Jedni przeżywają z sobą całe życie, bo chcą być razem i nie wyobrażają sobie, że może być inaczej; inni pozostają z sobą, bo nie umieją się rozstać, jeszcze inni czasem po tygodniach czy miesiącach, a czasem po latach idą każde w swoją stronę.
POLECAMY
Lew Tołstoj powiedział, że wszystkie rodziny szczęśliwe są do siebie podobne, zaś rodziny nieszczęśliwe są nieszczęśliwe każda na swój sposób. Istotnie, na ogół początki związków emocjonalnych prawie zawsze są do siebie podobne, zakończenia bywają różne. Nie będziemy się tutaj zajmować najczęstszymi przypadkami – kilkudniowymi fascynacjami i szybkimi rozstaniami. To osobna kwestia, bardzo interesująca, ale mniej istotna w naszych rozważaniach.
Zajmiemy się raczej związkami o bardziej trwałym charakterze, które przecież powstają z eksplozji uczuć pozytywnych, a rozpadają się z powodu kłębiących się emocji negatywnych. Wyjaśniając okoliczności rozstań ludzi, zazwyczaj odwołujemy się do dwóch kategorii argumentów. Po pierwsze, do argumentu konieczności: „muszę”, „nie mam innego wyjścia”, „tak dalej być nie może” itd. Po drugie, odwołujemy się do argumentu wolności: „chcę zmienić moje życie”, „to jest lepszy wybór”, „chcę tego, bo nareszcie poczułam się doceniona” etc. Wprawdzie granice między subiektywną koniecznością i subiektywną wolnością nie są wcale takie czyste, jak myślimy na co dzień, podział ten dla wygody warto zachować.
Czasopisma kobiece, a zwłaszcza listy do tych czasopism pełne są opowieści o powodach, dla których „już nie możemy być razem”. Są to opowieści o niespełnieniu, o porażce, o rezygnacji z prób poprawienia czegoś w istniejącym związku. Opowieści te, nieraz dramatyczne, zawierają zupełnie realne i najczęściej dobrze zrozumiałe powody, dla których ludzie się rozstają: to przemoc, alkohol, zdrada.
Badania socjologiczne prowadzone w latach 70. w okręgach przemysłowych (m.in. w Lubinie, Koninie, Turoszowie), a dotyczące losów kobiet, pokazały, że pozostawały one w dużej zależności od mężczyzn. Kobiety pytano m.in. o ich wyobrażenie idealnego męża. U bardzo wielu kobiet ideał ten sprowadzał się do trzech kategorii: nie pije, nie bije i daje pieniądze na życie. Prowadzone przez nasz zespół pod koniec lat 80. badania psychologiczne, w których dzieci wiejskie pytano m.in. „po czym poznaje się, że ktoś jest dorosły?” przyniosły również i taką odpowiedź: dorosłego poznaje się po tym, że pije, że bije i że jest zmęczony. Taki wzorzec postępowania dość jasno uzasadnia niechęć do pozostawania razem i pragnienie ucieczki czy innej formy izolacji. Tylko uznanie wyższej konieczności lub całkowita zależność i bezradność mogą skłaniać ludzi do pozostawania w tak destruktywnych związkach.
Często powodów rozstań upatruje się w oczekiwaniach, których albo jedna ze stron nie spełnia (choć je dobrze zna), albo które jedna ze stron wyraża, a druga lekceważy. Rozczarowanie z powodu braku dziecka jest bodaj najbardziej dramatycznym przypadkiem niespełnionych oczekiwań. Ale są też inne, bardziej błahe. Tak więc, domaganie się szczególnych świadczeń w seksie może być traktowane przez drugą stronę jako przejaw aberracji lub rozwydrzenia. Często np. dotyczy to seksu oralnego, czasem częstotliwości kontaktów seksualnych. Rozczarowania mogą dotyczyć wielu innych rzeczy, także zupełnie (obiektywnie) nieważnych: po której stronie lustra w łazience ma leżeć szczotka do zębów, zostawiania brudnych popielniczek itp.
Rozczarowanie wynikające z niespełnienia oczekiwań często bywa siłą bardzo destruktywną. „Spodziewałam się, że Stefan choć trochę zajmie się dziećmi, a on tylko przy telewizorze siedzi”, „Myślałem, że Mariola choć trochę będzie interesować się tym, co ja robię w pracy, a tymczasem ona tylko gada przez telefon”. Rodzi się pretensja, żal, a co za tym idzie czujność w kwestiach dotyczących spełniania oczekiwań. Osoba doznaje zranienia, przeżywa zawód; jej partner lub partnerka stają się przyczyną i źródłem cierpienia. Najpierw pojawia się „bo ty...”, potem sakramentalne „bo ty znowu..”, a potem jeszcze bardziej sakramentalne „bo ty zawsze...”.
Jest rzeczą interesującą, że ranga rozczarowania ma tu mniejsze znaczenie. Równie dobrze może dotyczyć to drobiazgu, jak i sprawy życiowej. Wygląda na to, że emocjonalne efekty rozczarowań sumują się, aż mogą osiągnąć wartość krytyczną wymagającą działań naprawczych, a co najmniej oczyszczających emocjonalnie. Czasem będą to „rozmowy o nas”, ale – jak wiadomo – nie zawsze przynoszą one ukojenie. Czasem będzie to koniec związku.
Wiele nieważnych, wręcz absurdalnych oczekiwań, jeśli nie zostanie spełnionych, staje się źródłem konfliktów, rosnącego niezadowolenia, czasem nawet uprzedzeń. Wtedy każde nieomal zachowanie może być źródłem rozczarowania i negatywnych emocji („za głośno oddychasz”).
Zazdrość i podejrzliwość partnerów to kolejne powody...