Czuję, więc jestem

Ja i mój rozwój Laboratorium

Czy można obyć się bez ja? To ono pozwala nam zrozumieć siebie i świat, jest najistotniejszą siłą sprawczą, ono generuje osobiste cele i sposoby ich realizacji. Czy można więc nie mieć ja lub je stracić?

Człowiekiem, którego losy pomagają odpowiedzieć na te pytania, jest Phineas Gage. Żył w Stanach Zjednoczonych w drugiej połowie XIX wieku. Pracując przy budowie kolei, uległ wypadkowi: wskutek niekontrolowanego wybuchu stalowy pręt przebił na wylot jego głowę. Wypadek wyglądał strasznie, ale – ku zaskoczeniu wszystkich – wydawało się, że poza raną głowy i utratą lewego oka, przez które przeszedł pręt, Gage’owi nic się nie stało. Zaraz po wypadku rozmawiał z tymi, którzy go ratowali i poruszał się o własnych siłach.

Wkrótce jednak wyszły jednak na jaw głębokie zmiany w osobowości Gage’a, które zaważyły na całym jego życiu. Stał się on przykry dla otoczenia, niekonsekwentny w działaniu, samowolny i nieustępliwy. Reagował gwałtownie, był agresywny, wyrażał się ordynarnie, nie podporządkowywał się żadnym zasadom ani wymaganiom. Stracił poczucie przyzwoitości i przestał liczyć się z kimkolwiek. Sprawiał wrażenie człowieka skrajnie egocentrycznego i samolubnego, jednak zdarzenia z jego dalszego życia przeczyły temu, że naprawdę kierował się swoim własnym dobrem. Ponosił bowiem porażki we wszystkim, czego próbował dokonać, zarówno w sferze osobistej, jak i zawodowej. Podejmował bardzo różne zajęcia zarobkowe i nawiązywał liczne kontakty z ludźmi, ale nie był w stanie utrzymać żadnej pracy ani związać się z kimkolwiek.

Po kilku latach usilnych, ale nieudanych starań, aby ułożyć sobie samodzielne życie, zamieszkał z matką i siostrą, żył na ich koszt i coraz bardziej pogrążał się w knajpianym awanturnictwie. Zmarł 13 lat po wypadku, w 38. roku życia.
Amerykański neurolog Antonio Damasio, który po latach przypomniał historię Phineasa Gage’a, twierdzi, że nie stał się on po wypadku egoistą dbającym wyłącznie o swoje sprawy. Wręcz przeciwnie – w wyniku uszkodzenia mózgu raczej stracił tę najistotniejszą część swojego ja, która skutecznie prowadzi nas przez życie, kierując naszymi wyborami i decyzjami w sposób zgodny z własnym dobrem. Damasio wiąże niekorzystną zmianę osobowości Gage’a z doznanym przez niego urazem, bowiem bardzo podobne zmiany osobowości i sposobu życia stwierdził u wielu swoich pacjentów, którzy mieli tak samo zlokalizowane uszkodzenia mózgu. Na tej podstawie postawił tezę, że zniszczenie obszarów nadoczodołowych w płatach przedczołowych kory mózgowej prowadzi do utraty czegoś bardzo ludzkiego, a mianowicie zdolności do planowania swojego życia w relacjach z ludźmi. Według Damasio, Gage oraz pacjenci o podobnych jak on uszkodzeniach mózgu pozbawieni są zdolności do odczuwania złożonych emocji, czyli takich, które rozwijają się pod wpływem życiowego doświadczenia na bazie wrodzonych emocji pierwotnych.

Przykładem emocji złożonych może być zażenowanie, czyli strach związany w dostrzeżeniem, że jest się obiektem uwagi i nieprzychylnej postawy jakiejś ważnej osoby. Inną taką emocją jest podziw, czyli ciekawość i przyjemność z obcowania z czymś, co postrzegane jest jako lepsze i potężniejsze niż to, co się znało dotąd i co samemu się posiada. Damasio twierdzi, że uczuciowa ocena sytuacji jest niezbędna do racjonalnego kierowania własnym życiem. Jak dowodzą historie niepowodzeń, na jakie napotykają ludzie z uszkodzeniami okolic mózgu odpowiedzialnych za uczucia, emocje pierwotne oraz kompetencje intelektualne nie mogą skutecznie zastąpić uczuć podczas dokonywania ważnych życiowych wyborów.

Porządek uczuć
Wyjątkowe znaczenie uczuć w kierowaniu własnym życiem polega na tym, że ucieleśniają one ja, to znaczy łączą w spójną całość fizjologiczne i behawioralne komponenty odpowiedzi na bodźce z naszą wiedzą o sobie i swoim otoczeniu. Przeżywając uczucia i działając pod ich wpływem, odbieramy własną reakcję jako uzasadnioną zdarzeniami, w których uczestniczymy, a jednocześnie jako osobistą – doznawaną, w sobie i zgodną z naszym życiowym doświadczeniem. Można więc powiedzieć, że uczucia nadają porządek i sens naszym reakcjom na zdarzenia. Dzięki emocjonalnym aspektom ja, które wiążą podstawowe, genetycznie uwarunkowane biologiczne mechanizmy oceny działających na nas bodźców z historią naszego życia, możliwe jest korzystanie z wiedzy o tym, co zdarzyło się kiedyś w połączeniu z tym, jak organizm ocenia to, co się dzieje aktualnie. Dlatego poczucie tożsamości, przyjmowanie odpowiedzialności za siebie oraz skuteczne troszczenie się o własne przetrwanie wymaga emocjonalnego ucieleśnienia ja.

Dobrodziejstwa uczuciowego zaangażowania
Badania, jakie od wielu lat prowadzę razem z moimi współpracownikami, potwierdzają, że doświadczanie złożonych emocji stanowi istotną część wizerunku własnej osoby. Okazało się, że lepsze intelektualne rozumienie, to znaczy nazywanie, przewidywanie i wyjaśnianie spraw dotyczących siebie, sprzyja wysokiej jakości życia, o ile towarzyszą mu wyraziste uczucia. Stwierdziliśmy to w kilku różnych badaniach, posługując się bardzo różnymi wskaźnikami jakości życia, takimi jak nasilenie lęku i innych objawów psychopatologicznych, poziom zadowolenia z różnych dziedzin życia czy też możliwość zachowania autonomii w związkach.

W jednym z badań eksperymentalnie sprawdziliśmy, jaki rodzaj współdziałania intelektualnych i uczuciowych aspektów ja jest najkorzystniejszy dla racjonalnego podejmowania decyzji. Badanych postawiono wobec wyzwania, czyli sytuacji potencjalnie korzystnej, ale wymagającej poradzenia sobie z pewnymi, możliwymi do pokonania przeszkodami. Mieli oto wyobrazić sobie, że otrzymali ofertę kilkumiesięcznego wyjazdu zagranicz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI