Treny po moim synku

Wstęp

Jak się czuje twoja żona, czy możemy jej teraz jakoś pomóc? Dbaj o nią! - właśnie takie pytania i rady słyszą mężczyźni, którzy stracili dziecko. Wszyscy widzą ból matki, ale nie dostrzegają tego, co przeżywa ojciec. Mężczyźni cierpią tak samo, a niekiedy nawet mocniej niż kobiety. Cierpią w milczeniu, zostawieni samym sobie.

Niepewność, godziny bólu i oczekiwania, trzymanie żony za rękę, dodawanie jej otuchy i wreszcie ten moment: krzyk dziecka. Mam córkę! To mój syn! Kiedy rodzi się dziecko, w mężczyźnie rodzi się ojciec – ta dość powszechna opinia na temat ojcostwa ma również potwierdzenie w badaniach naukowych, np. przeprowadzonych przez dr Pamelę L. Jordan, twórczynię edukacyjnego programu dla par czekających na potomka (The Becoming Parents Program). Wynika z nich, że dla większości mężczyzn przełomowym momentem w postrzeganiu siebie jako ojca są narodziny dziecka. Jednak niektórzy przyznają, że pomyśleli tak o sobie już w chwili, gdy wyczuli ruchy dziecka, a nawet jeszcze wcześniej – podczas pierwszego badania USG. Eksperci potwierdzają, że niektórzy mężczyźni rozwijają równie silne uczucia bliskości, czułości, miłości i troski wobec nienarodzonego dziecka jak ich żony. Oni już czują się ojcami. Co się dzieje w ich sercach, gdy – w czasie ciąży lub tuż po urodzeniu – dziecko umiera?

Taka sama rozpacz

Choć psychologowie nadal bardziej interesują się odczuciami matek po stracie dziecka, to nieliczne badania prowadzone od początku lat 90. ubiegłego wieku pokazują, że śmierć dziecka – a wraz z nią utrata marzeń, planów i nadziei – ma ogromny wpływ także na mężczyznę. Stwierdzono m.in., że ojcowie, którzy uprzednio widzieli obraz płodu na USG, odczuwają większą rozpacz niż ci, którzy nie towarzyszyli kobiecie podczas tych badań. Nancy J. Worth z Health Center for Children, Women, and Families w Halifax przeprowadziła obszerne wywiady z ośmioma mężczyznami, których dzieci urodziły się martwe. Badani opisywali żal z powodu „niezrealizowanej relacji” oraz poczucie winy wynikające z faktu, że nie byli w stanie chronić swojego dziecka, ani się nim odpowiednio zaopiekować.
„Choć mężczyźni pozornie mogą nie okazywać smutku, to odczucia, jakie im towarzyszą w czasie żałoby są szczególnie silne, bo nie mają ujścia” – twierdzą dr Joann O’Leary i dr Clare Thorwick z University of Minnesota w Minneapolis, zajmujące się szkoleniem położnych. Mężczyźni wyrażają rozpacz nie tak jak ich partnerki – łzami, lecz złością. W odróżnieniu od kobiet są mniej skłonni do rozmowy o stracie, zamykają się w sobie. Rzadziej otrzymują emocjonalne wsparcie od rodziny i otoczenia, więc usiłują poradzić sobie ze smutkiem sami, chociażby uciekając w pracę i jeszcze większe zaangażowanie w zawodowe obowiązki. Społeczny przekaz jest zresztą wyraźny: od mężczyzny oczekuje się, że szybko upora się z własnymi emocjami, by stać się solidnym oparciem dla pogrążonej w żalu kobiety. Jak podkreślają specjaliści, te oczekiwania społeczne powodują, że mężczyznom jeszcze trudniej jest szukać dla siebie pomocy i ją otrzymać.

Niektórzy badacze są zdania, że po śmierci dziecka to u kobiet występuje więcej zaburzeń emocjonalnych oraz że trwają one dłużej, inni zaś – że poziom i czas utrzymywania się przygnębienia u obu płci jest taki sam. Część badań wykazało, że co piąty ojciec przeżywający żałobę cierpi silniej niż matka utraconego dziecka, inne zaś, że dwa lata po śmierci dziecka rozpacz odczuwa niemal 30 proc. mężczyzn (w porównaniu do 16,7 proc. kobiet). Te znacząco wyższe wyniki w przypadku mężczyzn tłumaczy się ich potrzebą posiadania nad wszystkim kontroli, koncentracją na problemie oraz przyjęciem roli wspierającego opiekuna kobiety. W rzeczywistości, jak twierdzą specjaliści, prowadzić to może do pogłębienia smutku, a nawet poczucia winy, że się zawiodło. Pisarz Michael Dilts, który sam doświadczył straty (jego córka urodziła się martwa w 37. tygodniu ciąży) przypuszcza, że „tradycyjna rola mężczyzny jako obrońcy rodziny może w rzeczywistości potęgować uwrażliwienie ojca na ból, jaki przeżywa jego partnerka, czyniąc tym samym jego rozpacz jeszcze silniejszą”.

Utracona tożsamość


Największy wpływ na kierunek badań nad żałobą rodziców po stracie dziecka mają prace Zygmunta Freuda („Żałoba i melancholia”, 1913), Johna Bowlby’ego (Przywiązanie i strata, 1969; Loss: Sadness and Depression, 1980) oraz Beverley Raphael (The Anatomy of Bereavement, 1984). Wszyscy oni wskazują, że sensem przeżywania rozpaczy jest znalezienie sposobu na uporanie się z odejściem bliskiej osoby, a następnie powrót do zdrowia. Innymi słowy – żałoba ma prowadzić do tego, by rodzice „pozwolili odejść” straconemu dziecku i potrafili „żyć dalej” bez niego.

Profesor Tony Walter, socjolog zajmujący się kulturowymi aspektami śmierci twierdzi, że proces żałoby potrzebny jest na przebudowę tożsamości (self) osoby doświadczającej smutku. Nabiera to szczególnego znaczenia w odniesieniu do niedoszłych rodziców, gdy tw...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI