Sto lat dobrego życia

Zdrowie i choroby Praktycznie

Japońscy stulatkowie są nie tylko wewnętrznie wolni, ale też bardzo szczerzy wobec innych i wobec siebie samych. Nie tkwią w smutku, w bólu. Żyją tu i teraz.

PIOTR ŻAK: Bardzo lubię sposób myślenia o sobie, jaki prezentują Pani rozmówczynie. Każda z nich ma ponad 100 lat, a mimo to dbają o fryzury, dłonie, ubrania.
JUNKO TAKAHASHI: Tak, to rzeczywiście urzekające, zwłaszcza że jakby wbrew zwyczajowemu myśleniu o starszych kobietach. Sam pan wie, ilu ludzi uważa, że starsze kobiety już nie powinny myśleć o malowaniu się, zakładaniu modnych ubrań. Co gorsza, znaczna ich część przyjmuje ten sposób myślenia i przestaje o siebie dbać. Na szczęście moje rozmówczynie tak nie myślą. Kiedy skomplementowałam 111-letnią Tei Hidakę za elegancję, odparła: „Kobieta powinna być atrakcyjna zawsze, bez względu na wiek”. Dbają o siebie nie tylko kobiety. Doktor Shigeaki Hinohara, który niestety zmarł w 2017 roku, w wieku 105 lat, miał w szafie ponad 500 dobrej jakości krawatów i potrafił je świetnie dobierać do garniturów.

Taka troska o siebie ma ogromne znaczenie dla poczucia własnej wartości. Codziennie widzę na ulicach kobiety, które wyglądają na starsze niż są w rzeczywistości.
To smutne. Moi bohaterowie są pogodnymi ludźmi, a przecież w trakcie swojego długiego życia ponieśli wiele strat, często bardzo dotkliwych. Potrafią jednak radzić sobie z tymi smutnymi doświadczeniami. Nie tkwią w smutku, w bólu. Pamiętają o wojnie, o głodzie, o śmierci bliskich, ale starają się tego nie rozpamiętywać. Żyją tu i teraz. Każdą z tych osób zapytałam, co było największym szczęściem w jej życiu. I niemal zawsze słyszałam tę samą odpowiedź: „Nie pamiętam”. Dopytywałam, czy może był to dzień ślubu albo narodziny dziecka, ale odniosłam wrażenie, że w takich wydarzeniach nie widzą nic niezwykłego. Pytałam też o doświadczenia, które wpłynęły na ich życie, ale znowu słyszałam: „Nie pamiętam”. Nawet wojna nie została w ich wspomnieniach jako coś nadzwyczajnego. Zarówno najlepsze, jak i najgorsze doświadczenia są dla nich tylko chwilami, które przeminęły, więc nie widzą potrzeby o nich rozmyślać.

Jakie znaczenie dla bohaterów Pani książki mają relacje z innymi ludźmi, nie tylko bliskimi?
To bardzo ważny element ich życia. W dzieciństwie mieli obok siebie rodzeństwo i kolegów. Potem sami założyli rodziny, zbudowali przyjaźnie. 101-letnia Tsuneko Sasamoto, pierwsza w Japonii kobieta fotoreporter, nie ma dzieci, obaj mężowie, brat i siostra zmarli. Mimo to absolutnie nie czuje się samotna, ma wokół siebie mnóstwo bliskich ludzi w przeróżnym wieku i chyba ze wszystkich kontynentów. Zaprosiła mnie na swoje przyjęcie urodzinowe. Przyszło na nie ponad 50 osób!

Jedną z najważniejszych cech tych ludzi jest to, że są nie tylko dzielni, ale także pełni wewnętrznego spokoju i wewnętrznej wolności.
Tak, to jest właściwe określenie: mają wewnętrzną wolność. Stulatkowie, z którymi rozmawiałam, są nie tylko wolni, ale też bardzo szczerzy wobec innych i wobec siebie samych. Jeśli czegoś nie chcą albo nie mogą zrobić, mówią o tym wprost i po prostu tego nie robią. Nie są jednak egoistyczni. Bardzo troszczą się o innych, zwłaszcza bliskich, mają z nimi doskonałe relacje. Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do pani Tsuneko Sasamoto, od razu zapytała: „Masz ochotę na piwo?”. Zaskoczyła mnie kompletnie, bo w Japonii nie pijemy piwa w czasie pracy. Widząc moje zaskoczenie i wahanie, od razu dodała: „Powinnaś się napić, bo dzisiaj jest bardzo gorąco!”. Moi stulatkowie – jeśli mogę tak powiedzieć – są naprawdę wolni. Shino Mori, najstarsza japońska dziennikarka, ma teraz 111 lat i porusza się na wózku inwalidzkim, ale jest przy tym niezwykle ciepła, życzliwa i otwarta. Gdy do niej przyjechałam, poprosiła, żebym się nachyliła. Kiedy...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI