Muszla miłości i inne synonimy waginy, czyli seks po szwedzku

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań

O różnych obliczach miłości, seksie, wolności i ryzyku, a także o podobieństwach i różnicach między kochającymi Polakami a Szwedami z KATARZYNĄ TUBYLEWICZ, autorką książki Szwedzka sztuka kochania, rozmawia Marcin Wilk

MARCIN WILK: Zacznijmy od najważniejszego, czyli od masażu, który Erik wykonał w kawiarni na Tobie. Jak to wyglądało?
KATARZYNA TUBYLEWICZ
: (śmiech) Pytanie z serii przełamujących lody, zupełnie jak masaż Erika. Warto od razu wyjawić, że Erik, jeden z bohaterów mojej książki, to wyglądający jak niewinny Mały Książę absolwent radykalnej szkoły tantry No Limits, który opisał w swojej autobiograficznej książce tantryczną edukację i wiele bardzo odważnych eksperymentów seksualnych. Jego propozycja zrobienia mi masażu na obolały kark w samym środku kawiarni, w której umówiliśmy się na wywiad, na eleganckim Östermalm, mogła wydać się niejednoznaczna. Ale oczywiście taka nie była, a ja uznałam, że skoro mam prowadzić rozmowę o seksualnym wyzwoleniu, to nie mogę robić z siebie jakiejś sztywnej baby. 
Położyłam się na brzuchu na kanapie przy kawiarnianym stoliku, a Erik najpierw mi powyciągał lekko ramiona, a potem wykonał kilka ruchów, które nie przyniosły pełnej ulgi, ale były pomocne. Ja mam duże poczucie humoru, więc cała sytuacja wydała mi się zabawna i absurdalna. Byliśmy, rzecz jasna, podsłuchiwani i podglądani przez gości. I cóż z tego, uznałam. 

POLECAMY

Z Erikiem rozmawiacie o różnych sprawach wokół tantry. Dowiedziałem się stąd na przykład o 21 dniach (na początek!) bez orgazmu. Myślisz, że dużo osób – prowadzących regularne życie seksualne – decyduje się na taki eksperyment?
No właśnie, to jeden z naszych technicznych tematów, które z takim zapałem podsłuchiwano. Erik wyjaśniał mi, dlaczego w klasycznej tantrze uważa się, że męski orgazm połączony z ejakulacją jest marnowaniem energii i przeszkodą w odczuwaniu pełnej i wielowymiarowej rozkoszy. Podobnie jak orgazm łechtaczkowy u kobiet. Nauki w szkole tantry No Limits Erik rozpoczął właśnie od tego, by przeżywać bliskość erotyczną przez 21 dni bez dochodzenia do orgazmu. Wszystko po to, by nauczyć się przeżywać orgazmy tantryczne, które zresztą wcale nie są głównym celem tantry, raczej miłym produktem ubocznym. Myślę, że tantra tak radykalna jak ta, którą praktykował Erik, jest przygodą czy może praktyką dla naprawdę małego procentu ludzkości.

Elitarna szkoła miłości.
Jestem jednak przekonana, że jest w tantrze wiele mądrości i bardzo konkretnych rad, które mogą wielu zwykłym ludziom pomóc odnaleźć wspaniałą erotykę. Mój bohater tłumaczy, jak najprościej zacząć praktykować tantrę i uważam, że to bardzo mądre słowa, więc je tu przytoczę: „Moim zdaniem tantra jest czymś, co dzieje się samo, jeśli oduczymy się tego, czego nauczyło nas społeczeństwo, to znaczy, jeśli pozbędziemy się blokad, różnych fiksacji i wstydu oraz szukania podniet, które są nienaturalne, np. pornografii. Kiedy człowiek się z tego wszystkiego oczyści i spotka człowieka, który też pozbył się tego kulturowego ładunku, tantra dzieje się sama. Dzieje się wtedy, gdy uwalniamy się od szkodliwego dla nas oprogramowania społecznego. Najlepszym kursem tantry jest więc oduczanie się tego, co nam się na temat seksu wydaje”.

Muszę to powiedzieć. Spodziewałem się, że będzie więcej seksu w Twojej książce. 
A mnie się wydaje, że seksu jest całkiem sporo, tylko rzeczywiście niewiele rozmów traktuje głównie o nim, ale są wśród moich bohaterów liczne namiętne pary, a także namiętny związek trzech osób. Często o seksie wspominają gdzieś między słowami, ale i to wystarczy, żeby poczuć, jak silne jest przyciąganie. 

To prawda.
Nie wiem też, czy zauważyłeś coś, co wydało mi się bardzo ciekawe i bardzo szwedzkie. Absolutna większość moich rozmówców podkreśla, że dostrzegają wyraźną różnicę pomiędzy miłością a seksem, i że uważają za wspaniałe, jeśli seks i miłość idą w parze, ale jednocześnie jest dla nich oczywiste, że seks to przyjemność, której można doznawać także z ludźmi, których na przykład lubimy, a nie kochamy. A miłość to jeszcze inna sprawa. Widzę tu dużą różnicę kulturową. 

Opowiedz.
W Polsce wciąż strasznie silny jest moralny nakaz łączenia seksu z uczuciowym zobowiązaniem. A jeśli owego zobowiązania nie ma, to seks jest błyskawicznie sprowadzany do poziomu czegoś nie do końca dobrego, podejrzanego, jakichś relacji łączących się z wykorzystaniem albo ryzykiem zranienia. Ma to moim zdaniem fatalne konsekwencje, zwłaszcza dla młodych ludzi. Niedobrze jest wmawiać sobie lub komuś miłość tylko po to, by spróbować seksu. W tych sprawach zawsze najlepiej działa uczciwość. 

„Komunikacja jest podstawą” – czytam w Twojej książce w kontekście poliamorii. Może tu jest klucz do wszystkiego? Ludzie, którzy nie czują satysfakcji z seksu czy miłości, nie umieją się komunikować, przede wszystkim ze sobą i własnym ciałem?
Występująca w mojej książce poliamoryczna rodzina składająca się z Erika, Lindy i Hampusa to ludzie, którzy zanim zaczęli żyć we trójkę, żyli w związkach monogamicznych. I to długo. Erik i Linda byli małżeństwem aż czternaście lat. Powiedzieli mi, że z ich własnych doświadczeń oraz obserwacji wynika, że partnerzy w związkach tradycyjnych rzadziej rozmawiają o tym, czy obie osoby czują się spełnione. Jest mniej pracy nad określaniem wspólnych celów, więcej rutyny i realizowania gotowych, podanych przez społeczeństwo wzorców. W związku poliamorycznym trzeba nieustannie ze sobą rozmawiać, bo gotowych wzorców zbyt wiele nie ma. Buduje się swój własny świat, a to wymaga ciągłej komunikacji. Podobnie jest zresztą często w związkach jednopłciowych, brak społecznego oprogramowania i wynikającego z niego automatyzmu naprawdę dobrze robi miłości.

Swoją drogą: podobny rodzaj komunikacji, tym razem ze swoim ciałem, daje chyba joga? Wtrącam ją tutaj, bo sama jogę praktykujesz i jej uczysz.
Myślę, że joga jest szansą na to, żeby po pierwsze lepiej odnaleźć się we własnym ciele i na nowo go nauczyć, być może też w pełni zaakceptować, a poza tym pomaga też w czuciu i rozumieniu tego, co tu i teraz. I to w rozumieniu tego bez słów. Jako osoba nieustannie czytająca, pisząca oraz mówiąca mam silne przekonanie, że słowa je...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI