Emejzing

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań

Byliśmy z mężem i synem w Park City, amerykańskim górskim miasteczku w stanie Utah, na ślubie mojej pasierbicy. Park City to kurort narciarski, coś jakby Zakopane, ale w nastroju amerykańskim. Szliśmy w trójkę szeroką, główną aleją, po obu stronach pełno sklepów z pamiątkami, kawiarni, butików. Nie pamiętam, czy chcieliśmy coś konkretnego kupić, czy tylko wchodziliśmy do poszczególnych sklepów jako element zwiedzania miasteczka. W pierwszym sklepiku pani spytała nas, skąd jesteśmy, zachwyciła się informacją, że z Polski, wyraziła entuzjazm z powodu tego, że znaleźliśmy się w Park City i z wielką serdecznością życzyła nam wspaniałego pobytu. W butiku z ciuchami po drugiej stronie ulicy, do którego weszłam wiedziona potrzebą wyrażenia siebie poprzez zakup swetra, czapki czy jakiejkolwiek innej części odzieży, znowu odpowiedziałam na pytanie, skąd jestem, i spotkałam się z podobnym zachwytem. Dostałam też nazwę restauracji, w której koniecznie musimy zjeść, ponieważ jedzenie jest tam amazing i będziemy czuć się amazing, kiedy zjemy to jedzenie; odebrałam kolejne życzenia wspaniałego pobytu. To samo, w niewiele zmienionej formie, powtórzyło się w trzecim sklepie – a kiedy usiadłam na chwilę na ławce, żeby moje słowiańskie ciało doszło choć trochę do równowagi po tej porcji życzliwości, obok mnie usiadł mężczyzna, pochwalił pogodę, porę roku i moją kurtkę. Kiedy mój mąż z synem wyszli z informacji turystycznej, powiedziałam, że ja to chyba potrzebuję wrócić już do hotelu i zaczęłam płakać na środku ulicy. Tego jest za dużo. Oni są wszyscy tacy mili, ja już tego więcej nie w...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI