Reparenting, czyli dlaczego potrzebujemy przeżyć dzieciństwo jeszcze raz

Trening psychologiczny

Każde dziecko potrzebuje bezpiecznej bazy w postaci kochającego opiekuna, z którego ramion wyrusza w nieznany, ekscytujący świat. Jeśli w dzieciństwie nie otrzymaliśmy troski, współczucia i życzliwości, w dorosłym życiu trudniej nam rozumieć i akceptować swoje emocje, radzić sobie ze stresem i życiowymi zakrętami. Możemy jednak ćwiczyć stawanie się dla samego siebie rodzicem, jakiego nie mieliśmy w dzieciństwie, rozwijać silną i zdrową, opiekuńczą część własnego Ja.

Żadne stworzenie nie potrzebuje tak długiego dzieciństwa jak ludzkie dziecko. Dlaczego? Rodzimy się bezradni, całkowicie zależni od opiekunów i przez długi czas potrzebujemy wiele troskliwej opieki w drodze do samodzielności. Wrodzony, biologiczny popęd do nawiązywania więzi jest gwarantem naszego przetrwania. Do takich wniosków doszedł między innymi brytyjski psychiatra i badacz John Bowlby, stwierdzając, że w wyniku ewolucji rodzice i dzieci rozwinęli instynktowną, opartą na mechanizmach biologicznych, głęboką więź uczuciową. Co więcej, nasze wczesne relacje mają fundamentalny wpływ na sposób doświadczania i regulowania emocji w całym późniejszym życiu oraz postrzegania siebie w relacjach z innymi. 

Kiedy dziecko płacze, troskliwy opiekun stara się je ukoić. Troska reguluje emocje i niweluje dystres. Kochające ramiona rodzica to bezpieczna baza, z której dziecko stopniowo i coraz śmielej wyrusza w nieznany, ekscytujący świat, zaspokajając tym samym ciekawość oraz potrzebę autonomii. Eksplorując i poznając nowe terytoria, czasem się czegoś przestraszy, a to uruchomi jego system wykrywania zagrożeń. Jeśli może wtedy powrócić do czułych ramion responsywnego, wspierającego (jednocześnie nie nadopiekuńczego) rodzica, po uspokojeniu się znów śmiało wyruszy przed siebie. Kochający rodzic to zatem przede wszystkim opiekun, do którego dziecko może zwrócić się za każdym razem, gdy potrzebuje ukojenia. 

Życzliwość jako fundament bezpiecznego przywiązania 

Wspierająca postawa rodzica prowadzi do rozwinięcia się u dziecka bezpiecznego stylu przywiązania. Troska tworzy połączenia neuronalne w mózgu odpowiadające za rozwój systemu regulacji emocji – kojenia i afiliacji. Ten system zapewnia nam poczucie ochrony i jest podstawą dobrostanu. Wycisza system wykrywania zagrożeń, zmniejszając poziom pobudzenia: obniża tętno, ciśnienie krwi, zwiększa produkcję oksytocyny i endorfin. Następuje równowaga pomiędzy trybem współczulnym i przywspółczulnym układu nerwowego i prawidłowe działanie nerwu błędnego, który odgrywa kluczową rolę w regulacji emocji. Dzięki temu optymalnie może pracować zarówno system odpornościowy, trawienny, jak i oddychania. 

POLECAMY

Surowy, autorytarny styl wychowawczy, karanie dziecka, przemoc, chłód emocjonalny, zawstydzanie, krytykowanie, prowadzą do pozabezpiecznego stylu przywiązania i upośledzenia funkcji mózgu. Dziecko nie wykształca zdolności do samodzielnej regulacji emocji, staje się nadmiernie pobudzone, co prowadzi do chronicznego stresu. W dorosłym życiu będzie mu trudno rozumieć i akceptować swoje emocje, radzić sobie ze stresem i dodawać sobie otuchy na życiowych zakrętach. Kiedy system kojenia i afiliacji jest niedostępny, może prowadzić to do poważnych problemów natury psychicznej.

Reparenting, czyli przeżyć dzieciństwo raz jeszcze 

Wszystkie nasze przeżycia w interakcji z rodzicami stymulują określone komórki nerwowe i tworzą sztywne połączenia synaptyczne między nimi. Odpowiadają one za utrwalone wzorce przeżywania i reagowania – np. stale aktywny system wykrywania zagrożeń. Choć związanych z traumą ścieżek neuronalnych nie da się z mózgu całkiem usunąć, możemy stworzyć inne, które pozwolą lepiej radzić sobie z regulacją emocji. Codziennie powstają w naszym mózgu nowe neurony i połączenia między nimi, a poprzez odpowiednią praktykę możemy stymulować takie, które zmienią sposób działania naszego umysłu. 

Wiele badań dowodzi, że już samo wyobrażenie sobie, że ktoś okazuje nam współczucie, troskę i życzliwość, wystarczy, by pobudzić system kojenia i afiliacji, a tym samym wyciszyć system wykrywania zagrożeń. Poprzez pracę wyobrażeniową możemy skutecznie ćwiczyć stawanie się dla samego siebie rodzicem, jakiego nie mieliśmy w dzieciństwie, rozwijać silną i zdrową, opiekuńczą część Ja. W ten sposób kształtujemy niejako wtórne bezpieczne przywiązanie, wnosząc korektę do zapisów w biologii naszego mózgu. 

Wewnętrzny Opiekun vs. Karzący Rodzic

Świeżo upieczeni rodzice często zarzekają się, że nie powtórzą tych samych błędów, co ich ojciec lub matka. Niestety, nierzadko orientują się, że używają podobnych komunikatów werbalnych i zachowują się wobec własnych dzieci niemal identycznie, jak kiedyś robili to wobec nich rodzice. 

Nie musimy jednak mieć dzieci, żeby odkryć, że postępujemy podobnie wobec dziecięcych aspektów naszego „Ja”, jak kiedyś nasi rodzice. W naszym umyśle nieustannie toczą się rozmowy. Są stale obecne, choć tak subtelne, że często nawet nie jesteśmy ich świadomi. W dużej mierze stanowią odbicie naszych dziecięcych interakcji z matką i ojcem. Jeśli rodzic był przede wszystkim ciepły, czuły i empatyczny – uwewnętrzniliśmy go i w podobny sposób będziemy się zwracać sami do siebie, czyli troskliwie i z szacunkiem. Jeśli był krytyczny, surowy, zniecierpliwiony, wymagający, mówił do nas podniesionym głosem, wyśmiewał lub upominał – zapewne taki głos dominuje obecnie w przestrzeni naszej psychiki. Dziecięca część naszego „Ja” – wewnętrzne Wrażliwe Dziecko – wciąż jest adresatem tych komunikatów. W swoim wewnętrznym domu nie czuje się bezpiecznie, ponieważ nadal jest przy nim część, która skopiowała te najbardziej bolesne postawy i zachowania rodziców (a także innych ważnych postaci, takich jak nauczyciele, trenerzy czy rodzeństwo). 
Jeffrey Young, twórca Terapii Sche...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI