Święta za nami, Festiwal Beethovenowski także. Warszawiacy, i nie tylko, świętowali przy biesiadnych stołach, ale też tłumnie przybywali na koncerty. Dyrygowałem IX Symfonię Szostakowicza. W jego symfoniach zawsze znajduję coś, co niezwykle mnie porusza. Czasem w delikatnych fragmentach, czasem w tych o mocy rozpalonego żelaza. To trudna do wykonania muzyka, chociażby właśnie dlatego, że raz mamy do czynienia z gęstą instrumentacją, a raz z kameralnymi fragmentami wymagającymi zupełnie innego podejścia. I innych umiejętności. Uprzytomniłem sobie, że dyrygowałem, i to wielokrotnie, chyba wszystkie symfonie tego ostatniego geniusza muzyki klasycznej (z już uznanych). Zaczęło się od tournée po Ameryce, kiedy to asystowałem legendarnemu Bohdanowi Wodiczce. Zaś po latach na jednej z prób tak usilnie pracowałem nad rytmem w „Tea for two”, który to utwór zinstrumentował Szostakowicz, że nabrano przekonania, iż tylko ja mogę poprawić jakość orkiestry. W ten sposób znalazłem się w Szkocji, w BBC Scottish Symphony Orchestra. Choćby więc z tego powodu je...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.