Klaudia Przyłucka-Janasik: Jak obecnie wyglądają zaburzenia odżywiania? Czy zmieniły się one w związku z rosnącą świadomością społeczną? A może są to wciąż te same jednostki, które od lat występują u pacjentów?
Katarzyna Kucewicz: Zaburzenia odżywiania, które wszyscy dobrze znamy i kojarzymy z tym terminem – takie jak anoreksja czy bulimia – nadal funkcjonują w przestrzeni społecznej i nie znikają. Dzieje się tak, ponieważ wciąż istnieje kult idealnego ciała i pogoń za jego osiągnięciem. Te dwa główne zaburzenia mają się więc „dobrze”, ale jednocześnie pojawia się coraz więcej nowych form zaburzeń odżywiania. Oprócz anoreksji i bulimii w klasyfikacjach diagnostycznych wyróżnia się także napadowe objadanie się, zaburzenie PICA (spożywanie produktów niejadalnych), zaburzenie żucia czy ARFID, czyli jadłowstręt związany z niechęcią do jedzenia określonych pokarmów. Łącznie dotykają one ok. 10% populacji, co jest stosunkowo stałym wskaźnikiem.
Specjaliści zauważają też podtypy zaburzeń. Mówi się o alkoreksji, czyli celowym głodzeniu się po to, aby móc spożywać większe ilości alkoholu podczas imprez, oraz o pregoreksji polegającej na redukowaniu masy ciała w trakcie ciąży. Pojawia się także ortoreksja będąca obsesją na punkcie zdrowego odżywiania i stanowiąca formę anoreksji ukrytą pod pozorem troski o zdrowie. Innym niepokojącym zjawiskiem jest diabulimia, czyli manipulowanie lekami stosowanymi w leczeniu cukrzycy w celu kontroli masy ciała. Z kolei bigoreksja, charakterystyczna zwłaszcza dla mężczyzn, wiąże się z obsesyjnym dążeniem do uzyskania idealnej muskulatury.
Opowiedziałaś o nowych podtypach zaburzeń odżywiania. A czy oprócz nich standardowe zaburzenia odżywiania mają dzisiaj inne objawy niż kiedyś? Czy stoją za nimi jakieś nowe mechanizmy?
Każde zaburzenie odżywiania ma inną genezę, tak samo jak każdy pacjent ma swoją indywidualną historię. Łączy je to, że zaburzenia nigdy nie są jednoczynnikowe. Nie można więc stwierdzić, że chorobę wywołuje wyłącznie zła atmosfera w rodzinie czy śledzenie pokazów mody. Aby zaburzenie się rozwinęło, potrzebny jest podatny grunt. W grę wchodzą zarówno czynniki biologiczne, jak i środowiskowe – na przykład przekazy dotyczące sylwetki, które dziecko otrzymuje od rodziców. Istotną rolę odgrywa osobowość pacjenta, jego indywidualne potrzeby oraz dominujące kanony idealnej szczupłości, które mimo upływu lat wciąż rządzą społecznym postrzeganiem ciała.
Niestety, choć czasy się zmieniają, smukła sylwetka wciąż pozostaje wzorcem, do którego ludzie dążą za wszelką cenę. Ta „wszelka cena” oznacza nie tylko głodzenie się, ale także coraz bardziej wyrafinowane metody redukcji wagi. Pacjenci sięgają po tradycyjne sposoby, takie jak herbatki przeczyszczające, tabletki czy prowokowanie wymiotów, ale również po bardziej ekstremalne rozwiązania, np. połykanie tasiemców czy stosowanie „porad” z TikToka, które podpowiadają, jak szybko pozbyć się jedzenia zalegającego w organizmie. Często to pomysły bardzo niebezpieczne. Albo zwyczajnie nieskuteczne, za to kosztowne.
Jak wygląda odsetek pacjentów, którzy zgłaszają się z problemami związanymi z zaburzeniami odżywiania? Czy są to głównie młodsze osoby, czy raczej osoby w średnim wieku lub starsze? Jak to wygląda w dzisiejszych czasach?
Trend dotyczący zaburzeń odżywiania po...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.