Aladyn, bohater jednej z baśni tysiąca i jednej nocy, syn ubogiego krawca, zdecydowanie nie lubił się przepracowywać. Pewnego razu znalazł cudowną lampę, w której mieszkał dżin – spełniający życzenia potężny duch. Lampa naraziła Aladyna na wiele niebezpieczeństw, ale dzięki niej spełnił też marzenia: zdobył serce pięknej księżniczki Dżasminy, pokonał nikczemnego Dżafara.
POLECAMY
Choć trudno w to uwierzyć, każdy z nas ma takiego magicznego dżina w swym umyśle. Jest nim nasza nieświadomość i utajone poznanie. Dlaczego utajone? Bo z olbrzymiej ilości docierających do nas informacji tylko niektóre dochodzą do poziomu świadomego. Wiele z nich nigdy nie przekracza granicy świadomości (tzw. pierwotnie nieświadome), ale korzystamy z nich mimowolnie. Dobrze to widać na przykładzie gier strategicznych, takich jak Roller Coaster Tycoon.
W tej symulacji wesołego miasteczka trudno jest określić zależności występujące między wieloma parametrami gry, ale jeżeli ćwiczymy regularnie, osiągamy coraz lepsze rezultaty. Dzieje się tak, gdyż potrzebne obliczenia dokonują się na poziomie nieświadomego myślenia.
Z czasem nawet te informacje, które wcześniej były dla nas dostępne, stają się wtórnie nieświadome. Dotyczy to różnych elementów dobrze wyćwiczonych umiejętności. To dlatego doświadczonemu kierowcy trudno jest opisać, na czym polega prowadzenie samochodu. Jego ruchy są zautomatyzowane i póki na drodze nie dzieje się nic nietypowego, kierowca podczas jazdy może zajmować się czymś innym – słuchaniem wiadomości lub rozmową z pasażerami.
Nieświadomość często kojarzona jest z emocjami. Wypieramy trudne dla nas doświadczenia i emocje, których wolelibyśmy nie przeżywać. Problem w tym, że emocje wpływają na nas, nawet jeżeli nie zdajemy sobie z nich sprawy i nie wiemy, co i dlaczego je wywołuje. Pokazują to wyniki badań nad poprzedzaniem (tzw. priming), zapoczątkowane przez Roberta Zajonca. Badanym pokazywano podprogowo – przez ułamki sekundy lub poza polem uwagi – bodźce budzące emocje (uśmiechnięte lub smutne buźki). Choć badani nie zdawali sobie z tego sprawy, miały one wpływ na to, jak oceniali pojawiające się później neutralne obrazy.
Co ciekawe – nasz nieświadomy umysł nie tylko rozróżnia znak emocji, ale potrafi poradzić sobie ze zdecydowanie trudniejszymi zadaniami. Na przykład jest w stanie przyswoić sobie – poprzez mimowolne uczenie się – i wykorzystać abstrakcyjne zasady sztucznej gramatyki. Osoby biorące udział w eksperymentach
Arthura Rebera (opisanych w książce Geoffreya Underwooda Utajone poznanie) najpierw zapamiętywały bezsensowne ciągi liter. Potem mówiono im, że ciągi te były zbudowane według określonych zasad. Pokazywano im nowe szeregi liter i pytano, które ułożone są zgodnie z tymi zasadami, a które nie. Badani twierdzili, że nie są w stanie tego określić, że mogą tylko zgadywać, a jednak udzielali poprawnej odpowiedzi częściej niż gdyby rzeczywiście robili to w sposób losowy!
Co ma luksus do komfortu...
Czy na poziomie utajonym nasz umysł radzi sobie także z przetwarzaniem słów? Czy rozumiemy słowa, których nie jesteśmy świadomi? Wyniki moich badań wskazują, że jesteśmy w stanie wykorzystywać znaczenie takich słów, o ile jest nam to do czegoś potrzebne. Przez ułamki sekundy wyświetlałam badanym słowo, np. „luksus”. Czas ekspozycji był tak krótki, że nie mogli go świadomie zobaczyć. Następnie na ekranie ukazywały się dwa słowa: „luksus” i „szansa”, a badani mieli odgadnąć, które z tych słów pasowało do wcześniejszej wskazówki (nie wiedzieli, jaka to wskazówka, ale spodziewali się podpowiedzi). Zdecydowana większość badanych twierdziła, że nie potrafi tego zrobić, przecież nic wcześniej nie widzieli, nie mają pojęcia, mogą tylko strzelać w ciemno. Mimo to częściej niżby wynikało to z przypadku odpowiadali prawidłowo. Wykonywali jeszcze trudniejsze zadanie: po utajonym słowie („luksus”) pojawiały się dwa inne słowa – „komfort” i „szansa” – a badani mieli wskazać to, które lepiej pasuje do prezentowanej nieświadomie podpowiedzi. Aby to zrobić, musieli na nieświadomym poziomie rozpoznać znaczenie pierwsz...