TOKSYCZNY MÓZG

Wstęp

Czy trwałe niekorzystne zmiany w metabolizmie mózgu mogą być ceną, jaką ocaleni płacą za uratowanie życia?Co się dzieje w mózgu samobójców i osób maltretowanych w dzieciństwie – pisze ANNA HERZYK.

Debra Niehoff w książce „Biologia przemocy”, wyjaśniając rolę mózgu w kierowaniu naszymi zachowaniami, odwołuje się do metafory przesyłek pocztowych. Poszczególne obszary mózgu to adresy połączone szlakami nerwowymi, odgrywającymi rolę dostarczycieli przesyłek. W neurobiologii dosyć precyzyjnie ustalono lokalizację poszczególnych adresów oraz sporządzono dokładne mapy połączeń między nimi. Ciągle jednak badacze mają kłopoty z rozszyfrowaniem treści wiadomości pisanych językiem chemii.

Substancje chemiczne (neuroprzekaźniki) produkowane w mózgu tworzą skomplikowany układ wzajemnych powiązań, a dany stan układu wpływa na to, czy odczuwamy smutek, radość lub złość, czy potrafimy opanować agresję, odczuwać empatię, jak radzimy sobie z problemami życiowymi, jakie więzi łączą nas z ludźmi, jak traktujemy normy społeczne i jakie decyzje podejmujemy. Z drugiej strony zmiany neurochemiczne kształtowane są przez bagaż doświadczeń życiowych, przebieg procesów psychicznych oraz rodzaj bodźców docierających do mózgu. A dodatkowo działają jeszcze mechanizmy ewolucji i wyposażenia genetycznego. W tak złożonych warunkach tworzy się model zmian neurochemicznych, którego celem jest zapewnienie nam przetrwania, adaptacji i harmonijnego rozwoju biologicznego, psychicznego i społecznego. Nie jest to łatwe zadanie. Czasami zmiany uruchamiane w sytuacjach zagrożenia i konieczne do ratowania życia mogą działać destrukcyjnie.

Najbardziej spektakularnym przykładem skutków „złej neurochemii” jest zespół stresu pourazowego. Ciągła, podwyższona aktywność systemu noradrenergicznego (z nadprodukcją adrenaliny), alarmującego o niebezpieczeństwie – choć już dawno minęła traumatyczna sytuacja – prowadzi do uporczywie powracających wspomnień tamtych zdarzeń, do bezsenności, silnego niepokoju, paniki, myśli i prób samobójczych. Zatem ewolucyjny program alarmujący o zagrożeniu i mobilizujący organizm do walki o przeżycie może w pewnych warunkach działać toksycznie. Gotowość organizmu do walki z niebezpieczeństwem jest bardzo wyczerpująca. Dlatego system alarmowy musi starannie oceniać bodźce ze względu na stopień ich zagrożenia. Prawidłowo funkcjonujący system nie ma z tym większych problemów, ale w przewlekłym stresie następuje zjawisko przeceniania niebezpieczeństwa, co prowadzi do zbyt częstej (i niepotrzebnej) mobilizacji organizmu. Odgłos zatrzaskiwanych drzwi (podobny do huku wystrzału) uruchamia wstępną gotowość do odparcia niebezpieczeństwa (rośnie poziom adrenaliny i za chwilę może zostać wyzwolona kaskada reakcji neurochemicznych). Ale ocena, że stopień zagrożenia jest minimalny (lub nie ma go wcale), wygasza alarm. Natomiast w zespole stresu pourazowego alarm na fikcyjne zagrożenie pozostaje włączony, mimo że pacjent zdaje sobie w pełni sprawę z nieadekwatności swoich reakcji. Przewrażliwiony system noradrenergiczny ignoruje świadomą perswazję, wywołując nadmierny i zbędny wysiłek. Czy trwałe niekorzystne zmiany w metabolizmie mózgu mogą być ceną, jaką ocaleni płacą za uratowanie życia?

Skutkiem przeciążenia układu noradrenergicznego bywa też nadmierna, uogólniona agresja obronna skierowana przeciw innym ludziom, traktowanym jako potencjalni wrogowie. W obu przypadkach wspólny po...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI