O urokach outsourcingu

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań

Pamiętam tamten bukiet: kupiłam dwie białe lilie i kilka ciemnofioletowych mieczyków, w ogrodzie zerwałam trochę michałków i parę rudziejących już, twardych i kształtnych gałązek z krzaka borówki – jedynego, który pozostał po moich nieudanych próbach uprawiania ogródka. Bukiet był piękny. Włożyłam go do pitnika na wodę, który jako pitnik nie bardzo się nam sprawdził, za to teraz służył za wielki wazon. Biel, fiolet i rudość płynęły razem jak muzyka. Lilie i mieczyki miały kielichy naraz podobne i zupełnie różne. Michałki rozbawiały całość. Zaświeciło słońce, a ja siadłam w zachwycie naprzeciwko parapetu, na którym stał bukiet, i zaczęłam wołać mojego męża. – Przyjdź tu, zobacz! Zobacz ten bukiet! Zobacz, jak te michałki dają taką lekkość! Zobacz, jak ta biel cudnie wygląda z tym fioletem, a te rdzawe gałązki tak jakby mediują pomiędzy, widzisz to? Widziałam, że mój mąż, człowiek dogłębnie mi życzliwy, naprawdę wkłada wysiłek, żeby słuchać tego, co ja do niego mówię. – No i co myślisz? – spytałam, łapczywie, żądna wzajemności, jakiegoś rozwinięcia, nie wiem…, dołożenia czegoś od siebie, wymiany zachwytu. – No ładny, ładny – mój mąż wyprodukował z siebie to zdanie i chociaż widziałam, że próbował coś dodać, nic więcej z jego ust nie wyszło. Po czym wrócił do swoich zajęć. 
Zostałam w poczuciu, że mnie olał; w jakiejś łagodnej wersji stanu opuszczenia, bycia niezrozumianą. Ja i moje kwiatki zwiesiliśmy głowy. Why, why, why? Chwilę później, kiedy to mój mąż coś do mnie powiedział, usłyszałam w swoim głosie irytację i stało się dla mnie jasne, że jestem na niego zła, nie żeby w furii, ale...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI