Motywacje do późnego powtórnego macierzyństwa. Skąd się biorą?

Psychologia i życie

Masz dziecko albo dwójkę, właściwie całkiem uporządkowane życie, a jednak coś Cię ciągnie i wraca to jedno pragnienie… Marzysz, by znowu trzymać noworodka w swoich ramionach. Skąd ten pomysł?

Pewnie powodów późniejszego, kolejnego macierzyństwa jest tyle, ile mam. Przyjrzyjmy się im, by bez poczucia winy lepiej zrozumieć siebie, swoje potrzeby i pragnienia. 
 Wiele z nas dobrze wspomina macierzyństwo. Trudy początków zatarły się w naszej pamięci lub wierzymy, że teraz dzięki doświadczeniu poradzimy sobie ze wszystkim sprawniej. Za to pragniemy tego, co w macierzyństwie było takie magiczne. Chcemy trzymać drobne ciałko w ramionach, znowu być dla kogoś całym światem. To uczucie może przenosić nas aż do czasów własnego dzieciństwa, których nawet nie pamiętamy, kiedy to my byłyśmy dla kogoś całym światem. Taka relacja w dorosłym życiu byłaby za ciasna, ograniczająca i wręcz przemocowa. Jest zarezerwowana właśnie dla dziecka, które pozostaje w pełnej zależności z dorosłym opiekunem. I dlatego chcemy znów czuć ten wyjątkowy zapach maluszka, ciągłą bliskość i obecność. Wrócić do czasu, gdy oksytocyna buzowała w żyłach. Życie musiało płynąć innym rytmem z większą uważnością, bliskością i czułością.
 Starsze dzieci wymagają tyle rozmów, pracy i motywacji. Sprawdzania prac domowych, zawożenia na zajęcia. Codzienność, wyzwania zawodowe, logistyka, organizacja. I ta konieczność zadbania o strój na wuef, odrobienie matematyki, dopilnowania obowiązków domowych. To wszystko może wzbudzać tęsknotę za prostotą, bliskością i obecnością. Za czasem, kiedy wystarczyło wziąć w ramiona i naprawiało się cały świat. Bez konieczności mierzenia się z niezadowolonymi nauczycielami, fochami dzieci, a jeśli masz więcej niż dwójkę to także ich kłótniami.

Powrót do początków

Może marzenie o kolejnym dziecku wiąże się właśnie z potrzebą przerwy od tej całej bieganiny. Trudno inaczej wyobrazić sobie ucieczkę z tego życiowego kołowrotka.
 Nie wypada się zatrzymać. Dogania nas kulturowy wymóg posiadania osiągnięć, sukcesów (swoich i dzieci) i bycia w ciągłym biegu. Wyobrażasz sobie, że na pytanie: „Co u Ciebie?” ktoś odpowiada ze spokojem: „Luzik, czytam właśnie świetną książkę, planuję wyjazd na działkę, a dziś po południu gramy z dzieciakami w planszówkę”? To „nie wypada”. Dlatego zamiast się zatrzymać, gonimy i tylko marzymy o wygłupach z dzieciakami. Tęsknimy za śmiechem i bliskością, czasem na bycie razem i pieczenie ciasteczek. Rozwiązaniem wydaje się powrót na pole start, kiedy byłaś mamą noworodka. I nie ma w tym nic złego. Starsze dzieci mogą ogromnie korzystać na posiadaniu młodszego rodzeństwa i jednego z rodziców bardziej na wyciągnięcie ręki, niż gdy oboje pracują na pełen etat.

Dopełnienie rodziny

A może dodatkowo czujesz, że stworzyłaś wspaniały dom, wspaniałą rodzinę, w której dajecie sobie wiele miłości i bliskości, i po prostu chcesz do tego świata zaprosić kogoś jeszcze? Moje dzieci, gdy tylko zaczęły mówić, wspominały o młodszym rodzeństwie. To ja przez wiele lat nie byłam gotowa, zbyt zmęczona, zabiegana, rozwijająca własną firmę. I tak w wieku trzydziestu ośmiu lat przypomniałam sobie o dawnym marzeniu, by było nas więcej. Skoro jesteśmy razem i jest nam wszystkim dobrze. Byłam gotowa. I tak właśnie zaprosiliśmy do naszej rodziny Romka, który jest naszym małym słoneczkiem.
 A może w Twoim przypadku jest zupełnie odwrotnie. Ile jest mam, tyle historii.
 Gdy patrzysz wstec...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI