Jak żyć z kimś stabilnie niestabilnym

Na temat

W jednej chwili rozpaczliwie kochają, a w drugiej żarliwie nienawidzą; boją się, że zostaną porzucone i bezwiednie to prowokują. Tak reagują osoby z borderline, czyli osobowością z pogranicza. Terapeuci coraz częściej rozpoznają to zaburzenie u swoich pacjentów. Niektórzy mówią wręcz o „pokoleniu borderów i borderek”! Jak być z taką osobą i nie zwariować? Jak jej pomóc i ochronić siebie?

„Życie z osobą dotkniętą borderline przypomina szybkowar o cienkich ścianach i nieszczelnym zaworze bezpieczeństwa” – napisał ktoś na Welcome to Oz, internetowej stronie dającej wsparcie rodzinom takich osób. A ktoś inny dodał: „Czuję się, jakbym została odwirowana w pralce. Świat się kręci, a ja nie wiem, gdzie jest góra, a gdzie dół.” Jak po jeździe rollercoasterem – tak się czują bliscy osób z borderline. Jon, którego opowieść przytaczają Paul T. Mason i Randi Kreger w książce Borderline, przyznaje: „Nastrój mojej żony może się zmienić w ciągu sekundy. Chodzę wokół niej na palcach, robię, co mogę, by ją zadowolić.

Wszystko po to, by uniknąć kłótni: bo odezwałem się nie w porę, powiedziałem coś za szybko, niewłaściwym tonem...”. A kłótnia i tak nieuchronnie wybucha.

POLECAMY

Bliscy osób z borderline czują się tak, jak podczas jazdy rollercoasterem.

 

Odchodzę, pozwól mi wrócić

Taka bowiem jest specyfika zaburzenia boderline. Potocznie utożsamia się je z impulsywnością i konfliktowością. Charakterystyczne są szybkie zmiany nastroju, silna ekspresja emocji, wszczynanie awantur z bliskimi, nadużywanie alkoholu i innych środków zmieniających świadomość, destrukcyjne seksualne przygody, a także chaos w relacji z ludźmi, szczególnie tymi bliskimi. Ciąg­ła huśtawka: od namiętności do nienawiści, od zauroczenia do odrzucenia, i z powrotem. Idealizacja na przemian z dewaluacją. 

Początek zwykle jest obiecujący. Oto kobieta poznaje mężczyznę. On sprawia wrażenie, że bez pamięci się w niej zakochał. Wydaje się uroczy i pełen fantazji. Okazuje jej uwagę, obdarowuje prezentami. Uważa, że są dla siebie stworzeni. Łączy ich gorący romans. Niebawem wprowadza się do niej. I wtedy wszystko się zmienia. 

Wieczorem kładą się do łóżka. Ona czuje się bezpieczna i zrelaksowana. Sięga po książkę… A wtedy on dostaje szału: jak może czytać przy nim! Wyrywa jej książkę z rąk, ciska o ścianę, po czym zrywa się i zaczyna pakować. 

Ona patrzy oniemiała. Nie wie, jak zareagować. Oburzyć się? Pytać, co się stało? Tłumaczyć coś? Próbuje po kolei wszystkiego, ale efekty są równie zaskakujące, co tragiczne. On najpierw oświadcza, że ma dość ignorowania go i jeśli się nim znudziła, mogła to od razu powiedzieć. A zarazem potem atakuje ją, że czepia się o drobnostki. Owszem, rzucił książką, ale przecież przeprosił, a ona dalej drąży, próbując go ośmieszyć i upokorzyć. Po czym zaczyna błagać ją o przebaczenie. Płacze, że czuje się dręczony, aż wreszcie uderza w szybę w drzwiach, rozcinając sobie rękę. 

Reszta wieczoru upływa im na sprzątaniu śladów zajścia. A także na próbach osiągnięcia porozumienia, co okazuje się niemożliwe, bo on wszelkie jej ruchy interpretuje całkowicie na opak, a próby tłumaczenia prowadzą jedynie do eskalacji oskarżeń, gróźb i skarg z jego strony. Na przemian odchodzi i błaga o możliwość powrotu. I choć na pozór mówi całkiem logicznie, nie daje się z nim uzgodnić żadnego wspólnego obrazu sytuacji. Cokolwiek ona próbuje zrobić, tylko pogarsza sytuację. W końcu traci orientację. Nie wie, czy to ona skrzywdziła, czy została skrzywdzona? Rano chce wyjść do pracy, ale on oskarża ją o porzucenie go w takim stanie. Zarzuca, że praca jest tylko pretekstem, a tak naprawdę chce uciec z tej sytuacji; rzeczywiście trochę na to liczyła. On grozi, że się potnie. Ona zaczyna czuć się winna i usiłuje coś mu tłumaczyć. On interpretuje to jako próby udowodnienia mu, że stracił kontakt z rzeczywistością. Krzyczy, że nie da z siebie zrobić wariata. Oświadcza, że jest już dla niego nikim i wychodzi, trzasnąwszy drzwiami. 

Skołowana idzie do pracy, a po powrocie zastaje go na wycieraczce pod drzwiami. Ręka mu krwawi; twierdzi, że wypił trochę i się przewrócił. Błaga ją o ratunek – właśnie zrozumiał, że jest kobietą jego życia i bez niej nie istnieje! Przeprasza, mówi, że mu wstyd.

I tak dalej toczy się ta historia. Toczy się, bo ona zapewne ulega i wpuszcza do domu. 

Bez psychicznej skóry

Oczywiście opisany mężczyzna zachowuje się impulsywnie, ale to nie impulsywność jest istotą problemu. Pytanie, co uruchamia w nim te impulsy? Wydaje się, że on nie rozpoznaje psychologicznej rzeczywistości w relacji między ludźmi. Nie cierpi wprawdzie na urojenia, czyli nie podaje faktów, których nie było. Ale te fakty rozumie inaczej. Obraził się na nią, bo czytała książkę. Problem w tym, że zupełnie błędnie interpretuje jej czytanie. Oddała się lekturze, bo czuła się zrelaksowana i bezpieczna. On jednak odczuł to inaczej – jakby jej zrelaksowanie dowodziło, że nic już nie ma między nimi. Bo jeśli coś istnieje, musi być intensywne, a jeśli takie nie jest, prawdopodobnie nie ma tego wcale. Nie wystarcza mu wiara, że jest dla niej ważny. Musi mieć na to mocne dowody, i to stale. 

Bez nich on dochodzi do wniosku, że przestał być dla niej ważny i to wprawia go w niepokój. Co zwykle robimy, gdy się niepokoimy? Większość z nas najpierw zaczyna to j...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI