„Czasem mam dość swojego dziecka” – to normalne!

Co robić, kiedy się tak czujesz?

Psychologia i życie

„Moje dziecko doprowadza mnie do granic wytrzymałości, do szału!” – to zdanie często można usłyszeć od rodziców. Nie ma znaczenia, czy dotyczy ono dziecka, które jest małym bobasem, czy też wyrośniętym nastolatkiem. Wypowiadając je, matka czy ojciec mają poczucie winy i rodzicielskiej porażki. Czy słusznie?

Wbrew pozorom jako rodzice często czujemy się bardzo samotni. Borykamy się z myślą, że jesteśmy jedynymi, którzy się frustrują. W konsekwencji, rośnie w nas poczucie porażki rodzicielskiej. „Coś musi być ze mną nie tak, skoro nie lubię spędzać czasu z moimi dziećmi” – myślimy. Dochodzimy również do konkluzji, że jako rodzice zawodzimy, nie nadajemy się do tej roli. Zastanawiamy się, co jest nie tak z naszymi dziećmi, że one nie potrafią się odpowiednio zachowywać. Każdy z tych sposobów myślenia prowadzi do coraz głębszego podkopywania wiary w siebie i swojej bezwarunkowej miłości. A przecież to zupełnie normalne, że czasem mamy dość swojego dziecka! 

Podstawowy błąd rodziców 

Pomyśl przez chwilę, jak się czujesz, gdy nie dbasz o siebie i swoje potrzeby. Jak wyglądasz i jak brzmisz, gdy Twoja energia jest bliska zeru? A jak wyglądasz i jak brzmisz, kiedy Twoje potrzeby nie są zaniedbywane? Można to porównać do silnika samochodu. Masz na swoim pokładzie małego pasażera (lub nawet kilku), do tego obowiązki zawodowe oraz rodzinne. Czy bez paliwa uda się dojechać do celu? 

Oznaki, że musisz zadbać o swoje potrzeby

  • Często czujesz frustrację.
  • Codziennie odczuwasz złość lub łatwo w nią wpadasz.
  • Zwykle narzekasz.
  • Walczysz o władzę ze swoimi dziećmi (lub nastolatkami) i masz tendencję 
  • do wściekłości.
  • Nigdy nie czujesz, że masz wystarczająco dużo czasu.
  • Zawsze się spieszysz i rzadko zatrzymujesz się, żeby zrobić sobie przerwę.
  • Czujesz się zestresowany przez większość tygodnia.
  • Jesz za dużo lub za mało. Często pracujesz w porze obiadu lub pomijasz śniadanie.
  • Nie masz wystarczającej ilości ruchu fizycznego.
  • Jesz w biegu lub kiedy się denerwujesz.
  • Zgrzytasz zębami w nocy lub gdy jesteś spięty.
  • Chcesz powiedzieć „nie”, ale tego nie robisz.
  • Bardzo się martwisz, czasami nie śpisz w nocy w obawie o przyszłość.

Kiedy nie dbamy o siebie, jesteśmy znacznie mniej odporni na wszelkie stresy, dużo bardziej reaktywni i wielokrotnie przytłoczeni wyzwaniami zarówno w pracy, jak i w domu. Wraz z pojawieniem się dzieci rośnie liczba naszych obowiązków i zmartwień.

Spora część młodych i zestresowanych rodziców przekształca się w surowego generała rozkazującego wszystkim dookoła albo rozpływa się we łzach frustracji i wyczerpania.

Jak znaleźć czas dla siebie, by „naładować baterie”, gdy ogrom obowiązków jest tak duży, że trudno ocenić, od czego zacząć? Stare afrykańskie przysłowie mówi: „Potrzeba wioski, aby wychować dziecko”.

Jest to okazja, aby potwierdzić, że dbasz o siebie i zdecydować, czy chcesz dokonać jakichś zmian w swoim stylu życia. Nie ma to na celu wywołania w Tobie poczucia winy – może natomiast posłużyć jako motywacja do koniecznej zmiany, by stać się zadowolonym z życia rodzicem.

POLECAMY

Postęp cywilizacyjny doprowadził do tego, że młodzi rodzice, w szczególności matki, są często pozostawione same z dzieckiem, zamknięte w czterech ścianach. Brak rozmów z dorosłym, ciągłe skupienie tylko i wyłącznie na dziecku doprowadza do wypalenia, wskutek czego kobieta często odreagowuje swoją złość i frustrację na partnerze lub dziecku. Warto wtedy poszukać innych osób w okolicy, które też czują się samotne w rodzicielstwie i potrzebują wsparcia. Wspólne spotkania i spędzanie czasu pomogą spojrzeć na swoje rodzicielstwo z innej perspektywy i nabrać dystansu do wielu spraw.

Kto decyduje o moim spokoju?

To pytanie jest jednym z najważniejszych, na jakie powinien odpowiedzieć sobie współczesny rodzic. Wielu z nich pociąga idea bycia spokojnym i wyważonym. Większość zgodzi się, że ta koncepcja jest warta uwagi, ponieważ nie lubimy krzyczeć i mówić rzeczy, których potem zwykle żałujemy, szczególnie w stosunku do własnych dzieci. Jednak spora grupa osób nie jest w stanie uwierzyć, że można być spokojnym, gdy dzieci „grają nam na nerwach” i przekraczają granice. Dlatego często jedynym rozwiązaniem, które wydaje im się możliwe, jest krzyk lub inny rodzaj emocjonalnej reakcji.

„Czasem zamykam się w łazience tylko po to, by nie słyszeć jego wrzasków. Za każdym razem, gdy proszę go o posprzątanie pokoju, wyłączenie bajki czy umycie zębów, słyszę jedno słowo: „nie”. Nie potrafię poradzić sobie z własnym dzieckiem. Wstydzę się tego, ale czasem specjalnie biorę dodatkowe nadgodziny w pracy, bym nie musiała wracać tak szybko do domu” – Eliza, l. 35, mama trzyletniego Mateusza.

Taki sposób reakcji niesie za sobą konsekwencje. Kiedy stajemy się nadmie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI