Smak płatnej miłości

Wstęp

Prostytucja nazywana bywa najstarszym zawodem świata, choć niektórzy twierdzą, że przegrywa z profesją grabarza zwłok. Z pewnością jednak istnieje od schyłku wspólnoty pierwotnej. W wielu kulturach, choćby w Etiopii czy u niektórych ludów Dalekiego Wschodu, uprawiana była prostytucja sakralna.

Stosunek seksualny z prostytutką zatrudnioną w świątyni był formą ofiary dla bóstwa. Znana jest też prostytucja gościnna. Do dzisiaj podobno w niektórych szczepach Eskimosów wypada gościowi, po kolacji z zasuszonych ryb, wejść do posłania żony gospodarza, aby w ten sposób zademonstrować przyjaźń i podziękować za poczęstunek. We współczesnej Japonii ciągle jeszcze obchodzi się we wrześniu święto patrona prostytutek – boga Inari. Zaobserwowano pewną prawidłowość: im bardziej dane społeczeństwo ceni monogamiczność (nie mówi się nic o monoandryczności), tym prostytucja bardziej rozkwita; im większą wykazuje tolerancję dla wolnych związków i kontaktów pozamałżeńskich, tym bardziej traci ona na znaczeniu. Cóż, typowy mechanizm owocu zakazanego.
Na przestrzeni lat ujawniano różne postawy wobec prostytucji. Najczęściej – jak zauważa Kazimierz Imieliński – trzy: prohibicję, reglamentację i abolicjonizm. Zwolennicy prohibicji uznają prostytucję za przestępstwo i domagają się karania przez prawo osób zajmujących się tą formą usług. Nie chodzi tu jedynie o córy Koryntu, ale także o tych, którzy przy okazji prostytuowania się kobiet realizują własne interesy, i to nie tylko finansowe. Motywacja stręczycieli, którzy nakłaniają do nierządu, może wiązać się z realizacją pozaekonomicznych potrzeb (np. awansu czy zaistnienia w określonej grupie społecznej). Sutenerzy natomiast zawsze dbają o finansową stronę swej działalności. Dbając o bezpieczeństwo „pracownic”, troszczą się przede wszystkim o własne dochody. Tak samo postępują osoby zajmujące się kuplerstwem, czyli zarabiające na ułatwianiu nierządu innym (wynajmujące pokoje na godziny, udostępniające samochód itp.).
Skłaniający się ku reglamentacji prostytucji zgadzają się na nią, ale pod pewnymi warunkami. Można ją mianowicie uprawiać jedynie pod kontrolą władz porządkowych i służb sanitarnych. W niektórych miastach działalność prostytutek – obok innych form seksualnych usług (gabinety masażu, sex-shopy) – koncentruje się w ściśle określonych dzielnicach. Tak jest na przykład w hamburskim St. Pauli czy londyńskim Soho. W innych miastach nie wyznacza się prostytutkom terytoriów, a kontrolę nad zjawiskiem prowadzi się na drodze ich rejestracji, zobowiązywania do kontroli lekarskich, do zgłaszania się do odpowiednich służb porządkowych itd.
Opowiadający się za abolicjonizmem uznają, że nie należy przeciwdziałać samej prostytucji, ale przyczynom skłaniającym ludzi do jej uprawiania i skutkom, jakie ona powoduje. Są więc przeciwni karaniu osób uprawiających prostytucję, a nawet krytykują potrzebę policyjnego nad nią nadzoru. Ich zdaniem o zabezpieczenie sanitarne zadbają sami zainteresowani. Abolicjonistyczne podejście do prostytucji wielu autorom wydaje się najbardziej racjonalne, gdyż ani reglamentacja, ani prohibicja nigdy nie osiągnęły celów (ta ostatnia spowodowała co najwyżej wzrost prostytucji nielegalnej). Niektórzy twierdzą nawe...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI