Wymyślili siebie

Trening psychologiczny

„Myślałam, że jesteś całkiem inny”, „jestem tobą rozczarowany” – mówią partnerzy, gdy odkrywają, że poślubili swoje... fantazje. Jak rozpoznać, czy kochamy rzeczywistą osobę z krwi i kości, czy swoje wyobrażenie o partnerze idealnym?

Grzegorz poznał swoją żonę Martę na uczelni, gdzie był wykładowcą. Młodsza od niego o 12 lat, przeciętnej urody, z włosami spiętymi z tyłu gumką. Ubierała się w dżinsy i luźne T-shirty. Szara myszka. Starała się mu usilnie przypodobać, więc wydawała się dobrą gliną do lepienia. Długo studiował jej sylwetkę, zanim zabrał się do dzieła. Wątpliwości budził brak talii i zbyt grube nogi. Była też zbyt hałaśliwa, rozgadana.

Grzegorz obiecał sobie nad tym popracować. Ostatecznie dał się przekonać po uczelnianej imprezie, kiedy odsłoniła dekolt – przez cały wieczór nie mógł od niego oderwać oczu.

Właściwie nie znał jej i nie chciał poznać. Interesowała go tylko jako „tworzywo” posłuszne jego woli. Przystąpił do dzieła już pierwszego dnia, kiedy podczas nieobecności rodziców zaprosiła go do domu. Zaczął od uwag na temat koloru włosów, fryzury i makijażu. Nauczył nosić wystrzałowe sukienki i szpilki. Pokazał, jak się poruszać. Wysłał na lekcje tańca i języka angielskiego. Przemienił w atrakcyjną kobietę. Miała tylko sprawiać mu przyjemność i dobrze się prezentować u jego boku. 

POLECAMY

Gdy pewnego dnia Marta wypowiedziała mu posłuszeństwo, był oburzony. To była prawdziwa zniewaga. Po kilku latach wspólnego życia żona rzuciła go dla mężczyzny niskiego i nieatrakcyjnego, uchodzącego za nieudacznika. – Tylko dlatego, że gotował jej obiadki i z nią rozmawiał! – uważa Grzegorz.

Na swój obraz i podobieństwo

Tendencję do kreowania dla siebie obiektu seksualnego psychologowie nazywają „kompleksem Pigmaliona”. Pigmalion to postać z mitologii greckiej, król Cypru, a zarazem utalentowany rzeźbiarz – przekonany o zepsuciu otaczających go kobiet i ułomności kobiecej natury, żył samotnie. Chciał się ożenić, ale z boginią. Zakochał się w Afrodycie. A ponieważ ta mu odmówiła, wyrzeźbił swój ideał kobiety, Galateę. Rzeźba była tak piękna, że zapałał do niej gwałtowną miłością i codziennie przystrajał perłami i łańcuszkami. Modlił się do bogów, aby ją ożywili. Ci spełnili jego prośbę i tchnęli życie w Galateę, z którą Pigmalion się ożenił. 

Mężczyzna przejawiający kompleks Pigmaliona, podobnie jak król z greckiego mitu, kształtuje i „wychowuje” sobie partnerkę – tak, by zaspokajała jego estetyczne i seksualne potrzeby. W takiej relacji kobiecie przypisana jest pasywna rola – ma być gliną w rękach mężczyzny oraz przejawem jego geniuszu. On jest „stwórcą”, ona – jego „dziełem”. Problem pojawia się, gdy dzieło chce zyskać niezależność... 

Kreowanie obiektu miłości jest w zasadzie czymś powszechnym. Kreują zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Wszyscy w pewnym stopniu zakochujemy się we własnym wyobrażeniu, fantazji na temat drugiej osoby. Po pewnym czasie ukochany/ukochana okazuje się kimś innym, niż myśleliśmy. Jesteśmy rozczarowani. Odkrywamy, że mamy do czynienia z człowiekiem z krwi i kości, dalekim od ideału, niepasującym do naszych wyobrażeń.

Uważamy, że partner musi się zmienić, bo nie myśli i nie postępuje tak, jak powinien – to znaczy według scenariusza, jaki dla niego stworzyliśmy.

„Wymyśliłam cię” – śpiewała przed laty Irena Jarocka. Chwilę później – „Pomyliłam się”. Czasem i my wymyślamy sobie innych, traktujemy partnera tak, jakby był przedmiotem. Nie znajduj...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI