Dorota Krzemionka: – Wykształcona, optymistyczna, zadowolona z finansów i wiedząca, na co je przeznaczyć. Według Pani typologii jest Pani po prostu spełnioną elitą.
Dominika Maison: – Chyba nie mam wyjścia... muszę powiedzieć tak. Choć określenie „elita” jest umowne. Co to za elita, która obejmuje piątą część społeczeństwa i ma dochody średnio dwa tysiące na osobę. Ale i tak mają więcej niż pozostali.
Bogactwo, jak Pani dowodzi, jest stanem duszy, nie portfela. Na pieniądze Polacy narzekają mniej niż na inne sfery życia, tylko co trzeci Polak uważa, że zarabia poniżej przeciętnej. Z drugiej strony: aż 76 procent Polaków nie widzi szansy na poprawę swojej sytuacji materialnej. Skąd ten pesymizm?
– Wielu Polaków ma bierne podejście do swojego życia. Jeżeli się popatrzy na tereny z dużym bezrobociem, to tam ludzie mają mało pomysłów na to, co zrobić, by było im lepiej. Być może jest to konsekwencja życia przez wiele lat w komunizmie. Polacy nie są przygotowani do zwykłej, codziennej przedsiębiorczości, w ramach której na przykład szukając pracy, wyjeżdża się do innego miasta. Albo emeryci... Często mają duże mieszkania, nie biorą jednak pod uwagę tego, by je sprzedać, zamienić – po to, aby mieć gotówkę, zainwestować ją i mieć odsetki. Zamiast tego płaczą, że czynsz i rachunki pożerają całą ich emeryturę. Mieszkanie to przecież dom rodzinny. Dla nich to trudna do przełamania bariera. Zarządzanie swoimi finansami, na takim podstawowym poziomie, wymaga wysiłku, wewnętrznej kontroli. To jest trochę jak z odchudzaniem. Są osoby, które zupełnie nie potrafią myśleć o przyszłości oraz odraczać sobie gratyfikacji. Jak widzą coś fajnego, to myślą, że muszą to mieć natychmiast. Nie myślą o tym, że perspektywicznie może to być zła decyzja. Że ten kredyt jest kosztowny i nie wiadomo, czy za jakiś czas będzie ich stać na jego spłatę. I nie mówię tu o wielkich kredytach, ale o pożyczkach konsumpcyjnych, one są bardzo kosztowne, u ludzi z nich korzystających wyraźnie dostrzega się brak umiejętności odroczenia gratyfikacji i myślenia perspektywicznego. O tym, co będzie za miesiąc, dwa czy trzy. Kontroli finansów można się nauczyć, choć w pewnej mierze decydują o niej – lub jej braku – czynniki osobowościowe. Na przykład ci zorientowani na przyszłość powinni trochę lepiej zarządzać budżetem...
Skupiony na teraźniejszości hedonista rozpuści pieniądze, nie myśląc o przyszłości. A fatalista nie podejmie działań – no bo po co.
– Dokładnie. Ale jest jeszcze jeden czynnik, który wyraźnie nas różnicuje – materializm. Osoby nastawione materialistycznie, dla których bardzo ważne są pieniądze i dobra materialne, często nie potrafią sobie wielu rzeczy odmówić. Na przykład białych kozaczków. Jedna z naszych respondentek zobaczyła takie w którymś ze sklepów, kosztowały pół pensji, ale ona musiała je mieć natychmiast, bez względu na późniejsze konsekwencje. Materialiści częściej niż inni nie potrafią oszczędzać, planować budżetu, rozłożyć w czasie zakupów. Są skupieni na natychmiastowej konsumpcji.
Hm, wydawałoby się, że materialistyczne nastawienie do życia powinno sprawiać, że ktoś próbuje swymi pieniędzmi rozsądnie zarządzać...
– Ci, którzy inwestują, obracają pieniędzmi, by je pomnożyć, zazwyczaj nie są zorientowani materialistycznie. Oni po prostu wiedzą, że pieniądze nie powinny leżeć gdziekolwiek. Czasem inwestują choćby dla dreszczyku emocji. Materialiści inwestują niechętnie – nie lubią ryzykować utraty posiadanych pieniędzy.
Czy wśród Polaków jest wielu materialistów?
– Z moich badań wynika, że około jedna piąta Polaków jest nastawiona materialistycznie. To grupa bardzo zróżnicowana demograficznie, materialistami są i młodzi, i starsi; wbrew powszechnej opinii, że dotyczy to główn...
Polak w świecie pieniędzy [Psychologia dziś]
Materialiści wierzą, że ich problemy życiowe wynikają z braku pieniędzy; jeśli będą ich mieli więcej, wszystko się poprawi. Pracują więc, zarabiają, ale problemy nie znikają. Bo ich źródło leży gdzie indziej.