiast i wiem, że płynie prosto z serca. Przede wszystkim czuję zaciekawienie i otwartość. Czuję, że to coś nowego, świeżego. Nie czuję lęku ani obawy, bo nie wiem, czego konkretnie miałyby dotyczyć. Kiedy zatrzymuję się na chwilę przy lęku, to wyobrażam sobie, że jeśli by się pojawił, to z miejsca, w którym jestem na swojej drodze, chyba dużo łatwiej byłoby mi go zaakceptować, popatrzeć na niego z różnych stron, zapytać, o czym jest, co chce mi powiedzieć i przed czym chce uchronić. Dużo łatwiej niż jeszcze kilka lat temu. A z tej uważności i zaciekawienia pewnie bliżej byłoby do uznania, do zaakceptowania, bez wypierania, ale też do uważności na pozostałe emocje. Bliżej mi do zaufania, że Wszechświat mnie wspiera, do otwartości na moje „nie wiem” i gotowości na podjęcie ryzyka, jeśli w tej zmianie to ja miałabym być inicjatorką. 

Właśnie tak to odczuwam, ale jednocześnie mam świadomość, że w ten sposób przemawia do mnie serce. Bo kiedy zamykam oczy, oddycham w bezpiecznej przestrzeni, wyświetlają się obrazy związane z moimi marzeniami, pragnieniami, planami, zarówno tymi wielkimi, jak i mniejszymi, z życiem, jakim chciałabym żyć. 

Cała magia tej chwili i poczucia mojej pewności czmycha, gdy tylko otwieram oczy. Natychmiast odzywa się Racjonalna, bo przecież z niecierpliwością czekała na ten moment. I nawet nie mam ochoty teraz jej słuchać, bo przecież część z serca była tak kojąca i wiarygodna. „Tak najłatwiej” – powiecie. – Ale co ta Racjonalna podpowiada? 

Zatrzymuję się kolejny raz i sprawdzam. 

Racjonalna mówi o ryzyku, niepewności, niewiadomej, snuje alternatywne, niestety w zdecydowanej większości czarne, scenariusze. Mówi, że mam to, co znam, i jeśli nawet nie jest to pełnia szczęścia, przynajmniej wiadomo, co i gdzie doskwiera, jest przewidywalnie, mogę działać bezrefleksyjnie, niemal automatycznie, a co za tym idzie – nie wysilać się i nie tracić energii na to całe „nowe”. Racjonalna mówi: „Mnie by się nie chciało” i dodaje: „A poza tym nie cierpię niepewności, nie znoszę tego, co nieznane”. Racjonalna w przeciwieństwie do serca jest cała podszyta lękiem.

Jedyne, co w życiu pewne, to zmiana

Nie odkryję niczego nowego, jeśli powiem, że zmiana i niepewność są na stałe wpisane w nasze życie. Każdego dnia, nawet tego najdokładniej zaplanowanego, kiedy zostały przewidziane różne warianty zdarzeń, pojawiają się sytuacje trudne lub niemożliwe do zaplanowania. Ci, którzy żyją chwilą, nie planują i nie przywiązują wagi do tego, co się wydarza, być może nawet tego nie zauważą, a przynajmniej nic sobie z tego powodu nie będą robić. Natomiast ci, którzy jednak mają jakieś cele...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI