O odwadze chciałoby się myśleć jak o cnocie i czymś szlachetnym, pożądanym. Tymczasem sprawa jest złożona i niejednoznaczna. Z jednej strony odwaga jest cechą, z której posiadania można być dumnym. To jakaś pozytywna odmiana NIE-ROZ-WAŻNOŚCI: ktoś „nie odważył” dokładnie, na ile być rozsądnym, a ile ryzykować. Jeśli u tej osoby zwyciężyła gotowość do ryzyka (zwłaszcza w zacnej sprawie), to znaczy, że zdobył się na akt odwagi. A zatem sława i chwała odważnym. Najlepszym dowodem na to, jaką wartość stanowi bycie odważnym, jest niechęć i potępienie tych, którzy są skrajnie nieodważni, czyli są tchórzami.
Z drugiej strony trudno uznać za odważnych tych, którzy ryzykują nie dla szlachetnego celu. Jeśli motocyklista pędzi wąską drogą 150 km/godzinę, to nie nazwiemy go odważnym. Raczej uznamy za osobę pozbawioną wyobraźni, może nawet głupią. I nieodpowiedzialną, bo przecież nieetyczne jest ryzykowanie życia innych. Nie powinniśmy mylić odwagi z bezsensowną brawurą. Bo odwaga potrzebuje rozumu i odpowiedzialności.
By lepiej zrozumieć, na czym polega odwaga, przyjrzyjmy się jej różnym odmianom. Jest na przykład odwaga określana jako cywilna. Wprawdzie można by twierdzić – odnosząc do czasów dzisiejszych powiedzenie Artura Sandauera sprzed ponad pół wieku – że odwaga potaniała, a rozum podrożał, jednak życie społeczne niesie ze...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.