Nowy, pocovidowy świat, czyli jak zaprojektować miasta, które przywrócą nam poczucie bezpieczeństwa

Na temat

Czy COVID-19 przyniósł koniec miasta, jakie znamy? Jak obecne lęki wpłyną na kształt miast w przyszłości? Pojawiają się trzy scenariusze na ten temat: realistyczny, pesymistyczny i optymistyczny. Czy ten ostatni ma szansę się spełnić?

COVID-19 pozbawił nas poczucia bezpieczeństwa, a jest ono, jak obrazuje powszechnie znana piramida potrzeb autorstwa Abrahama Maslowa, amerykańskiego psychologa, podstawową potrzebą człowieka (patrz ramka, s. 17). Nadmieńmy, że bezpieczeństwo ma wiele wymiarów – biologiczny, materialny, psychologiczny, społeczny. Właściwie każdy z nich został dotknięty obecną pandemią. Oczywiście głównym zagrożeniem jest sam wirus – zaraźliwy patogen o niezwykle szerokim wachlarzu symptomów, który często nie daje żadnych objawów, a więc nie wiadomo, kto jest, a kto nie jest jego nosicielem. Do tego dołącza się lęk przed innymi chorobami, których leczenie czy choćby diagnoza są coraz trudniejsze. Ograniczone zostało bezpieczeństwo biologiczne. Podjęte środki zapobiegawcze w postaci lockdownu uderzyły w bezpieczeństwo materialne przedsiębiorców, restauratorów, właścicieli firm turystycznych, siłowni itd. Część z tych firm prawdopodobnie nigdy się nie odrodzi.

Egzystencja wielu osób jest zagrożona. Głównym środkiem zaradczym przed rozpowszechnieniem epidemii jest dystansowanie społeczne, choć pewnie bardziej precyzyjnie powinno się mówić o dystansowaniu fizycznym. Za nim idzie jednak radykalne ograniczenie realnych kontaktów społecznych, co obniża poczucie wsparcia społecznego, intymności, bliskości i przynależności. Żadne medium społecznościowe nie jest w stanie tego zastąpić. Cierpią na tym najbardziej dwie grupy: dzieci i młodzież – pozbawione naturalnego środowiska rówieśników, oraz osoby starsze – odizolowane od rodziny i życia społecznego. 

POLECAMY

Nadmierna, wymuszona lockdownem „bliskość w zamknięciu” jest niekorzystna. Statystyki są nieubłagane i nie dotyczą tylko Polski. Rośnie liczba rozwodów, w niektórych krajach o kilkadziesiąt procent wzrosła przemoc domowa wobec kobiet, dzieci i osób starszych. Nasilają się problemy psychiczne wśród dzieci. Długotrwałe przebywanie w domu z tymi samymi osobami, brak potrzebnej stymulacji społecznej, ograniczenie ruchu fizycznego prowadzą do zaburzeń psychicznych i osłabiają poczucie bezpieczeństwa. Konsekwentnie podlegają frustracji też inne potrzeby z dolnych partii piramidy potrzeb Maslowa: potrzeba afiliacji, a także pozytywnej samooceny, godności, swobody wyboru, samostanowienia. Jeżeli do tego dodamy chaos informacyjny i ogromny poziom napięcia wywołany budzącymi sprzeciw społeczny decyzjami władz, to nie dziwi, że coraz bardziej dociera do nas świadomość, że znaleźliśmy się w innym, zupełnie nowym świecie, który zmierza w kompletnie nieznanym nam kierunku. 

Zastanówmy się, jak COVID-19 wpłynął na przestrzeń naszego życia, zwłaszcza w obszarze zaludnionych miast. Czy przyniósł koniec znanej nam przestrzeni miejskiej? Czy licząc się z nawracającymi pandemiami, możemy tak przeprojektować nasze miasta, żeby dostarczyły nam niezbędnego poczucia bezpieczeństwa? Jak obecne doświadczenia i lęki wpłyną na kształt miasta w przyszłości? Przepowiedni „co po COVID-19” jest obecnie wiele, ale – jak to z proroctwami bywa – ich trafność oceni dopiero przyszłość. Warto jednak pamiętać, że możemy i powinniśmy mieć wpływ na to, jak będą się zmieniać nasze miasta. Pozostawienie rzeczy „samym sobie” może sprawić, że miasta przestaną być naszą naturalną tarczą ochronną. Do głowy przychodzą trzy pocovidowe scenariusze. Oceńmy sami, który z nich najbardziej przypadnie nam do gustu. 

Czego nam potrzeba?

Bezpieczeństwo jest naszą podstawową potrzebą. Obrazuje to powszechnie znana piramida potrzeb autorstwa Abrahama Maslowa, amerykańskiego psychologa.

Potrzeby wyższego rzędu, takie jak potrzeba estetyczna, poznawcza czy potrzeba samorozwoju...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI