Żalu sobie nie żałuj

Na temat Ja i mój rozwój

Żal jest negatywną emocją, nie chcemy go czuć. Ale warto się w niego wsłuchać, bo sygnalizuje nam, że podjęliśmy złą decyzję. Dzięki temu wciąż możemy zmienić kierunek, coś naprawić. Żal wzywa nas do działania - mówi amerykański psycholog Neal Roese.

Agnieszka Marcisz: – „Wybrałam prawo, choć zawsze marzyłam o malarstwie”. „Gdybym wtedy poślubiła Andrzeja, moje życie wyglądałoby inaczej”… Nie ma dnia, byśmy nie snuli podobnych, przepełnionych żalem scenariuszy. Czy można żyć tak, by nie przeżywać żalu?
Neal Roese: – Można, ale to by oznaczało życie bez celów i ideałów. Każdy z nas ma swoje marzenia, zamiary, dążenia. Nasze mózgi spontanicznie tworzą scenariusze, jak by można te dążenia zrealizować. Choć oczywiście nie w każdym przypadku jest to możliwe, część z nich na zawsze pozostaje jedynie w sferze wyobraźni. I z tego właśnie powodu rodzi się w nas uczucie żalu. Paradoksalnie żal jest więc skutkiem ubocznym naszych zabiegów o to, aby żyć pełnią życia, by czerpać z niego pełnymi garściami. Prawdziwą porażką byłoby, gdybyśmy nigdy nie spróbowali osiągnąć w życiu czegoś, co jest naszym marzeniem, a z tym zawsze wiąże się ryzyko. Żal możemy odczuwać przelotnie, po jakichś prozaicznych niepowodzeniach, ale może też dotyczyć naszych największych pragnień i aspiracji. I wskazuje, czy udało nam się je zrealizować, czy też nie.

Może to właśnie miała na myśli Edith Piaf, śpiewając „Niczego nie żałuję”? Czuła się spełniona. Większość z nas jednak doświadcza wciąż żalu. Dlaczego?
– Powodem są właśnie owe alternatywne, niespełnione scenariusze, które powstają, gdy myślimy, że wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, gdybyśmy kiedyś podjęli inne decyzje lub działania. W wyobraźni widzimy lepsze wersje wydarzeń. Żal jest negatywną emocją, której powszechnie doświadczamy w wyniku właśnie tego typu myślenia, zwanego myśleniem kontrfaktycznym.

Potocznie nazywamy to „gdybaniem”, myśleniem o tym, co się nie zdarzyło, ale zdarzyć by się mogło, gdyby... Na przykład gdybyśmy wtedy skręcili w inną stronę, spotkali kogoś albo przeciwnie – nie spotkali nikogo na swej drodze...
– Tak, myślimy w ten sposób niemal codziennie, gdy zastanawiamy się, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy kiedyś dokonali innego wyboru, na przykład gdybyśmy wykonywali inny zawód, mieszkali gdzie indziej, wybrali malarstwo zamiast prawa albo wzięli ślub z inną osobą. Czasami te myśli dotyczą ważnych aspektów naszego życia, a czasem mało istotnych codziennych kwestii. Na przykład, że może lepiej byłoby zamówić herbatę zamiast kawy albo że powinniśmy byli raczej powstrzymać się od opowiedzenia żartu, z którego tak naprawdę nikt się
nie śmiał...

Po co gdybamy, skoro po takich myślach zostaje żal?
– Takie myślenie wydaje się tylko zbędnym gdybaniem, a jednak w rzeczywistości spełnia ważną rolę. Kiedy pomyślimy, że coś mogło się potoczyć jeszcze gorzej, łatwiej nam znieść to, co się stało. Powiedzieliśmy kiepski żart, ale przecież to nie koniec świata. Rozbiliśmy samochód, ale przecież mogłoby być znacznie gorzej, mogliśmy zginąć. Dzięki temu łatwiej radzimy sobie ze stresem. Ponadto takie myślenie pozwala nam uniknąć podobnych wpadek w przyszłości: następnym razem powstrzymamy się przed opowiadaniem kiepskiego żartu i zachowamy większą ostrożność za kierownicą. Gdybanie wydaje się automatycznym następstwem tego, w jaki sposób nasz mózg określa cele i ocenia postęp w ich realizacji. Na przykład lekkoatletka postanawia sobie, że przebiegnie pięć kilometrów w czasie krótszym niż 20 minut. Jeśli więc osiągnie wynik 20 minut i 10 sekund, to uzna: „prawie mi się udało; tak niewiele zabrakło”. I jednocześnie zapewne pomyśli: „gdybym tylko... szybciej wystartowała, skróciła ostatni zakręt, to...”, czyli będzie gdybać, czego jej zabrakło, by osiąg[-]nąć cel.

Czy to znaczy, że takie wywołujące żal „gdybanie” jest nieuchronne i dokonuje się poza naszą kontrolą?
– I tak, i nie. Wiele spośród tych myśli pojawia się spontanicznie. Nic nie możemy na to poradzić, po prostu mamy skłonność do wyobrażania sobie, że nasza przeszłość mogła wyglądać inaczej. Co ciekawe, zwykle spontanicznie myślimy, że raczej mogło być lepiej, a nie bierzemy pod uwagę, że wszystko mogło potoczyć się jeszcze gorzej! Dzieje się tak dlatego, że kontrfaktyczne myślenie jest powiązane z mózgowym monitoringiem postępu realizacji celów. Przybliża nas do osiągnięc...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI