„Żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce”

Jak ponownie rozpalić związek?

Trening psychologiczny

Rutyna, brak wolności, ograniczenia i areszt domowy to prosta droga do zabicia pożądania. A co je wspiera?

Sytuacja, w której znaleźliśmy się wszyscy przez ostatnie półtora roku, odcisnęła się wyraźnym piętnem na niemal wszystkich obszarach ludzkiego życia. Również na seksualności. Wiele problemów relacyjnych, do tej pory omijanych szerokim łukiem czy „zamiatanych pod dywan”, pokazało się w całej okazałości, wołając, jak wszystko wokół, o naszą uwagę. Nic dziwnego, że życie seksualne wielu par przeżyło niedawno spore „tąpnięcie”. Jednak jedną z cech charakterystycznych dla kryzysów jest to, że kiedy ich doświadczamy, może się wydarzyć wszystko – związek może ulec zerwaniu, ale także ma szansę na wzmocnienie po wprowadzeniu nowej jakości. Pamiętajmy, że szansę na rozwój mamy wyłącznie poza swoją strefą komfortu.
Moglibyśmy śmiało powiedzieć, że stworzone niedawno warunki stały się idealne do tego, byśmy przestali mieć ochotę na seks. Dodatkowo, co ciekawe, również na poziomie symbolicznym, a więc mającym związek z podświadomością, zamknięcie i skazanie na jednego partnera – nawet jeśli chwilę wcześniej uważaliśmy go za najwspanialszą czy najseksowniejszą osobę na świecie – powoduje, że niemal z automatu zaczynamy chcieć go mniej. 

Jak rozpalic związek i dlaczego tak ważny jest seks?

  1. Relaks
    Nie przez przypadek natura tak zaprojektowała ludzką seksualność, żeby największą ochotę na seks, a w tym płodność, mieć wtedy, kiedy są ku temu najbardziej sprzyjające okoliczności zapewniające bezpieczeństwo nie tylko ciężarnej kobiecie, ale też wychowywanemu potomstwu. Dotyczy to również męskiej seksualności, która na stres reaguje szczególnie negatywnie.
    Żebyśmy mieli jasność – nie mam tu na myśli dreszczyku emocji związanego z niebezpieczeństwem bycia przyłapanym albo robieniem czegoś wyjątkowo niegrzecznego, bo sytuacje ryzykowne niskiego natężenia rzeczywiście sprzyjają, dzięki krótkotrwałemu skokowi adrenaliny, podkręceniu naszego pożądania. Mówię tu o permanentnym stresie, czyli tzw. dystresie, który w przeciwieństwie do wspomnianego wyżej eustresu jest stanem przewlekłym, działającym na niekorzyść naszego organizmu i nie ma już mobilizującego i ożywczego charakteru. A z takim właśnie stresem mieliśmy do czynienia ostatnio.
    Ludzkie ciało nie zorientowało się, że żyjemy w XXI wieku i sytuacje realnego zagrożenia życia, takie jak spotkanie z lwem czy niedźwiedziem bądź potencjalna śmierć głodowa, zdarzają się na tyle rzadko, że możemy się właściwie prawie zupełnie wyluzować. Dzisiaj tym „zagrożeniem życia” jest konieczność przeprowadzenia prezentacji online dla grupy ważnych klientów, całodniowe rozmowy telefoniczne czy niemożność podzielenia uwagi między spotkaniem z klientem a dzieckiem, które domaga się naszej atencji.
    Byliśmy w ostatnim czasie albo przebodźcowani monotonnymi, codziennymi bodźcami, albo niedostymulowani, bo nie wychodziliśmy z domu przez pół roku. Nuda, która w pewnym momencie wdarła się w nasze życie, również stała się dla nas stresorem. Miejmy więc dla siebie znacznie więcej zrozumienia i postarajmy się w pierwszym rzędzie zadbać o to, byśmy byli jak najbardziej zrelaksowani i odprężeni.
     
  2. Słońce, radość, chęć i energia do życia
    Aura nam zdecydowanie sprzyja. Budząca się do życia przyroda to przecież nic innego niż toczący się wokół taniec miłości. Kwiaty, owady i zwierzęta, szczególnie na wiosnę i wczesnym latem, wprost są odurzone wzajemnym przyciąganiem, zapylaniem i zapewnianiem sobie potomstwa. Przyłączenie się do tego świętowania wydaje się n...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI