Ludzie powszechnie pragną szczęścia, czymkolwiek ono jest. Przypominam sobie tylko dwa wyjątki. Pierwszy to Seymour Glass, bohater wielu opowiadań Jerome’a D. Salingera, który nie potrafił znieść swojego szczęścia i strzelił sobie w skroń. Drugi to słynny i kontrowersyjny rumuński imigrant we Francji – Emile M. Cioran, który (tak wynika z jego zapisków) pławił się w pesymizmie, melancholii i samotności, zaś o szczęściu własnym pisał z niesmakiem, a o cudzym ze zdziwieniem.
Wszyscy inni (no, może prawie wszyscy) szukają szczęścia. Czego zatem szukają? Co jest tym bezcennym skarbem, którym pragną nakarmić się wszyscy? Skarbem, którego ma wystarczyć dla każdego?
Na co dzień o szczęściu mówi się najczęściej w dwóch kontekstach. Pierwszy to różnorakie życzenia składane sobie nawzajem z wielu okazji. To sławetne „zdrowia, szczęścia, pomyślności” –...
Szczęście
Suma szczęścia każdego z nas to ciągle zmieniająca się garść okruszków. Wystarczy je dostrzec, ale przecież łatwo je przegapić.