Wielka Improwizacja? O działaniu refleksyjnych praktyków

Wstęp

Najlepsi profesjonaliści wiedzą więcej niż potrafią opisać słowami. W swojej pracy nie mogą polegać tylko na wyuczonych w szkole formułkach, muszą raczej opierać się na pewnej improwizacji, której nauczyli się w praktyce, czyli na „refleksji w działaniu”.

Profesjonalni praktycy w swojej pracy rzadko stykają się z problemami jasnymi i nieskomplikowanymi. Najczęściej są one złożone i nie ma na nie „jedynie słusznych i gotowych odpowiedzi”. Dlatego w swoich zadaniach nie mogą polegać na wyuczonej wiedzy czy sztywnych modelach podejmowania decyzji, a raczej na zdolności do refleksji przed podjęciem działania. Przyszli profesjonaliści nie są wyposażani w umiejętności radzenia sobie z trudnymi problemami w prawdziwym świecie. W książce The Reflective Practitioner Donald A. Schön argumentuje, że edukacja przyszłych profesjonalistów powinna być skoncentrowana na uczeniu zdolności uczenia się przez całe życie oraz umiejętności rozwiązywania problemów w twórczy sposób. Tak, aby potrafili sobie radzić ze skomplikowanymi i nieprzewidywalnymi rzeczywistymi problemami z pewnością siebie i dbałością o innych ludzi.

Towarzyszyć dziecku w rozwoju

Szczęśliwe dzieci same tworzą swoją tożsamość i wartość. To one są figurą – my w tej metaforze jesteśmy tłem. Rzeczą rodziców i wychowawców jest pomagać dzieciom w odkrywaniu ich talentów, ich specyficznych właściwości; towarzyszyć i wspierać w fascynującym procesie układania ich niepowtarzalnej mozaiki własnej tożsamości i wspaniałości. Na czym ta praca polega?

Po pierwsze, na niedyrektywnym byciu z dzieckiem, na obserwowaniu go, odzwierciedlaniu jego zaangażowania w zabawę, pracę czy też twórczość. Dziecko powinno widzieć i czuć radość dorosłego ze swoich zainteresowań, odkryć, postępów, sprawności, wytrwałości... Dorosły ma tu wielkie pole do popisu. Dziecko opowiada – wielką pomocą jest uważne słuchanie go, dziecko zadaje pytania – można na nie odpowiadać lub razem szukać odpowiedzi w różnych źródłach. Rozmowa o tym, co dziecko robi, kształci obie strony. Tak rozwijają się prawdziwe zainteresowania dzieci. Jeśli narzekamy: „moje dziecko nie ma żadnych zainteresowań” – to znaczy, że nie stworzyliśmy mu okazji do rozwinięcia się. Dorosłym często trudno jest w ten sposób towarzyszyć dziecku, głównie zresztą z tego powodu, że sami nie mieli w dzieciństwie takich doświadczeń i nie rozumieją tego procesu.

Dzieci – poszukiwacze prawdy

Drugą poważną trudnością jest niewiara w sensowność wyborów dziecka. My, dorośli, lubimy wiedzieć lepiej co jest właściwe, a co nie; co jest sensowne, a co nie; co praktyczne do zastosowania, a co nie itd. Czasami naprawdę wiemy coś lepiej, ale często po prostu nie jesteśmy w stanie nadążyć za dzieckiem, które przekracza czas, w którym my żyjemy i wchodzi w swój czas, czyli przyszłość. Po swojemu czuje, co jest już przestarzałe i nieużyteczne. W ten sposób często tracimy kontakt z dzieckiem i ze swoich pozycji – tym lepiej okopanych, że mało uświadomionych – blokujemy dziecko. Niestety, bywa, że bardzo skutecznie. Towarzyszenie dziecku w takich rejonach, jak na przykład gry komputerowe, wymaga dużej otwartości, zaufania dziecku i powstrzymywania się od własnego osądu. Dzieci bowiem same tworzą dla siebie drogi poszukiwania prawdy. Tworzą też własne struktury dla ujęcia tych nowych prawd.

Prawdy dorosłych są takie same lub podobne, ale ich formy muszą być nowe w kolejnych pokoleniach. Stawiam ryzykowną hipotezę, że jedną z takich dróg są gry komputerowe. Niektóre gry zawierają wiele elementów przemocy (klasyczne bajki też). Od gier można się uzależnić (to zależy od tego, czy młody człowiek dostaje inne propozycje). Gry...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI