Dobre chęci, bo nieświadome

Ja i mój rozwój Praktycznie

Niektóre z celów nie stają się świadome, ale mogą wywierać wpływ na nasze życie, inne z kolei są świadome, ale nie wywierają wpływu, bo nie są realizowane. Prosty sposób na większą skuteczność w osiąganiu celów i zamierzeń proponuje Wiesław Baryła.

Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane – mówi przysłowie. Dobre intencje mają złą reputację. Jak pokazują badania, realizujemy tylko około 30 proc. naszych celów. Wśród 70 proc. tych nierealizowanych gros stanowią osobiste. Cele narzucane nam przez innych realizujemy skuteczniej niż te stawiane samemu sobie. Czy możemy być bardziej skuteczni?

Przekonanie o tym, że chcę lub powinienem coś zrobić, rzadko wystarcza, by przezwyciężyć siłę nawyków, piętrzących się przeciwności losu i siły innych celów. Nie wszystkie cele przybierają postać świadomej intencji, znaczna część pojawia się i zostaje zrealizowana bez udziału świadomości. Pojęcie „cel nieświadomy” nie jest pozbawione sensu – przekonują o tym liczne badania Johna Bargha i jego współpracowników. Na co dzień wolimy ludzi grzecznych od opryskliwych. Dlaczego zatem jedna z badanych przez Bargh’a grup miała odmienne preferencje?

Dobry reporter kryminalny powinien być twardy, agresywny, przebojowy. Przysłuchując się rozmowie kwalifikacyjnej, badani bezwiednie poszukiwali u kandydata na to stanowisko takich właśnie cech i nieświadomie zastosowali te same kryteria do ocenienia Mike’a. Raz wzbudzony nieświadomy cel ma według Bargh’a tę właściwość, że jest realizowany w odniesieniu do wszystkich informacji i zdarzeń, które w jakiś sposób do niego pasują – czy chcemy tego, czy nie. Gdy badani znaleźli w zachowaniu Mike’a cechy pożądane u reportera, automatycznie „doszli” do wniosku („doszło im się do wniosku”), że zasługuje na pozytywną ocenę i że go lubią.

Jak pisze Bargh, nietrudno sobie wyobrazić sytuację życiową, w której wystąpi podobny efekt. Wyobraźmy sobie osobę pracującą w morderczej atmosferze współzawodnictwa i podejrzliwości, gdzie jedną z najbardziej pożądanych cech jest nieustępliwość. Osoba taka może niejako z rozpędu zakochać się w kimś, kto idealnie nadawałby się do jego pracy.

Nie wszystkie więc cele przybierają postać intencji. Niektóre nigdy nie osiągają poziomu uświadomienia, ale mogą wywierać znaczący wpływ na nasze życie. Inne z kolei są uświadamiane, zamieniane na intencje, ale nie wywierają wpływu, bo nie zostają zrealizowane. Czy zatem istnieje prosta metoda pozwalająca zwiększyć efektywność osiągania celów?

Peter Gollwitzer pokazał, że taką metodą jest świadome i wysiłkowe sformułowanie dodatkowej intencji, tzw. implementacyjnej, która jest podporządkowana intencji osiągnięcia celu i określa: jakie działania, gdzie i kiedy wykonane, doprowadzą do osiągnięcia celu. Intencje implementacyjne daje się sprowadzić do sądów typu...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI