Dramat w Trójkącie

Rodzina i związki Praktycznie miłość rodzina

Kim jesteś: Ofiarą, Ratownikiem czy Prześladowcą? Okazuje się, że bywamy każdym z nich. I to nie tylko w relacjach z innymi, ale często dla samego siebie. Czemu odgrywamy takie role? Jak z nich wyjść?

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... tak zwykle zaczynają się baśnie. Często występują w nich trzy postacie: urodziwa księżniczka, odważny rycerz i gnębiący królestwo smok (ewentualnie zła macocha). Kimkolwiek by ten czarny charakter był, możemy mieć pewność, że z jego strony piękność spotka coś przykrego. Na ratunek pospieszy jej jednak dzielny młodzian, który pokona wszelkie przeciwności, wyzwoli ukochaną, poślubi ją, a potem wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Poza smokiem, rzecz jasna.

A jak jest w realnym świecie? Każdemu z nas przydarzają się niemiłe sytuacje: kłótnie z partnerem, rodzinne sprzeczki, nieporozumienia z przełożonym lub jakieś zdarzenia losowe. Kiedy poczujemy się oszukani czy potraktowani niesprawiedliwie, bywamy królowymi i królami dramatu. Nawet jeśli nie uzewnętrzniamy naszego poczucia skrzywdzenia, towarzyszy nam złość, rozczarowanie, smutek. Możemy wtedy pogrążyć się w rozpaczy jak ofiara (księżniczka) albo... zionąć chęcią zemsty jak smok. Psychiatra Stephen B. Karpman dołączył jeszcze wybawiciela (rycerz) i nazwał ten schemat Trójkątem Dramatycznym. W jednym rogu odwróconej figury umieścił Prześladowcę, w drugim Ratownika, a na dole – Ofiarę. Karpman – uczeń Erica Berne’a, twórcy analizy transakcyjnej (patrz aplikacja „Co jest grane?”, s. 50) – utrzymywał, że wszyscy mamy tendencję do nieświadomego wchodzenia w określoną, utrwaloną w dzieciństwie rolę, a każda z nich posiada własny scenariusz reagowania, interpretowania i rozwiązywania konfliktów. Jednak nie jesteśmy przypisani do „ulubionych” ról na stałe – rotacja może nastąpić w kilka chwil! Krążymy od pozycji do pozycji, w nieustającej dramie wzajemnego ratowania, oskarżania i krzywdzenia. Jak przerwać ten błędny taniec?

Osoby dramatu
Ofiara. To cień wewnętrznego dziecka; ta część w nas, która jest niewinna, wrażliwa i ma potrzebę bycia ocaloną. Przekonanie, że jesteśmy bezsilni, słabi lub ułomni może sprzyjać uwikłaniu w wyniszczającą zależność. Ofiara wypiera zarówno umiejętność rozwiązywania swoich problemów, jak i potencjał drzemiącej w niej energii. Postrzega siebie jako niezdolną do radzenia sobie z życiem. Czuje się zdana na łaskę innych, udręczona, wewnętrznie „uszkodzona”, nie do naprawienia, co nie przeszkadza jej czuć głębokiej urazy do tych, od których jest zależna, ponieważ ich sprawczość przypomina jej o własnych brakach. Po pewnym czasie Ofiarę nudzi tkwienie w swojej pozycji, zaczyna więc szukać sposobu na wyrównanie rachunków. Przesunięcie na pozycję Prześladowcy zwykle oznacza sabotowanie wysiłków Ratownika, często w formie zachowania pasywno-agresywnego. Np. gdy w odpowiedzi na skargę lub problem Ratownik oferuje jej gotowe rozwiązanie, Ofiara odpowiada: „Tak, ale to się nie uda, bo...” i zaczyna podawać w wątpliwość kolejne pomysły. Ratownik na próżno stara się znaleźć wyjście z sytuacji: Ofiara za wszelką cenę chce udowodnić, że jej problem jest nierozwiązywalny, a ona sama – bez winy. Przyjmując rolę Prześladowcy, zbija z tropu Ratownika, pozostawiając go w poczuciu bezradności. Może również wykorzystać nową pozycję do narzekania, obwiniania i manipulowania otoczeniem, by wymusić jeszcze większe zainteresowanie. Przekonana o swojej niekompetencji, żyje w samonapędzającej się spirali wstydu, często prowadzącej do nadużywania siebie i/lub rozmaitych substancji. Niekończący się cykl poczucia porażki i bezwartościowości może prowadzić do podejmowania prób samobójczych. Nie ma znaczenia, kto, jak długo i jakimi sposobami będzie próbował ją „ocalić” – Ofiara zawsze wraca na dolną pozycję Trójkąta.

Ratownik. To cień autorytarnej matki, która zamiast dawać wsparcie i opiekę dostosowaną do wieku i wrażliwości dziecka, tłamsiła je, kontrolowała i manipulowała nim „dla jego dobra”. Nie chroniła, tylko ograniczała. Przyszły Ratownik wychowywany jest w przeświadczeniu, że żyje się dla innych i nabywa błędnego przekonania odnośnie tego, czym jest altruizm, troska i zachęta. Dorastał w środowisku, w którym jego potrzeby były zaniedbywane, dlatego zepchnął je do „podziemia”. Pozycja wyjściowa tej roli to klasyczne współuzależnienie, ze skłonnością do nadopiekuńczości, ułatwiania i „naprawiania”. Ratownik ma nieuświadomioną potrzebę bycia powszechnie podziwianym, a nie ma lepszego sposobu, by poczuć się kimś ważnym i docenianym, niż rola wybawiciela. Ponieważ Ofiara nigdy nie spłaca „długu wdzięczności”, Ratownik doznaje rozczarowania i sam przechodzi do pozycji Ofiary. Żali...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI