Miłość bez przemocy

Rodzina i związki Praktycznie

Wspólne życie niejednej pary zaczyna się od sielanki, a z czasem przeobraża się w dramat ofiary i kata. Dlaczego w przestrzeń miłości wkrada się przemoc? Jak do niej nie dopuścić?

Przemek i Marta poznali się na imieninach znajomego. Spojrzeli sobie głęboko w oczy i od razu byli pewni, że łączy ich coś ważnego. Zaczęli się spotykać. Ona lubiła słuchać, więc Przemek mógł swobodnie mówić, do końca wyrażać swoje zdanie. Był zachwycony, bo dotąd nie miał takiej przestrzeni ani w domu rodzinnym, ani w innych relacjach z kobietami. Marta cieszyła się, że Przemek w jej towarzystwie czuje się doceniony, zaakceptowany, spełniony. Była przekonana, że taka jest rola kobiety. On też przy niej czuł się mężczyzną – był sobą, przewodził, prowadził ją za rękę, a ona poddawała się temu z pełną akceptacją. Po kilku miesiącach idylli podjęli decyzję o ślubie. W prezencie od rodziców Przemka dostali mieszkanie. Marta chciała je urządzić za własne oszczędności, ale zanim cokolwiek zaproponowała, Przemek już wszystko zaplanował i przygotował jej niespodziankę – gotowe gniazdko, wyposażone we wszystko, co potrzebne młodej parze. Marcie nie podobał się styl mebli ani kolorystyka. Uznała jednak, że dostaje tak dużo od Przemka i jego rodziny, że powinna im okazać wdzięczność i pominąć te drobiazgi.

POLECAMY

Najważniejsze było dla Marty to, że są zakochani, jest im ze sobą dobrze. Wprawdzie czasem myślała o tym, że chciałaby choć raz mieć wpływ na decyzje dotyczące ich obojga – spędzania wolnego czasu, prezentu dla rodziców, wyjazdu na urlop – ale za każdym razem, gdy Przemek informował ją, że już wszystko załatwił, rezygnowała z wyrażenia swojego zdania. Czasem chciała podzielić się z mężem refleksjami na temat książki, którą czyta, czy filmu, który obejrzała, ale zanim cokolwiek powiedziała, Przemek krytykował ją za to, że „skupia się na czymś nieistotnym” i radził, co mogłaby zrobić konstruktywnego w tym czasie. Gdy raz czy drugi chciała go przekonać, że wybiera ciekawe pozycje, ze złością w oczach powiedział, że jest zmęczony, gdyż pracuje ciężko, aby jej było dobrze, więc chce w domu odpocząć, a nie słuchać jej wydumanych przemyśleń. Na łzy Marty zareagował wtedy jeszcze większą irytacją – polecił jej wyjść do drugiego pokoju i zapanować nad emocjami. I zażądał, aby na przyszłość dobrze zastanowiła się, o czym chce z nim rozmawiać, zanim coś powie. Był to pierwszy bolesny kryzys w ich związku – rok po ślubie.

Potem pojawiły się następne różnice zdań, dotyczące ważniejszych kwestii: ona pragnęła dziecka, on najpierw chciał dojść do stanowiska dyrektora w spółce. Ten konflikt wywołał też problemy w ich pożyciu seksualnym – Przemek żądał od żony stuprocentowego zabezpieczenia się przed ciążą, i groził, że gdy wbrew jego woli zachce się jej dziecka, to będzie je wychowywać sama, i nie będzie miała szans powrotu do małżeństwa. Marta coraz mniej miała ochotę na bliskość z mężem, a gdy odmawiała współżycia – egzekwował je siłą. Coraz częściej w silnych emocjach szarpali się, czasem Marta miała siniaki na rękach i ciele. Potem on zaczął oskarżać Martę, że odmawia seksu pewnie dlatego, że ma innego partnera. Sprawdzał jej telefon, pocztę elektroniczną, torebkę, garderobę, krzycząc przy tym i poniżając Martę. Gdy nie znalazł dowodów na rzekomy romans żony – wynajął prywatnego detektywa. Gdy i to nie poskutkowało, zabronił jej wychodzić z domu. Marta, skrajnie wyczerpana, przestała rozmawiać z mężem i widywać się z kimkolwiek.

Gdyby nie przeczucia jej przyjaciółki, Ewy, zaniepokojonej wycofaniem i apatią Marty, pewnie samej trudno byłoby jej poszukać pomocy. Ewa pierwsza zaczęła pytać, co się dzieje. Marta mogła otworzyć się i wypłakać. Przyjaciółka umówiła ją na spotkanie z mediatorem, któremu Marta mogła przedstawić swoją sytuację i zastanowić się, czy mediacja jest odpowiednią dla niej na ten moment formą pomocy. W rezultacie okazało się, że zanim Marta podejmie jakiekolwiek rozmowy z mężem, potrzebuje najpierw pracy indywidualnej, aby wzmocnić swoją siłę i nauczyć się bez lęku i obaw wyrażać siebie. Tak zaczęła się droga powrotu Marty do samej siebie, którą w małżeństwie z Przemkiem całkowicie zagubiła.
Podobny scenariusz powtarza się w wielu związkach.

Ty krzyczysz, ja się chowam

...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI