Od najwcześniejszych chwil życia dotyk i przytulanie do ciepłego ciała matki niesie niemowlętom uspokojenie i potwierdza, że ktoś przy nich jest i się o nie troszczy. Wielu psychologów poszukujących źródeł bezpiecznego przywiązania wiąże je właśnie z możliwością doświadczania na wczesnym etapie życia w relacji z matką ciepła jej ciała i poczucia bezpieczeństwa. Niektórzy badacze idą we wnioskach jeszcze dalej. Ich zdaniem w wyniku tych najwcześniejszych doświadczeń nasze relacje społeczne reprezentowane w umyśle stają się wrażliwe na termoregulację społeczną, a postrzeganie ciepła utożsamiane jest z poczuciem bezpieczeństwa w relacji.
Bliskość kojąca zimno
Podwzgórze i ośrodki rdzeniowe rejestrują na bieżąco temperaturę krwi tętniczej i zareagują szybko na jej zmianę, jeszcze zanim zdamy sobie z tego sprawę. Zdolność utrzymywania stałej temperatury ciała niezależnie od temperatury otoczenia to zadanie, z którym nie musimy się świadomie zmagać. Czy jednak reakcje naszego ciała uruchamiane na potrzeby regulacji temperatury mogą „w tle” modyfikować treść naszych myśli o osobach wokół nas? Czy wahania temperatury dłoni mogą wpływać na to, co i jak myślimy o znaczących dla nas osobach? Oraz czy ta zależność wynika z wcześniejszych doświadczeń danej osoby w bliskich związkach?
Odpowiedzi na te pytania poszukiwał Hans IJzerman z amsterdamskiego Vrije Universiteit wraz ze swoim zespołem. Wyniki trzech badań na ten temat opublikował na łamach „Journal of Experimental Social Psychology”. Badacze chcieli sprawdzić, w jaki sposób zmiany temperatury dłoni (spowodowane temperaturą dotykanego obiektu) mogą wywoływać poczucie bliskości z innymi. W tym celu zaprosili 366 holenderskich studentów do udziału w dwóch krótkich badaniach – pierwsze rzekomo zbierało oceny konsumenckie, konkretnie chodziło o szacowanie jakości papierowego kubka; drugie badanie zaś dotyczyło relacji osób badanych.
Na początku uczestnicy wypełniali kwestionariusz pozwalający ocenić ich doświadczenia w relacjach z o...