Komplementy szyte na miarę

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań

Komplementowanie to prawdziwa sztuka. Łatwo można zranić, jeszcze łatwiej ośmieszyć samego siebie. Jak więc komplementować, żeby się nie skompromitować?

Prawdopodobnie większość z nas choć raz spotkała się w życiu z nietrafionym komplementem. Miał sprawić przyjemność i wzbudzić zaangażowanie, a w rezultacie przyniósł zakłopotanie. Co więcej, niemal każdemu zdarzyło się być autorem lub autorką nieadekwatnej pochwały. 
Sytuację tę porównać można do otrzymania nietrafionego prezentu. Przykładem może być patelnia dana osobie, która nie lubi gotować, poroże jelenia do zawieszenia na ścianie bądź nieprzyjemny w dotyku, „gryzący” sweter z reniferem, który dostaje się pod choinkę. Odczuwamy dyskomfort, robiąc równocześnie dobrą minę do złej gry, aby nie sprawić kreatywnemu darczyńcy przykrości. Podobnie wyglądają kwestie związane z nietrafionym komplementem. Osoba, która decyduje się go powiedzieć, podejmuje wysiłek, starając się zrobić na nas jak najlepsze wrażenie, ale… efekt końcowy pozostawia wiele do życzenia. 

POLECAMY

Kiedy chcesz za bardzo 

Zawsze, kiedy pojawia się wątek nietrafionych komplementów w odniesieniu do relacji damsko-męskich, przypomina mi się pewna historia, jaką usłyszałam od koleżanki. Brzmiała ona mniej więcej tak: 
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym po pierwszej, oficjalnej randce pewien naprawdę dobrze zapowiadający się mężczyzna wysłał mi link do piosenki disco polo, która miała być specjalną dla mnie dedykacją. Głównym jej przesłaniem były tematy związane ze ślubem, gromadką dzieci i budowaniem wspólnej przyszłości. To wystarczyło, abym poczuła lekkie zażenowanie, jednak czarę goryczy przelały określenia z kategorii „niunia, dziubasek i słońce”. Do dzisiaj pamiętam moje rozpaczliwe próby wybrnięcia z niezręcznej sytuacji, ponieważ byłam świadoma zapewne dobrych intencji owego mężczyzny, ale także oczekiwań, iż docenię ten jakże wyszukany gest. 
Opis tej sytuacji wraca do mnie za każdym razem, kiedy ktoś z rozczarowaniem opowiada, że naprawdę interesująca, pełna pasji i zainteresowań osoba potrafi zniszczyć bądź osłabić dotychczasowe dobre wrażenie przez jedno nietrafione stwierdzenie czy zachowanie.
Wbrew pozorom, tego typu nietaktowne zachowania i nieporozumienia wynikają często z dobrych chęci oraz szlachetnych pobudek. Tak bardzo zależy nam na tym, aby zaimponować drugiej osobie, że sięgamy po utarte i głęboko zakorzenione w społeczeństwie skrypty i schematy działań, mając nadzieję, że sprawimy komuś przyjemność. Niestety, to nie funkcjonuje w ten sposób. Istnieje szereg czynników, które powodują, że to, co dla jednej osoby okaże się wyjątkowe, w drugiej wzbudzi niechęć, gniew, odrazę, a w skrajnych przypadkach chęć natychmiastowego zakończenia relacji z autorem nietrafionych komplementów.
Czynnikiem, który bez wątpienia nie sprzyja konstruowaniu trafionego komplementu, jest koncentracja na sobie oraz na tym, co sami chcemy powiedzieć, czy uzyskać poprzez określony zwrot. Powoduje to pominięcie potrzeb drugiej osoby – tego, co zapewne chciałaby usłyszeć i co rzeczywiście sprawiłoby jej przyjemność. W momencie kiedy lepiej się poznajemy, zaczynamy zauważać, jakie wartości są dla niej ważne, oraz dostrzegamy, co nie jest spójne z jej światopoglądem. Oczywiście niezwykle istotne jest, aby pochwała była szczera, jednak warto uwzględnić w niej potrzeby i uczucia odbiorcy. Niejednokrotnie komplementujemy po to, aby przedstawić siebie w jak najlepszym świetle. Nie należy jednak zapominać, że konstruowane przez nas wyrazy uznania powinny być adekwatne do potrzeb adresata.

Krzywe zwierciadło stereotypów

Niejednokrotnie, słysząc krępujący, wprawiający w zażenowanie komplement bądź spotykając się z zupełnie nietrafioną próbą zdobycia naszego zainteresowania, zastanawiamy się, jak to możliwe, aby przedstawiciel odmiennej płci mógł wpaść na pomysł określonego komplementu. Wciąż funkcjonujące w społeczeństwie, nietrafione i archai­czne przekonania sugerują nam niejako wchodzenie w określone role oraz eksponowanie atrybutów adekwatnych dla danej płci. 
Wiele osób wciąż jest głęboko przekonanych, że największym komplementem dla kobiety będą bezrefleksyjne, mocno uproszczone pochwały dotyczące jej fizycznych atrybutów, podczas gdy cechy osobowości, a także różnego rodzaju kompetencje schodzą na drugi plan. Dużo rzadziej panie usłyszeć mogą komplement związany z ich chęcią rozwoju, skutecznością działania czy też umiejętnością szybkiej adaptacji do różnych sytuacji. Częściej natomiast doceniane są za posiadanie „pięknych oczu”, „zgrabnych nóg” bądź „perfekcyjnej figury”.
Nieco inaczej wygląda to w przypadku mężczyzn, których częściej komplementuje się za cechy osobowości oraz kompetencje związane chociażby z umiejętnością flirtowania, uwodzenia i nawiązywania relacji z kobietami. W cenie jest także przebojowość, odwaga czy siła. Mniej uwagi poświęca się natomiast kwestiom związanym bezpośrednio z urodą, koncentrując się raczej na tężyźnie fizycznej. Kiedy tego typu komplement trafi na posiadaczkę bądź posiadacza odmiennej postawy życiowej, buntującej się przeciwko wciąż funkcjonującym stereotypom dotyczącym ról płciowych czy też banalnym treściom, raczej nie dojdzie do zachwytu, a do konfliktu oraz przekonania o całkowitym braku dopasowania partnerów. 

Błędne drogi komplementów

Pomimo zachodzących w ostatnich dziesięcioleciach przemian społeczno-kulturowych, niejednokrotnie spotykamy się z przekonaniem, że rolą kobiety jest bycie wrażliwą, delikatną oraz potrzebującą opieki ze strony dzielnego mężczyzny. Chłopców zaś w procesie socjalizacji wciąż przygotowuje się do roli zdobywcy, który w imię zasady „Chłopaki nie płaczą” powinien pozostawać osobą pozbawioną umiejętności okazywania czułości czy też swoich emocji. 
Niestety, wiele takich głęboko zakorzenionych w nas mechanizmów funkcjonuje w sposób nieświadomy. Wynosimy je bowiem ze środowiska, które nas kształtuje, w którym dojrzewamy i zdobywamy kompetencje związane z budowaniem relacji interpersonalnych. W późniejszym życiu normy te pozostają równocześnie jedną słuszną metodą działań na płaszczyźnie związków romantycznych.
Tym sposobem kobiety swoją delikatność i wrażliwość próbują niejednokrotnie wyrażać poprzez bezradność, nadmierne zdrobnienia czy też infantylne pochwały. Panowie natomiast czują się często zobowiązani do eksponowania swoich atutów oraz męskości poprzez zabarwione erotycznie komplementy. Ich celem jest przede wszystkim wzbudzenie zaangażowania oraz udowodnienie swojej wartości jako potencjalnego partnera, nie zaś realna chęć docenienia drugiej osoby. Często brak w tym refleksji, czy jest to adekwatne do postaw i przekonań reprezentowanych przez adresatkę pochwały. 
Poza posługiwaniem się komplementami opartymi na stereotypach dotyczących ról płciowych, kolejnym błędem i powodem nieporozumień okazać się mogą działania według schematu „kopiuj-wklej”. Kiedy bez głębszego zastanowienia stosujemy jednakowe komplementy wobec zupełnie odmiennych osób, możemy być pewni, że w pewnym momencie doprowadzi to do niezręcznej sytuacji. W bardziej pesymistycznym wariancie tego typu działania doprowadzić mogą do całkowitej porażki w tworzonej relacji. 
Pochwały czy też różnego rodzaju formy docenienia drugiej osoby nie mają mocy czarodziejskich zaklęć, które zadziałają na każdego. Liczy się zatem umiejętność prawidłowego ich doboru w zależności od adresata. To, co dla jednej osoby okaże się niezwykle wyszukaną formą pogłębienia relacji, w drugiej spowoduje co najwyżej poczucie zażenowania i chęć natychmiastowej ewakuacji.

Niegotowi na pochwały

Warto także zwrócić uwagę na umiejętność przyjmowania komplementów. Żyjemy w społeczeństwie, które nie zachęca do mówienia głośno o swoich sukcesach, ciężkiej pracy, umiejętnościach i mocnych stronach. W cenie wciąż jest nadmierna skromność, a także odrzucanie wypowiadanych wobec nas pochwał. Wiele osób wciąż neguje komplementy. Kiedy słyszą, że zrobiły coś dobrze, że są ważne, nie przyjmują tego, poszukując zewnętrznych przyczyn swoich mocnych stron: 
– Wykonałeś świetną pracę.
– Daj spokój. To nie moja zasługa. Zadanie było bardzo łatwe, przyczyniła się do tego faza księżyca, a tak naprawdę to Przemek zrobiłby to lepiej. 
Brzmi znajomo? W ostatnich dekadach wiele się zmienia, jednak wciąż promowana jest przesadna skromność i umniejszanie swoich zasług. Analogiczne sytuacje odnotować można na płaszczyźnie bliskich związków. Kiedy jedno z partnerów próbuje docenić drugą osobę, ta – zamiast z radością przyjąć komplement – przyjmuje postawę wyśmiewania, zaprzeczania lub nadmiernej podejrzliwości co do intencji. 
Przyjmowanie komplementów, bez zaprzeczania i odrzucania, często bywa odbierane jako nadmierna pewność siebie. O ile łatwiej się żyje, kiedy uświadomimy sobie, że kreowane od pokoleń normy i zasady postępowania nie muszą być jedyną słuszną drogą. Jeżeli ktoś komplementuje nas w sposób, który sprawia nam przyjemność – po prostu podziękujmy i cieszmy się z tego, że inni doceniają nasz trud czy pozytywne zachowania.

Prywatny kodeks zachowań 

Każdy związek kreuje swoje własne normy, wartości i rytuały. Każda para używa także komplementów i zwrotów mających dodatkowe, znane tylko im znaczenia i symbolikę. Mimo wszystko nazywanie dopiero co poznanej osoby Kicią, Słońcem, Księżniczką bądź Misiem może budzić lekką konsternację i zażenowanie. Nie każdy bowiem jest zwolennikiem zdrobnień, banalnych komplementów oraz nadmiernej bliskości i poufałości ze strony nowo poznanej osoby.
Na pewnym etapie związku określone pochwały, pseudonimy czy żartobliwe określenia stają się dla wielu par czymś zupełnie naturalnym. Mimo to nazywanie kogoś na pierwszym spotkaniu „moim Wróbelkiem” raczej nie jest najlepszym rozwiązaniem. Warto najpierw lepiej się poznać, aby z większą precyzją określić, na ile takie zwroty okażą się trafione czy akceptowane przez drugą osobę.

Jak komplementować, żeby się nie kompromitować 

Jak zatem komplementować, aby nie narazić się na kompromitację, a u partnera czy partnerki nie wywołać reakcji odwrotnej do oczekiwanej? Niestety, nie znajdziemy tu jednej, uniwersalnej odpowiedzi. Mamy odmienne doświadczenia, oczekiwania i potrzeby, co powoduje, że sformułowanie trafnego komplementu, zwłaszcza na początkowym etapie znajomości, może się okazać prawdziwym wyzwaniem. 
Przede wszystkim warto stosować się do zasady: „Najpierw pomyśl, później powiedz”. Niejednokrotnie tak bardzo staramy się zaimponować bliskiej nam osobie, że podejmujemy desperackie próby wzbudzenia zainteresowania oraz podziwu. Zamiast lepiej poznać bądź zauważyć rzeczywisty atut – decydujemy się na szablonowe komplementy. „Taka ładna i wciąż sama?” – kto powiedział, że wyznacznikiem naszej wartości jest bycie w związku? Tego typu komentarz powodować może chęć ciętej riposty dotyczącej braku desperacji lub zabawy w związek i rodzinę.
Niejednokrotnie nasza potrzeba komplementowania wynika nie z presji czy poczucia obowiązku, a ze szczerej chęci sprawienia komuś przyjemności bądź zauważenia cechy lub zachowania, które cenimy w drugiej osobie. Jak się zatem zachować w takiej sytuacji? Naturalnie. Szczerze. Autentycznie. Jeżeli widzimy coś, co zasługuje na pochwałę – zróbmy to. Niech nie będzie to sztywny, przećwiczony wiele razy komplement koncentrujący się na czymś, co ma niewiele wspólnego z osobą, którą chcemy nim obdarzyć. Nie oznacza to, że nie możemy pochwalić wyglądu, oczu, włosów czy dłoni drugiej osoby tylko dlatego, że uznać to można za banał. Jeżeli nasze intencje są szczere i autentycznie dostrzegamy coś, co jest czyimś autem, to bez wątpienia komplement wypadnie wiarygodnie. Gorzej jednak, kiedy pójdziemy drogą nadmiernych starań i desperacko zaczniemy komplementować wszystko, co przyjdzie nam do głowy. 
Kluczowe jest także zrozumienie, że nadrzędnym celem komplementów jest docenienie ich adresata. Warto zatem skoncentrować się na potrzebach i rzeczywistych zasobach drugiej osoby, nie zaś na tym, co sami w analogicznej sytuacji chcielibyśmy usłyszeć. Niezwykle istotne jest, aby komplementy były przejawem dobrej woli, nie zaś próbą uzyskania określonych korzyści dla siebie poprzez wymuszone, pozbawione autentyczności pochlebstwa. Nie każda kobieta chce być Księżniczką, nie każdy mężczyzna marzy o roli Misia. Może warto pozostać w początkowych etapach znajomości szczerą i autentyczną Kasią, Agnieszką, Bartkiem czy Łukaszem?

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI