Wywala się wszystkie złe rzeczy z serca

Wstęp

Dzieci akceptują medytację, ponieważ nie muszą niczego wyjaśniać, dowodzić lub uzasadniać, uczyć się na pamięć czy wiedzieć. Po prostu doświadczają jej.

Każdego małego człowieka można opisać trzema zdaniami: „Myślę, więc jestem”; „Jestem tym, co jem”; „Jestem, który jestem”.
„Myślę, więc jestem” – oznacza wpływ umysłu, logicznego myślenia, uczenia się i zapamiętywania na rozwój i jakość życia. Ten wymiar życia młodego człowieka jest zrozumiały, widoczny „gołym okiem”, łatwy do zmierzenia. Stanowi przedmiot ogromnej troski i uważności większości rodziców.
„Jestem tym, co jem” – oznacza, że materia, z której się składamy, warunkuje zarówno rozwój fizyczny człowieka, jak i jego predyspozycje intelektualne. Bez fizycznego zdrowia rozwój małego człowieka napotyka trudności i przebiega z opóźnieniem. Wymiar fizyczny także jest zrozumiały, widoczny „gołym okiem”, łatwy do zmierzenia.

„Jestem, który jestem” – oznacza duchowość, a więc szczególny, unikatowy wymiar człowieczeństwa. Od początku życia człowiek ma w sobie naturalny potencjał doświadczenia obecności Boga i skłonność do modlitwy. Każde dziecko posiada wrodzoną zdolność przebywania tu i teraz, przez co jest otwarte i gotowe na duchowy wymiar. Duchowość dziecka przejawia się w emocjach, w odczuwaniu, w potrzebie kontaktu ze Stwórcą, w potrzebie poszukiwania sensu życia. Dziecko nie kalkuluje, nie roztrząsa, nie analizuje intelektualnie. Otwarcie i szczerze okazuje uczucia. Jego ciało instynktownie reaguje na ciszę i dźwięk, współgra z emocjami, stanowi jedność z umysłem. Ten trzeci wymiar jest jednak trudny do opisania i oceny, bowiem ocena zawsze jest i będzie subiektywna.

„Jak się ktoś na kogoś zdenerwuje, i się zrobi medytację, to zło odchodzi, a przychodzi dobro” – Agatka, l. 5
Człowiek od zawsze poszukuje równowagi w tych trzech wymiarach istnienia. W tradycji chrześcijańskiej Ojcowie Pustyni pracowali nad łącznością ze Stwórcą za pomocą modlitwy. Odkryli, że intelektualna rozmowa z Bogiem odbywa się tylko w głowie człowieka – jest monologiem i jednostronnym życzeniem, mającym niewiele wspólnego z kontaktem ze Stwórcą. Podeszli więc do modlitwy tak, jak podchodzą do niej dzieci – bez rozważania treści, bez analizowania słów, bez przewidywania skutków. Ich modlitwa polegała na nieustannym powtarzaniu krótkich fragmentów Pisma Świętego, co stało się formą przebywania ze Słowem, w Jego obecności.
Św. Jan Kasjan – mnich, który w IV wieku spędził wiele lat w pustelniach Egiptu – tak streszcza swoją naukę o medytacji: „Niech dusza nieustannie trzyma się bardzo krótkiej formuły, aż wzmocniona nieprzerwanym i ciągłym jej medytowaniem, porzuci bogate i rozległe myśli i zgodzi się na ubóstwo, ograniczając się do jednego wersetu...”.
W rezultacie modlitwy serca człowiek pokonuje frustracje ego, odkrywa cud i radość każdego momentu życia, czuje, że nie jest sam, czuje związek z innymi ludźmi. Zyskuje poczucie wolności i utożsamia wiarę z zaufaniem do Boga, który przejawia się w Słowie.

Medytujemy po to, żeby... „spać u Bozinki” – Kuba,...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI