Nowe życie w stajni

Zdrowie i choroby Praktycznie

Magdalena Fiejdasz pomyślała kiedyś, że konie mogłyby pracować z tzw. trudną młodzieżą. Dziś na jej zajęcia chodzą chłopcy, którzy brali narkotyki, pili alkohol, byli agresywni. Dzięki pracy w stadninie zaczynają wierzyć, że mogą coś osiągnąć.

Unikanie wyzwań. Brak wiary we własne możliwości” – nastolatek przeczytał na głos tekst z wylosowanej karteczki.
– Który z was powtarza klasę? – zapytała hipoterapeutka.
– Wszyscy – padła odpowiedź.
– A kto nie poszedł na klasówkę, bo myślał, że i tak nie zaliczy?
– Ja tak robię – powiedział chłopak. – Po co mam iść, skoro i tak dostanę „pałę”?
– A co by było, gdybyś spróbował? Przecież mogło się udać. Ty jednak nie dałeś sobie szansy.

POLECAMY

Od ośmiu lat Magdalena Fiejdasz pracuje jako psycholog, pedagog specjalny ze specjalnością pedagogika resocjalizacyjna oraz hipoterapeutka w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym Księży Orionistów na warszawskiej Ochocie. Przebywają w nim chłopcy w wieku 13–18 lat, wobec których Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego orzekł zastosowanie środka wychowawczego w postaci umieszczenia w placówce resocjalizacyjnej.

Na początku Magdalena Fiejdasz nie była pewna, czy jej autorski program hipoterapeutyczny się sprawdzi. Teraz większość chłopców chce uczestniczyć w hipoterapii. – Hipoterapia, którą prowadzę, opiera się na psychopedagogicznej jeździe konnej i terapii z koniem – tłumaczy Magdalena Fiejdasz. Na jej zajęcia chodzą chłopcy, którzy nawet przez kilka lat nie pojawiali się w szkole, brali narkotyki, pili alkohol, zachowywali się agresywnie.

Każdy wyjazd wychowanków do stajni obejmuje część teoretyczną, praktyczną, podsumowującą i zajęcia plastyczne. Podczas części teoretycznej przekazywana jest wiedza dotycząca koni: – Rozmawiamy o rasach, naturalnych metodach jeździeckich, skutecznych sposobach komunikacji bez przemocy. Poruszamy zagadnienia z zakresu psychologii konia. Wszystko to w atmosferze swobodnej rozmowy lub zabawy – opowiada psycholożka. Zajęcia praktyczne to jazda konna dostosowana do umiejętności chłopców. Potem wszyscy zasiadają do stołu: – Jemy wspólnie posiłek, powoli opadają z nas emocje i możemy spokojnie omówić wszystko, co się wydarzyło na padoku. Czwarta, ostatnia część to warsztaty plastyczne.

Podopieczni Ośrodka na Barskiej pochodzą najczęściej z rodzin o niskim statusie społeczno-ekonomicznym, w których w konflikcie jedynym argumentem jest siła, a metodą radzenia sobie z problemami – alkohol. Przez lata byli świadkami przemocy lub sami jej doświadczali. Zanim trafili do ośrodka, przebywali w domach dziecka, pogotowiach opiekuńczych, placówkach opiekuńczo-wychowawczych lub na oddziałach psychiatrycznych, lecząc skłonności samobójcze, depresję. Byli karani za kradzieże, włamania lub rozboje. Wielu z nich okrutnie traktowało zwierzęta.

Hipoterapia ma na celu zmianę postaw i zachowań wychowanków, a także ich przekonań o sobie i świecie. Przekonania te dotyczą najważniejszych ludzkich potrzeb, które w ich przypadku od lat pozostają niezaspokojone: bezpieczeństwa – chłopcy nie ufają ani doros[-]łym, ani rówieśnikom; miłości – czują się odrzuceni i osamotnieni, a przemoc, jakiej doświadczyli od najbliższych, tylko potęguje to uczucie; samoakceptacji – nie wierzą, że mogą coś osiągnąć, że mają jakikolwiek wpływ na swoje życie.

Znaleźć w sobie siłę

– Na początku kursu ustalamy kontrakt. Jest to niezbędne, ponieważ w grupie może zdarzyć się zarówno chłopiec, który stosuje przemoc psychiczną , jak i ofiara jego prześladowań. Dlatego pierwsza i podstawowa zasada kontraktu brzmi, że na tych zajęciach wszyscy są równi i wszyscy się szanujemy. Wymagam, aby przestrzegali tych reguł, skoro zależy im na zajęciach. Przez dwa lata prowadzę tylko dwie czteroosobowe grupy, więc kolejka chętnych nie ma końca…

Pracując nad zmianą zakorzenionego w chłopcach braku zaufania wobec doros[-]łych i rówieśników, hipoterapeutka stara się wykorzystywać informację zwrotną grupy. – Zdarza się, że ktoś chce zsiąść z konia i przerwać zajęcia, bo coś mu nie wychodzi. Razem z grupą staramy się omówić jego trudność, zachęcamy, aby się nie poddawał. To jest też dobry moment do rozmowy o tym, jak „dogadać się” z koniem. Spotkanie z koniem to jak spotkanie z drugim człowiekiem – obie strony potrzebują czasu, aby się poznać i zaufać sobie. Zdarza się przecież, że trudno nam się porozumieć. Przyglądamy się z wychowankami tym barierom i ustalamy, co sprzyja nawiązywaniu i budowaniu kontaktu. Wtedy okazuje się, że w „rozmowie” z koniem ważna jest mowa niewerbalna.

Adam ma wy...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI