Poszukujemy autorytetów
„Pewien zdesperowany uczeń, który zajmował się lepieniem glinianych dzbanków, udał się do swojego nauczyciela, mówiąc, że jest bliski tego, by zrezygnować z doskonalenia swojego rzemiosła. Skarżył się na to, jak bardzo jest nieuważny i że na każdych dziesięć wykonywanych garnków dziewięć pęka lub rozbija się w czasie lepienia lub wypalania. Jestem do niczego – powiedział uczeń. Często jestem tak zdenerwowany, że boję się już podjąć kolejną próbę, bo wiem, jak wiele z nich zakończyło się niepowodzeniem. Nauczyciel przyglądał się temu ze spokojnym uśmiechem. Zapytał ucznia: Ile więc kosztuje garnek u ciebie? Uczeń odpowiedział: dziesięć drachm, ale na każdych dziesięć garnków dziewięć zbijam. No tak – powiedział nauczyciel – czyli na każdym zbitym garnku zarabiasz jedną drachmę. Uczeń żachnął się: Nic na nim nie zarabiam, wyrzucam go. Na co nauczyciel: Każdy zbity garnek prowadzi do tego, który na końcu będziesz mógł sprzedać, jest więc wart 1 drachmę. Czy tak?
Uczeń się uśmiechnął i spokojnie wrócił do pracy”.
Kto z nas nie zna uczuć, jakie przeżywa uczeń w tej buddyjskiej opowieści? Rozczarowanie, desperacja, chęć rezygnacji, lęk przed podjęciem kolejnej próby, może nawet rozpaczy… Wszyscy jesteśmy amatorami w życiu, wyrzuconymi w chaos świata i starającymi się odkryć jego tajemne reguły. Staramy się postępować dobrze, ale nie wiemy, co tak naprawdę oznacza dobrze. Testujemy i sprawdzamy. Jesteśmy nieudolni, potykamy się, pocimy…
W naturalny sposób poszukujemy oparcia w autorytetach i nauczycielach. W przytoczonej historii nauczyciel pozostaje wobec porażek ucznia życzliwy, ale także powściągliwy i neutralny. Nie udziela rad, nie proponuje swojego przykładu, nie poucza; po prostu rozumie i życzliwie wspiera jego zmagania. Proponuje natomiast zmianę perspektywy. Akceptuje fakt, że dziewięć garnków musi zostać rozbitych, żeby powstał dziesiąty, który można będzie sprzedać.
Czy w życiu często nie jesteśmy niecierpliwi jak uczeń? Nie chcemy czekać, pragniemy efektów natychmiast; chcemy, by każde nasze działanie było doskonałe i prowadziło do pożądanego przez nas rezultatu. Trudno nam zaakceptować stan „nie wiem”, „nie potrafię” bez oceniania siebie.
Składamy się z błędów
Nasze życie to w dużym stopniu historia popełnianych przez nas błędów oraz prób ich naprawienia. Składamy się z naszych błędów, one nas konstytuują, określają, decydują o naszej indywidualności i opisują nasz swoisty los.
Czym jest błąd? Z reguły jako błąd określamy to, co nie prowadzi do pożądanych rezultatów. Ocena tego zależy jednak od przyjętej perspektywy. Może ona się zmieniać na przestrzeni czasu i często tak się dzieje. Możemy także myśleć o życiu w ten sposób, że nie ma w nim błędów, są tylko konsekwencje. Tylko informacje, z których możemy zrobić na przyszłość lepszy użytek. Kiedy patrzę na swoje życie, to oczywiście jest w nim wiele rzeczy, które zrobiłabym dzisiaj inaczej. Czy jednak były to błędy? Czy z perspektywy wiedzy i doświadczenia, które mam dzisiaj, mogę oceniać decyzje, które kiedyś podejmowałam? Zwykle działałam w najlepszej wierze, czyli podejmowałam decyzję, którą wtedy uważałam za najlepszą. Gdybym mogła zrobić coś innego, zrobiłabym to.
A z drugiej strony, dokąd zaprowadziły mnie moje pomyłki? Czy z perspektywy czasu niektóre z nich nie okazały się w gruncie rzeczy najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać? Czy to nie dzięki nim stałam się tym, ki...