Porządek w piekle

Wstęp

Trzynastego kwietnia 1940 roku wyruszyły na Sybir pociągi z tysiącami polskich rodzin. Prawie wszyscy sybiracy do dziś doświadczają poważnych problemów psychicznych. Te problemy mają sens.

Właśnie skończyłem czytać rozprawę habilitacyjną dr Ewy Jackowskiej zatytułowaną „Psychiczne następstwa deportacji w głąb ZSRR w czasie drugiej wojny światowej”, a dotyczącą psychologicznych skutków pobytu na zesłaniu syberyjskim. Autorka badała starych ludzi, którzy jako dzieci ponad sześć lat przetrwali w głodzie i zimnie, pracując ponad siły. O swoich przeżyciach mówią niechętnie. W ich psychice bowiem, jak ujawniły badania psychologiczne, zachowało się wiele urazów, które od dziesiątków lat komplikują im życie. Moje zainteresowanie wzbudzają zakres i szczególna trwałość pamięci wydarzeń z pierwszych minut wywózki. Nie zawsze są to wspomnienia wrzasku sołdatów, płaczu bliskich i zgubienia rodziców. To przeżywali wszyscy zesłańcy. Chodzi mi o zdarzenia drobne, osobiste, nie zawsze dramatyczne i groźne. Ale były one ostatnimi chwilami normalnego dzieciństwa i trwały, gdy sens wszystkiego się rozpadał.
Mam podobne doświadczenia. Pamiętam, że gdy zabrano mnie na zawsze z domu, pod poduszką została książka, którą czytałem przed zaśnięciem. Podczas długich lat zsyłki, jak wielu moich rówieśników, puchłem i umierałem z głodu, zamarzałem, byłem zabijany, straciłem rodziców – lecz w pamięci wciąż powraca obraz ostatniej książki z dzieciństwa. Widzę ją: lniana oprawa, piękny ekslibris mojej Mamy. Pozostała pod poduszką otwarta. Jakby czekała na dalsze czytanie. Następna polska książka trafiła do moich rąk po siedmiu latach.

Trwałość szczegółów tego obrazu na zawsze odbitego w mózgu jest przykładem, że trauma psychiczna nie musi obejmować groźnych akcji, śmiertelnych chwil walki i strachu. Może skupić się na wydarzeniu niewielkim i banalnym.

Wspólnie z Ireną Obuchowską, Krystyną Krzywińską i Marią Goncarzewicz prowadziłem kiedyś badania nad przeżyciami szpitalnymi dzieci wyrażonymi w rysunku i opowiadaniu. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że po kilku latach wiele dzieci nie pamiętało dolegliwości ani cierpień odczuwanych podczas bolesnych zabiegów. Wyparły je całkowicie. Natomiast pamiętały i silnie przeżywały cierpienia innych dzieci, a także takie momenty pobytu w szpitalu, gdy zostały oszukane – na przykład ktoś powiedział, że nie będzie boleć albo że na sali operacyjnej czeka mama. Ich pamięć przechowała te zdarzenia, inne zaś zostały stłumione.

Jak to się dzieje, że ludzie potrafią przetrwać ważne i trudne zdarzenia, a potem ich nie pamiętają? Dlaczego u jednych działa prosty obronny mechanizm wyp...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI