Każdy ma swoje rytuały związane z ofiarowywaniem prezentów, często takie, które wynieśliśmy z domu rodzinnego i dziś automatycznie powielamy. Jeśli w dzieciństwie nauczyliśmy się, że prezenty odgrywają ważną i symboliczną rolę – tak będziemy do nich podchodzić w dorosłym życiu. Jeśli zaś wywodzimy się z domu, w którym nie przywiązywano wagi do rzeczy materialnych – cała świąteczna gorączka może być dla nas bezsensowną stratą czasu.
POLECAMY
Kiedy w związku albo w przyjaźni obie strony mają podobne podejście do świątecznego obdarowywania – to świetnie, gorzej jednak, gdy jedna ze stron postrzega dawanie prezentów jako ważny „język miłości”, a druga uważa to za zbytek. Wtedy dochodzić może do konfliktów i nieporozumień o zaspokajanie potrzeb, empatię, uważność na drugą stronę. Bo z prezentami – zdaniem badaczy zjawisk społecznych – jest dość czarno-biało. Kiedy są trafione i szczerze dane, to jest to miłe i ekscytujące (choć specjalnie nie polepsza relacji). Natomiast nietrafione prezenty mogą być odebrane jako zniewaga, brak zaangażowana, unieważnienie, odrzucenie czy prztyczek w nos.
Prezenty językiem miłości?
Antropolog Gary Chapman w latach 90. XX wieku ukuł popularną teorię pięciu języków miłości, w której wymienia, że w związkach pary wyznają sobie miłość na pięć różnych sposobów, w tym poprzez dawanie sobie prezentów. Prezent dla niektórych ludzi może być, zdaniem Chapmana, zamiennikiem czułego gestu, wyznania „kocham cię” czy przytulenia. Choć teoria Chapmana dość upra...