Mężczyźni mają gorzej

Wstęp

Znaczenie pojęcia „być mężczyzną” wciąż ewoluuje. Nie wystarczy urodzić się chłopcem, by być mężczyzną. Czym jest męskość w dzisiejszych czasach - zastanawiają się Zofia Milska-Wrzosińska i Andrzej Wiśniewski.

Andrzej Wiśniewski: – Dla mnie płeć jest czymś, co istnieje niezależnie. Natomiast męskość i kobiecość istnieją w ścisłym związku. Nie można mówić o kobiecości bez męskości i o męskości bez kobiecości. To jest trochę jak yin i yang.

Zofia Milska-Wrzosińska:
– Rzeczywiście, specyfika męskości określa się w opozycji do kobiecości. Tyle, że współcześnie bardzo to się zrelatywizowało – nie tak łatwo powiedzieć, czym dzisiaj jest męskość, jak zresztą i kobiecość. W ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat oczekiwania wobec mężczyzn i wzorce męskości uległy głębokiej transformacji. I trudno porównywać obowiązujący kiedyś, dość spójny, wzorzec mężczyzny z dzisiejszym przekazem społeczno-kulturowym. Kilkadziesiąt lat temu było jasne, jakie mężczyzna pełni funkcje społeczne i biologiczne, i co z tego dla niego wynika. Natomiast druga połowa XX wieku to prawdziwa rewolucja,  niełatwa dla mężczyzn, ale również dla kobiet, bo obie strony muszą sobie poradzić z nową tożsamością. Spośród wielu przyczyn tej dynamicznej zmiany najważniejsze wydają się dwie. Po pierwsze, emancypacja ekonomiczna kobiet, która bardzo zmieniła wzorce męskości i kobiecości. Przedtem było wiadomo: mężczyzna utrzymuje rodzinę w taki czy inny sposób, może być pracownikiem najemnym, właścicielem, dziedzicem, nawet przestępcą, ale to on powinien dostarczać środki utrzymania kobiecie i dzieciom, czyli istotom słabszym, które same sobie nie poradzą. Masowe wkroczenie kobiet na rynek pracy i wynikająca z tego autonomia ekonomiczna spowodowała, że zachwiał się podstawowy powód męskiej władzy – mężczyzna rządzi, bo to on zapewnia środki przetrwania. Drugi czynnik, to antykoncepcja, która sprawiła, że kobieta nie jest już bezwolna w sprawie prokreacji, zatem przestała być zdana na mężczyznę jako ojca, opiekuna swoich dzieci. To ona może decydować czy chce mieć dzieci, kiedy i z jakim partnerem.
Te zmiany zasadniczo wpłynęły na istotę przeżywania męskości, która stała się czymś mniej jednoznacznym, nie tak łatwym do zdefiniowania. Przedtem, gdy męskim obowiązkiem było zapewnić utrzymanie, zadbać o dzieci, brać odpowiedzialność za kobietę, jedni radzili sobie z tym lepiej, inni gorzej, ale przynajmniej wiedzieli co muszą, co do nich należy, z czego się nie wywiązują. Teraz nie ma prostych wyznaczników, bo kobiety się wyzwoliły i potrafią sobie radzić. W ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat zaszła zmiana głębsza niż przez trzysta poprzednich.

Do tych dwóch wymienionych czynników dodałbym jeszcze odkrycie nieświadomości. Nagle się okazało, że charaktery, które tak naprawdę były kształtowane przez kulturowe stereotypy – np. wzorzec rycerza i kobiety-damy – mają jeszcze drugie dno. Poprzez odkrycie nieświadomości dowiedziono, że w mężczyznach jest dużo cech, które były uważane za kobiece, a w kobietach jest wiele takich, które okazują się cechami męskimi. A to nie pasuje do wzorca, coś z tym trzeba zrobić. Powstało pewne zamieszanie w relacjach, gdyż wzorce mówią nam na przykład o męskiej sile, a okazuje się, że mężczyźni odkrywają też swoją słabość. Co więcej, ta słabość zaczyna się kobietom podobać, nie w znaczeniu „słabość” jako brak energii, tylko „słabość” w sensie egzystencjalnym, wrażliwość. A na to wszystko jeszcze nakłada się stała metafora, w której są spostrzegane relacje męskie i kobiece, czyli metafora walki o władzę. Okazuje się, że ta metafora, powstała w okresie silnego emancypowania się kobiet, jest coraz mniej użyteczna. Antagonizuje, rodzi agresję, uniemożliwiając dialogowe ujęcie męskości i kobiecości. Ale widzę, że w przestrzeni społecznej nie ma jeszcze takiej dialogowej perspektywy ujęcia męskości i kobiecości, która się nagle pojawiła w doświadczeniu ludzi.
– Odniosę się jeszcze do męskiej słabości. Wzorzec mężczyzny słabego, czyli wrażliwego, empatycznego, współczującego, istniał zawsze. Choćby w średniowieczu, gdzie byli rycerze, ale także trubadurzy. Ich rola była szczególna: adorowali damy, śpiewali pieśni, byli uzdolnieni artystycznie i prezentowali szeroko rozumianą wrażliwość. Uważano ich zapewne za słabszych od rycerzy, wyruszających na wyprawy krzyżowe, niemniej jednak mieli swoje miejsce – taki wzorzec męskości był do przyjęcia. Skądinąd w baśniach różnych kultur powtarza się wątek najmłodszego syna, najsłabszego brata, głupiego Jasia. Starsi, silniejsi, wyprawiają się po skarb, ale nie potrafią go zdobyć, bo są za brutalni albo mało uważni, czy nie dość sprytni. Sukces osiąga ten najmniejszy, bo wysłuchał prośby zwierzątka, pomógł cierpiącemu i w rezultacie osiągał cel. Wszystko dzięki temu, że był ciepły, wrażliwy, współczujący, czyli miał cechy nieprzystające do standardu mężczyzny-wojownika.
A więc jakiś rodzaj pozytywnie wartościowanej słabości czy wrażliwości u mężczyzn kulturowo istniał zawsze, tylko był zmarginalizowany. Teraz wygląda na to, że cechy umownie mówiąc „kobiece” – czyli właśnie współczucie, empatia, wrażliwość, delikatność – zaczynają być pożądane u większości mężczyzn. Mówi się, że nawet świat biznesu, wielkich korporacji będzie lepiej funkcjonował...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI