Mediacja jako droga do wolności i przestrzeń do rozmowy

Psychologia i życie

Pragniemy, by nasz głos mógł wybrzmieć i być usłyszany. Gdy jednak doświadczamy kryzysów w relacjach, trudno nam słuchać drugiej osoby. Możemy wtedy skorzystać z mediacji, która stwarza przestrzeń do rozmowy i wspólnego poszukiwania rozwiązań, które w danej sytuacji będą najlepsze z możliwych dla skonfliktowanych stron.

„Pani jej powie, że nie dostanie kasy, ani złotówki więcej!” – wykrzykuje Henryk podczas pierwszej wspólnej sesji mediacyjnej, której tematem jest finansowanie potrzeb ośmioletniej córki, Kasi. Rodzice są cztery lata po rozwodzie, tata wyprowadził się jeszcze przed uzyskaniem wyroku sądowego. Do pewnego momentu wszystko szło dobrze. Porozumiewali się co do opieki nad Kasią zgodnie z harmonogramem, który opracowali po rozstaniu. Tata regularnie płacił alimenty i zajmował się dzieckiem w ustalonych terminach. Rodzice komunikowali się bez przeszkód. Od kilku miesięcy jednak wzmaga się fala pretensji i żalów. Mama twierdzi, że wydatki na dziecko rosną w związku z tym, że Kasia ma już więcej potrzeb, niż gdy miała cztery lata. Henryk uważa, że jego była żona przesadza, gdyż poza regularnie wpłacanymi alimentami on też wiele rzeczy kupuje córce. 
Elżbieta, słysząc to, okazuje wyraźne wzburzenie. Nie zwraca się do męża, tylko do mediatora: „Pani mu powie, że za te lata, gdy uważał, że 1 tys. zł alimentów wszystko załatwia, i nie dołożył ani złotówki do większych wydatków dla dziecka, jest mi winien sporą sumę”. 
Każde z nich szuka rozpaczliwie pomocy w temacie, który dla obojga jest bardzo trudny. Usiłują zdobyć przychylność mediatora, sprawić, by stanął po stronie jednego lub drugiego. Wpadają w ten sposób oboje w pułapkę emocjonalnych oczekiwań, choć rozpoczęli mediację, wiedząc, że w tym procesie nie mogą być one spełnione. Nie ma możliwości, aby mediator przyjął wersję jednej ze stron, mówił w jej imieniu i nakazywał, aby druga osoba dostosowała się do jego stanowiska. Obowiązują go bowiem zasady bezstronności i neutralności.

„Autonomia? Cóż ja mogę, gdy tyle razy nie wyszło!”

Maria i Grzegorz pracują nad komunikacją w związku. „Tak trudno uwierzyć w rozmowę z żoną, podczas której będę wysłuchany, jeśli wciąż pamiętam, jak bardzo moje zdanie się nie liczyło dla niej” – wyznaje Grzegorz podczas trzeciej sesji. Takie emocjonalne pułapki pojawiają się dość często. Niezależnie od etapu mediacji wracają automatyczne reakcje, które utrwaliły się przez lata. Pojawiają się te same myśli i te same emocje. I wywołują wątpliwości. Mediator może dać wsparcie, na przykład odzwierciedlając emocje mężczyzny, zatrzymując się chwilę przy jego obawach. Lęk, jeśli się od niego nie ucieka, powoli słabnie. Pomocne może być zapytanie, o czym Grzegorz chce dzisiaj rozmawiać, co takiego w jego wnętrzu czeka na to, by zostało wypowiedziane i usłyszane. I stworzenie bezpiecznych warunków, by mógł wyrazić to, co czuje i myśli oraz cz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI