Moje lepsze, bo... moje

Trening psychologiczny

„Ja na twoim miejscu...” – słyszymy często. Jak radzić sobie z osobami, które narzucają innym swoje zdanie? I jak samemu nie stać się kimś takim? 

Krzysztof ma starszego o kilka lat brata. Choć są już dorośli, często dochodzi między nimi do spięć, jak wtedy, gdy byli dziećmi. Nie mogą dojść do porozumienia. Krzysztof żali się, że brat komentuje jego życiowe wybory i wytyka potknięcia, sugeruje, co i jak zrobiłby lepiej – w kwestiach związanych z pracą, urządzaniem mieszkania czy kupnem dziecięcego wózka. Wcześniej bracia kłócili się, teraz Krzysiek stosuje inną metodę – nie reaguje na uwagi, udaje, że nie robi to na nim wrażenia, choć targają nim nerwy. 

Tematy zapalne mogą dotyczyć każdej przestrzeni życia – zawodowej, rodzinnej, finansowej, towarzyskiej. Szczególnie często ludzie narzucają własną opinię innym w kwestiach związanych z opieką nad dziećmi i wychowaniem. „Karmisz swoje dziecko piersią już ponad rok? Po co tak długo! Karmisz butelką? Ojej, ja bym tak nie mogła, mleko matki jest najlepsze! Już wracasz do pracy? Nie żal ci tych chwil z maluchem?

Zostajesz w domu z dzieckiem? A co z pracą, nie boisz się, że wypadniesz z rynku?”

POLECAMY

Wtrącanie się może przybrać formę bezpośrednią – ostro wypowiedziane słowa krytyki, wprost i bez ogródek wyrażone uwagi, po których doskonale wiemy, co ktoś sądzi i jaki punkt widzenia stara się nam narzucić.

Próba przeforsowania swoich racji może mieć też ukrytą, zamaskowaną postać – komentarze podszyte ironią, pół żartem, pół serio, jakby mimochodem rzucone pytania, w których pojawia się przesadne zdziwienie lub oburzenie albo zdawkowe stwierdzenia dopełniane przez protekcjonalny ton głosu. Niby nie usłyszeliśmy bezpośrednio negatywnej opinii na swój temat, nie doszło do konfliktu, a jednak w środku czujemy frustrację i żal, bo intuicyjnie odnosimy wrażenie, że zostaliśmy potraktowani z wyższością. Zostajemy z poczuciem, że choćbyśmy nie wiadomo jakich argumentów użyli, to rozmówca i tak nie okaże zainteresowania tym, co mówimy.

Wzorce i wybujałe ego

Dlaczego niektóre osoby mają skłonność do narzucania innym swojego zdania, udowadniania, że mają monopol na najlepsze decyzje? Źródła takich zachowań mogą tkwić w deficytach umiejętności interpersonalnych, słabej jakości komunikacji, nawykach ukształtowanych w domu lub w pracy (gdy ważnym wzorcem był autorytarny rodzic, przełożony czy współpracownik). Za wyniosłością i pozorami przesadnej pewności siebie mogą też kryć się kompleksy, lęki, zazdrość – stąd brak kontroli nad emocjami i potrzeba skomentowania, narzucenia rozmówcy innej roli i perspektywy. Niektórzy nie potrafią przyznać, że są w błędzie i że inni zrobili coś lepiej i skuteczniej, bo niechętnie ujawniają własne pomyłki, słabości, niewiedzę czy niewłaściwe wybory. Trudne, a niekiedy nawet niedopuszczalne wydaje im się przyjęcie 
takiej postawy wobec kogoś młodszego, mniej doświadczonego, zajmującego niższą pozycję zawodową. Zwłaszcza gdy mają skłonność do ciągłego porównywania się z innymi.

– Działa tutaj kilka czynników, a dwa z nich są szczególnie ważne. Jeden wiąże się z wartościami i wzorcami wyniesionymi na przykład z dzieciństwa – mówi Katarzyna Pilipczuk, coach i mentor.

– Dla przykładu: w domu rodzinnym nauczono nas, że dbanie o porządek jest czymś ważnym. Za porządkiem stoi jakiś system wartości, np. szacunek dla pracy innych, konsekwencja, bezpieczeństwo. Oczekujemy więc, że inni również będą przestrzegać takich wartości. Ktoś próbuje narzucić innym swój sposób myślenia, bo w jego świecie wartości i doświadczeń to się sprawdziło, zostało uznane za dobre i istotne. 

Drugi czynnik wiąże się z aspektami charakterologicznymi. U osób z silnym ego może się pojawić potrzeba rywalizacji i podporządkowania sobie otoczenia. Wówczas za cel stawiają sobie przekonanie innych do swojego zdania tylko po to, by udowodnić, że mają przewagę, dominują. Z trudem przychodzi im pogodzenie się z tym, że ktoś może nie zgadzać się na narzucone warunki, mieć odmienny punkt widzenia.

Odbierają to jako swego rodzaju zamach na ich pozycję. – Im więcej osób przekonam do tego, co myślę, tym jestem wartościowszy. Taki sposób myślenia i postrzegania świata to pułapka, która prowadzi do frustracji i pogorszenia relacji – mówi Katarzyna Pilipczuk. – Bez względu na to, czy ktoś narzuca swoje zdanie dlatego, że takiej postawy nauczył się w domu rodzinnym, czy dlatego, że dominuje jego ego, warto uszanować świat wartości takiej osoby, nie rezygnując jednocześnie z własnych przekonań i podkreślając, że ma się inne doświadczenia, przeżycia, wartości, punkt widzenia.

Zachowanie rodziców w relacjach rodzinnych, towarzyskich i zawodowych może ukierunkować sposób myślenia dziecka. Jeśli rodzice preferowali autorytarny styl wychowawczy (w myśl zasady „dzieci i ryby głosu nie mają”) i brakowało skupienia na emocjach, w domu często pojawiały się głosy krytyki pod adresem innych osób, dochodziło do starć i kłótni, to taki sposób prowadzenia komunikacji może stać się wzorcem w dorosłym życiu i we własnej rodzinie. – Taki autorytarny rodzic zostaje uwewnętrzniony i objawia się pod postacią nadmiernej krytyki, braku tolerancji dla odmiennego zdania i braku otwartości na to, co inne – mówi dr Kornelia Zakrzewska-Wirkus, psycholog i psychoterapeuta. Nieznoszący sprzeciwu i odmiennej perspektywy rodzic narzuca dziecku swoje zdanie przy pomocy mniej lub bardziej świadomie wypowiadanych zwrotów, takich jak: jesteś beznadziejny, zły, nic niewart, zawsze robisz źle, jesteś niegrzeczny, nigdy nie słuchasz mamy i taty.

Psychologowie zwracają uwagę na to, że za chęcią dominowania często kryje się niskie poczucie własnej wartości.

– Osoby z niestabilnym obrazem siebie radzą sobie z niepewnością poprzez dostarczanie zewnętrznych „upewnień”. Tylko wtedy czują się dobrze, gdy otoczenie potwierdza ich przekonania, wykonuje ich polecenia. W przeciwnym razie czują się bezwartościowe, znieważone. Innym powodem może też być lęk przed utratą kontroli, który często występuje na przykład u nadopiekuńczych rodziców – mówi Kornelia Zakrzewska-Wirkus.

W obydwu przypadkach pomocne są spotkania z psychoterapeutą, rozmowy o źródłach lęku i oswajanie tego uczucia. Jak podkreśla psycholog, często wymaga to pracy nad sobą, trwającej nawet kilka lat, ale warto podjąć wysiłek.

Zamiast agresji i uległości

Gdy w codziennych relacjach ktoś chce narzucić nam swoje zdanie, swoją wizję rozwiązania jakiegoś problemu, warto okazać postawę jednocześnie empatyczną i asertywną: „Rozumiem, że jest to dla ciebie ważne”, „Szanuję twoje zdanie i jednocześnie ważne dla mnie jest...”. Umiejętność mówienia „nie” bez atakowania rozmówcy ma duży wpływ na jakość komunikacji. Mówmy o tym, co czujemy – nie udając, że nie ma problemu, nie trzymając w sobie żalu. Opiszmy tylko to, jakie emocje wywołuje w nas poczucie, że ktoś próbuje kierować naszymi sprawami i jakiej zmiany oczekujemy w relacji z rozmówcą. Pomyślmy o historii, która stoi za naszym rozmówcą – zastanówmy się, z czego może wynikać to, że ktoś chce nad nami dominować, komentuje nasze wybory i narzuca swoje zdanie. Jeśli to możliwe, warto podjąć próbę rozmowy na ten temat.

Chodzi bowiem o wzajemne rozszerzanie perspektyw, wpuszczanie do swoich światów promyków odmienności, różnorodności, niezamykanie się w skorupie własnych przeświadczeń. – To poszerzanie perspektywy powinno przebiegać w sposób bardzo subtelny, delikatny, podkreślający równorzędność światów wartości. Bez wyśmiewania i słownej agresji – taka postawa wywoła bowiem efekt odwrotny do zamierzonego.

Pojawi się u rozmówcy obrona poprzez atak i jeszcze silniejsza potrzeba udowodnienia swoich racji – wyjaśnia Katarzyna Pilipczuk.

CO MOGĘ ZROBIĆ?

Nigdy nikomu nie narzucam swojego zdania – takie przeświadczenie o samym sobie niekoniecznie pokrywa się z rzeczywistością. W bliższym poznaniu samego siebie pomogą odpowiedzi na poniższe pytania.

  • Czy zdarza ci się przerywać wypowiedź rozmówcy i mówić, co ty byś zrobił/zrobiła na jego miejscu?
  • Czy zdarzały się sytuacje, kiedy udzielałeś porad, mimo że ktoś cię o to nie prosił?
  • Jak reagujesz, gdy ktoś przedstawia inny pogląd, punkt widzenia? Czy zdarzają ci się wybuchy złości, czy „wbijasz szpilkę” rozmówcy, wyśmiewasz, ironizujesz?
  • Czy obrażasz się dlatego, że ktoś mówi coś, co nie jest po twojej myśli?Z jakimi reakcjami spotykasz się, gdy wyrażasz swoje zdanie? Zdarza się, że ktoś smutnieje, staje się milczący, nieobecny?
  • Czy potrafisz przyznać się do błędu? Czy potrafisz prosić innych o pomoc, wskazówki?
  • Czy zdarza ci się oceniać decyzje rozmówcy i w rozmowie z nim mówisz: „a nie mówiłem/mówiłam? Trzeba było to zrobić tak, miałem/miałam rację”?
  • Czy wyrażasz zainteresowanie rozmową – chcesz poznać zdanie rozmówcy, dowiedzieć się więcej o nim, poznać motywy jego działania, czy może dominujesz w konwersacji?
  • Czy zdarza ci się okazywać brak wiary w możliwości rozmówcy, mówisz na przykład: „nie uda ci się, lepiej zrobię to za ciebie, ja się z tym szybciej uporam”?

 

W rozmowie uwzględniającej potrzeby obu stron zadajemy pytania i faktycznie chcemy poznać odpowiedzi. To najlepszy sposób na wzajemne poznanie się. – Polecam stosowanie trybu przypuszczającego w pytaniach, na przykład: „Jakbyś spojrzał na to z punktu widzenia tej osoby, co byłoby wtedy istotne?”. Takie stawianie się na czyimś miejscu uczy uważności i poszerza perspektywę – mówi Katarzyna Pilipczuk. 

W obliczu trudnych relacji, gdzie ktoś stale próbuje narzucać nam zdanie, szczególne znaczenie ma asertywność. Zamiast urywać kontakt albo eskalować konflikty, warto jasno wyrażać swoje intencje i prośby, wprost mówić o swoich potrzebach i oczekiwaniach wobec drugiej osoby i dzielić się swoimi refleksjami. „Asertywność to nie walenie prawdy prosto z mostu, jak nam się czasem wydaje. Prawda w ujęciu asertywnym nie oznacza, że każdemu opowiadamy, co tylko nam przyjdzie do głowy. Asertywność oznacza, że staramy się tak ujmować prawdę w słowa, by nikogo nie zranić” – piszą w książce Zaklęcie na bycie sobą psychologowie i psychoterapeuci Maria i Piotr Fijewscy. Jak zauważają, wiele osób kojarzy asertywność tylko z kategoryczną odmową, oddzieleniem się od innych. „Tymczasem asertywne odmawianie służy temu, by nie niszczyć dobrych i wartościowych relacji z ludźmi. Kiedy coś nam w nich nie odpowiada, a jednocześnie godzimy się, by ten stan trwał, czujemy się wykorzystani (...). Przestajemy lubić drugą osobę, potem oskarżamy ją, poczucie krzywdy narasta, aż w pewnym momencie zamienia się w agresję. Mówienie «nie» wprost i uczciwie chroni nas przed taką destrukcją”. Jeśli kierujemy się asertywnością, to dążymy do budowania relacji, które są oparte na wzajemnym szacunku. Pokazujemy, że każda ze stron ma równe prawa. Ważna jest stanowczość i wyrażenie własnego poglądu, ale w delikatny, łagodny sposób.

Uprzedzenia czy nachalność?

Zanim uznamy, że ktoś działa wbrew naszym przekonaniom i oskarżymy go o złą wolę, warto zastanowić się, czy nie kierują nami uprzedzenia i urazy. Być może czuliśmy się kiedyś zranieni przez rozmówcę i teraz wszystkie jego słowa przepuszczamy przez sito podejrzeń i negatywnych wspomnień. A może spotkaliśmy się z nachalnym, agresywnym narzucaniem zdania i od tamtej pory przy każdej okazji zapala się w naszej głowie czerwona lampka? Wiele zależy od interpretacji i indywidualnego nastawienia. Odbiór może być zniekształcony przez nasze emocje i doświadczenia. Żal, smutek, rozgoryczenie potrafią być tak dojmujące, że blokują przed zmianą sposobu myślenia. Przykładowo, poczucie, że znajomy podjął lepszą decyzję i jest w życiu bardziej spełniony, może rodzić złość i frustrację, co w konsekwencji powoduje, że gdy zwyczajnie wyrazi on własny pogląd, my odbierzemy to jako słowny atak lub niechciany komentarz. Warto więc zastanowić się, dlaczego tak reagujemy na słowa tej konkretnej osoby. Czy nasz rozmówca faktycznie próbuje nam narzucać swój punkt widzenia i wywyższa się (co konkretnie o tym świadczy?), czy może górę bierze nasza niechęć i brak sympatii dla tej osoby (jeśli tak, to z czego wynika?) albo inne nasze problemy zniekształcające ogląd sytuacji. 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI